Na pewno klimacik, Englund i Levine są na plus, tak samo jak sceny zgniatania lub łamania ludzi w tytułowej maglownicy, wygląda to naprawdę dobrze.
Natomiast sam pomysł na opętaną, morderczą maszynę nie bardzo mi się podobał, humor również do mnie nie trafił, a zakończenie i te całe egzorcyzmy to już w ogóle szczyt wszystkiego.