Wszyscy są smutni. W środku i na swój sposób.
Wiem, że to słaba forma recenzji filmu, ale nie umiem go na tę chwilę inaczej opisać. A oceniam dobrze, choć mi smutno.
Świetny początek okraszony czarnym humorem, a potem atmosfera się zagęszcza, każdy bohater irytuje mniej lub bardziej, ale ogląda się to dobrze dzięki świetnym aktorom. Spadające żaby oczywiście zaskakują, rozumiem że miało to być symboliczne oczyszczenie, symbol przebaczenia, a zresztą cholera wie.... Warto jednak...
Wyjątkowy i prawdziwy, przejmujący i wcale nie za długi... To nie jest wielkie kino, ale prawdziwe...
Zupełnie nie zgadzam się z większością wpisów tutaj jakoby żaby miały reprezentować jakieś "oczyszczenie", zmiany itd. a śpiewana przez aktorów piosenka była bez sensu. Szczerze mówiąc widzę to właśnie zupełnie na odwrót. :)
Zauważcie, że w momencie kiedy z nieba zaczynają lecieć ropuchy, to już w zasadzie wszystko...
jak ten facet w okularach tak patrzy na tego chłopaka z baru i się zakochuje
leci dość przyjemna piosenka :D
przypomina mi inne równie dobre i oryginalne filmy jak: "American Beauty", "Requiem for a
Dream", "Truman Show", "21 Gramów". Coś w tym stylu i na tym samym poziomie. Świetny
aktorsko (i to dosłownie cała obsada + bodajże najlepsza kreacja Toma Cruise w karierze),
realizatorsko, fabularnie i muzycznie też....