To zdaje się być zapomniany film, a swego czasu został bardzo doceniony przez krytykę (Złota Palma i cztery Oscary). Dzisiaj w tym temacie powstaje sporo bezproduktywnego kiczu, choćby dlatego film Manna warto zobaczyć. "Marty" to obraz skromny i ciepły, dużo mówiący o potrzebie akceptacji i samoakceptacji, o potrzebie miłości w życiu oraz o uczeniu się tego co jest ważne dla nas jako jednostek bez poddawania się presji i społecznym oczekiwaniom. Wyjątkowa kreacja aktorska Ernesta Borgnine'a (Shreka chyba robili na wzór tej postaci;)
hehe z tym shrekiem to ci się udało:)
Fakt dziś się już nie robi filmów o niepięknych ludziach, wszystko jest dopieszczone na siłowni i w gabinecie chirurgii plastycznej. Dlatego ten film jest przeoryginalny. Rozterki brzydkiego człowieka (jak co chwilę określa siebie Marty ) w poszukiwaniu swego miejsca w świecie a w szczególności miłości . W dodatku sporo zabawnych tekstów się posypało (ciotka:"kobiety po uniwersytecie to już tylko krok do ulicznic";) . Film aktualny szczególnie obecnie gdzie presja jest jeszcze większa.