Obraz jest naprawdę doskonały zarówno w treści, jak i formie. Nakręcony przez twórcę "Metropolis" Fritza Langa "M-Morderca" to arcydzieło. Bije na głowę masę innych produkcji z tamtego okresu. Porównałbym go z równie dobrym "Trzecim człowiekiem". Oba to majstersztyki.
"M-Morderca" to mieszanka dramatu i thrillera, film dosyć nietypowy, ale właśnie dlatego tak wyjątkowy. Nie ma tutaj ani jednej zbędnej sceny, nie ma denerwującego wątku miłosnego, który to często pojawia się w filmach tego gatunku. Historia jest o obławie na mordercę dzieci oraz obraz samego zabójcy w mistrzowskim zobrazowaniu Petera Lorre. Jest on najjaśniejszym punktem spektaklu, stworzył rolę życia.
Klimat, muzyka, zdjęcia, montaż, różne cuda techniczne, w tym mieszanie filmu dźwiękowego z niemym, ciekawe ujęcia... po prostu świetny, więcej nie trzeba. Akcja brnie śmiało do przodu, nawet pojawiają się w paru momentach wątki komediowe, ale tylko śladowe, by rozładować napięcie, nie przysłaniając całego obrazu. Polecam! Wielkie Kino!