PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=715533}

Marsjanin

The Martian
7,6 285 803
oceny
7,6 10 1 285803
6,6 43
oceny krytyków
Marsjanin
powrót do forum filmu Marsjanin

Jakiś czas temu napotkałem się na nią w empiku i zainteresowała mnie, ale chcę wiedzieć czy warto ją przeczytać, czy wciąga... :)

PeZook_FB

►►► Najbardziej prawdopodobne jest że policzył "600 litrów wody, to muszę wywalić 600 kilo śmieci", wpisał to do dziennika

Gość jest technikiem-inżynierem, który cały czas prowadzi precyzyjne obliczenia, od których zależy jego przeżycie lub śmierć każdego kolejnego Sola. Dlatego uważam Twoje wyjaśnienie jako mniej prawdopodobne, niż zwykłe przeoczenie autora.

impactor

Kolego, mieszasz jednostki kg i kG (ta druga to kilogram siły, czyli stara jednostka siły spoza układu SI).
Na Ziemi można (potocznie) uważać te jednostki za "tożsame", ale będąc precyzyjnym robić tego nie należy. Dlaczego ? - gdyż kg to jednostka masy (SI), zaś kG to jednostka siły (ciężaru 1 kg na powierzchni Ziemi). Na powierzchni Marsa już takiej "równości" nie ma. Dlatego do porównywania "ciężarów" lepiej używać jednostki siły jaką jest Newton (N) i nigdy nie mieszać pojęć masa i ciężar. Masa jest stała i niezależna od siły przyciągania grawitacyjnego planety, zaś ciężar jest zależny od tegoż przyciągania.
W przestrzeni kosmicznej 80'cio kilogramowy facet (o masie 80 kg) waży dokładnie 0 N (zero) i 0 kG - czyli po prostu nic nie waży, ale masa nadal posiada.

WlodekGr

To do mnie?
Jeśli tak, to w którym miejscu mieszam, i w jaki sposób to co napisałeś nie zgadza się z tym, co ja napisałem?

impactor

Np w tym: "przyciąganie na Marsie wynosi 0,3g, więc 600 litrów wody waży tam 600kg * 0,3 = 200kg"

Nic nie może ważyć xxx kg - może co najwyżej ważyć xxx kG (duże G) a jeszcze lepiej yyy N (N to jest jednostka ciężaru).

WlodekGr

Ok, ale zgodnie z konwencją książki używam tych samych jednostek. Więc skoro jest to jednostka siły - kG (bo używanie jednostki masy (kg) byłoby bez sensu w kontekście przedstawianym przez książkę), to:

"przyciąganie na Marsie wynosi 0,3g, więc 600 litrów wody waży tam 200kG, a nie 600kG, tak jak wskazuje książka"

Tak więc jeśli dobrze rozumiem - mój zarzut wobec książki pozostaje więc niezmieniony.

impactor

Jednak chyba Twój zarzut wobec książki jest nietrafny - do zbalansowania 600 kg wody, trzeba było zdjąć 600 kg czegokolwiek. Wszędzie u żywam jednostek masy. Dlaczego ?
Balansowanie, czyli równoważenie na wadze dwuramiennej o jednakowej długości ramion, polega na podwieszeniu na obu końcach dwóch RÓWNYCH SOBIE MAS. Masa * aktualne przyspieszenie grawitacyjne daje ciężar, który musi być zrównoważony przez taki sam ciężar na drugim ramieniu. Jeżeli oba ramiona są poddawane takiemu samemu przyspieszeniu grawitacyjnemu (a tak oczywiście jest) porównywać możemy ze sobą masy, tak jakbyśmy porównywali ciężary. Dlatego na takiej wadze to co było w równowadze na Ziemi, będzie w równowadze na Marsie.
"przyciąganie na Marsie wynosi 0,3g, więc 600 litrów wody waży tam 200kG, a nie 600kG, tak jak wskazuje książka" - to akurat jest prawda, ale 600 kg szpeja (co to do cholery takiego jest ten szpej?) waży na marsie też 200 kG, bo 600 kg szpeja * 0.3g = 200 kG


RinOkum

Czytając książkę można odnieść wrażenie, że czyta się "dzieło" literackie studenta politechniki. Mocno techniczna, słaba literacko, naiwne osobowości prowadzą infantylne konwersacje. Mam nadzieję, że Ridley Scott wykorzystał tylko pomysł, bo jest super.

ocenił(a) film na 7
RinOkum

W sumie sam jestem już po lekturze książki i z czystym sumieniem mogę ją Polecić jedyny minus książki a może i plus jest taki iż książka nafaszerowana jest technicznymi szczegółami i fachowym słownictwem nawet jako fan gatunku Science Fiction niekiedy miałem problemy, ale jeżeli film odda choć połowę tego klimatu co książka to będzie bardzo dobrze w sumie liczę na to :)

ocenił(a) film na 8
RinOkum

właśnie zaczęłam. Jestem po pierwszym rozdziale i uwielbiam. Rzadko się zdarza, że autor w pierwszym zdaniu sprawi, że zacznę uwielbiać głównego bohatera. To tak jak kiedy poznajesz nową osobę i od pierwszych słów jesteście najlepszymi kumplami. Autor (no i tłumacz też) dokładnie trafił w moje preferencje językowe, a dodatkiem jest sarkastyczny i cyniczny czarny humor. No ale pytanie, czy dalej też będzie tak lekko i przyjemnie :) Ale na razie jestem kupiona i nie mogę sie doczekać filmu.

RinOkum

Książka jest w porządku, w miarę ciekawa. Najtrudniejszą do pojęcia dla mnie częścią były opisy techniczne, obliczenia itd., itp. Nie zawsze nadążałem za autorem i w zasadzie z tych opisów technicznych nie do końca wszystko było dla mnie jasne. Nie umiałem sobie tego wyobrazić, podobnie miałem problemy ze zorientowaniem się jak wygląda ta jego cała baza i pojazdy, którymi się porusza.
Jednak pomimo tych drobnych przeszkód uważam, że książkę warto przeczytać. Jest ciekawa.
Tak na marginesie jeszcze dodam, że to była moja pierwsza książka z gatunku s-fi.

RinOkum

Koniecznie, bo od książki wszystko się zaczęło..

ocenił(a) film na 8
RinOkum

Książke musisz przeczeytac. Nie ma innej opcji

ocenił(a) film na 8
RinOkum

(. )( .)
Między innymi to wiem z tej książki. ;)
Najlepsza książka jaką czytałem w 2015 roku. W 2014 najlepszą była Ready Player One, ale to zupełnie inna historia.

ocenił(a) film na 6
RinOkum

Książkę czytało się szybko i sprawnie z uwagi na niewyszukany język czy też małą dozę niedomówień, analogii, czy też bardziej skomplikowanych form literackich. Trochę jak techniczny poradnik jak przeżyć na Marsie a nie beletrystykę. Wszystko takie trochę przewidywalne i powtarzalne, podane na tacy, co drugi rozdział zaczyna się mniej więcej od słów: "Dziś prawie zginąłęm" albo "Zostało mi 20 dni życia". W ogóle nie potrafiłem się jakoś zidentyfikować z bohaterem. To już portret psychologiczny Harry Pottera był głębiej zarysowany i ciekawszy ;) Sama historia ok.

RinOkum

Jak lubisz opisy na temat działań chemicznych i innych podobnych... Osobiście zaprzestałam, a podchodziłam chyba 3 razy, bo kojarzyło mi się z futurystycznym poradnikiem w stylu "jak przeżyć na Marsie jak sam zostaniesz". Zerknę któregoś dnia na film, z czystej ciekawości.

RinOkum

Dla mnie trochę nudna się okazała, raził mnie dość ubogi język... Książka składa się głównie z mnóstwa szczegółów technicznych. Tak więc jest ona dla amatora takiej literatury.

RinOkum

Ja się pilnuje by nie zarywać nocy przy jej czytaniu. Świetna, mądra, zabawna. Zwróćcie uwagę, że na marsa zostali wysłani najlepsi z najlepszych, więc liczenie, kalkulowania dla takiego mini Einsteina nie jest trudne a czasu ma dużooo. Książka, potem film - zawsze w takiej kolejności. Polecam

ocenił(a) film na 6
RinOkum

Książka naprawdę świetna, z filmem już gorzej...

ocenił(a) film na 5
RinOkum

Powiem szczerze, że najpierw przeczytałem książkę a później obejrzałem film, którym to dość mocno się rozczarowałem.
Książka (pomimo całej swojej naiwności) zdecydowanie ciekawsza od filmu. Warto sobie ją przeczytać.

ocenił(a) film na 9
RinOkum

zakonczenie w filmie zrobili typowo Hollywoodzko. W ksiazce tylko zaproponował motyw z Iron Manem, ale wybili mu to z głowy i w miare bezpiecznie go uratowali bez kombinacji. Ksiazka grubo lepsza pomimo tego, ze najpierw obejrzalem film, a pozniej do ksiazki zasiadlem. Tak samo w filmie pokazli, jak bardzo schudł, a w rzeczywistości w ogóle nie głodował :/

ocenił(a) film na 7
RinOkum

Książka jest 100x lepsza od filmu. Przede wszystkim bardziej dowcipna i to męskim, żołnierskim dowcipem. W filmie sporo komiksu sytuacyjnego wycięcie. Marsjanin jest tak pozytywnie nastawionym do życia człowiekiem i tak dobrze jest to w książce opisane, że już, tylko, dlatego powinno się ją przeczytać.

ocenił(a) film na 10
RinOkum

TAK! TAK! TAK! nie wiem co jeszcze moge powiedzieć, bo ta książka to istna perełka <3 jeżeli film ci się choć troche spodobał, to zakochasz się w tej historii pisane na papierze ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones