Film powstał w 1931 roku i był pierwszym udźwiękowionym filmem niemieckiego reżysera Fritza Langa. Biorąc pod uwagę rok w którym powstał, pod każdym względem jest to film wybitny. Lang podobnie jak Orson Wells bawi się obrazem, filmuje z różnych perspektyw (ujęcie jak pozostawiony bandyta wychodzi z dziury), ogólnie rzecz biorąc eksperymentuje ... tylko że robi to 10 lat (!) wcześniej od Wells'a. Film jest wyjątkowo mroczny i ponury, aż dziw, że ma prawie 80 lat! Bardzo podoba mi się też sposób opowiedzenia historii. Lang porusza wiele ważnych tematów społecznych, pokazuje mechanizmy ludzkich zachowań. (wątek jak przestępcy chcą wymierzyć "sprawiedliwość" pedofilowi-mordercy). Film jest bardzo dobrze zrobiony, Fritz Lang był perfekcjonista w każdym calu (co było widać już wcześniej w Metropolis). Bardzo dba o szczegóły, w tym filmie WSZYSTKO wygląda niebywale realistycznie. Dodatkowo w "M" mamy kilka bardzo dobrych kreacji aktorskich. Peter Lorre w roli Psychopaty jest naprawdę świetny. A trzeba tu dodać, że to była jedna z jego pierwszych ról . (później zagrał w kultowej Casablance i Sokole Maltańskim). "M" to rewelacyjny film, na którym wzorowało się tysiące reżyserów!
Świetny komentarz.
Dodam jeszcze, że w obrazie wspaniale ukazany jest hmm... zaściankowy (nie wiem, czy to dobre określenie, ale w tej chwili nie mogę odnaleźć lepszego) Berlin. Mam tu na myśli puste uliczki oraz biedotę.
No i ta magia lat 30., którą można dostrzec u tych bogatszych postaci, objawiająca się w modzie, przedmiotach i mnóstwie dymu cygarowego.
Drobny błąd - pominąłeś drugie 'e' w nazwisku Orsona.