Debiut Williama Lustiga, specjalisty od dreszczowców rozgrywających się w przestrzeni miejskiej. Nie inaczej jest tutaj: Nowy Jork staje się planszą gry prowadzonej przez bezlitosnego killera, Franka Zito. To jego reżyser czyni głównym bohaterem, pozwalając nawet kibicować tej postaci w powiększaniu kolekcji manekinów na które nakłada skalpy swych ofiar. Zdecydowanie niezdrowa rozrywka...
"Maniaka" wyróżnia ciężki, mroczny klimat, tworzony już od pierwszych minut i prowadzący do pełnego grozy zakończenia. Gdyby nie gęstość atmosfery uwydatnionej przez muzykę, trudno by było mi odebrać tę pozycję pozytywnie. Brnie ona bowiem w próbę analizy umysłu sprawcy, pomimo iż psychologia postaci jest płaska jak naleśnik. Mamy do czynienia z zakompleksionym na punkcie matki zabójcą, nie różniącym się mentalnie od takiego Jasona Voorheesa. Choć Joe Spinell prezentuje się niepokojąco, czar pryska gdy zaczyna bełkotać o przeszłości, bo to wcale nie pokazuje jak bardzo jest walnięty, a raczej jak duże ma braki w warsztacie aktorskim. I tak jest lepszy od reszty obsady, która jak plotka głosi, została zapożyczona z filmu porno. Ciekawostką jest Tom Savini, który zaliczył występ gorszy od gwiazdek XXX. Tylko się cieszyć, że jego postać efektownie wyeliminowano w ciągu kilku minut, bo zachowywał się na planie jak zupełny amator.
Nie mamy do czynienia z filmem złym: pewne elementy są wykonane rewelacyjnie. Niestety zbędne psychologizowanie, koślawy scenariusz oraz koszmarne dialogi nie pozwalają mi podzielać zachwytu widocznego w innych komentarzach. Przyzwoita produkcja i nic więcej.