Dziwny film... Kryminał... ba... Thriller w wersji Almodóvara. Wykonanie średnie, bo nikt do niego się nie przykłada. Znajdą się drobne logiczne, błędy w reżyserii ale nie to jest najważniejsze. W tym filmie ważne jest to co dzieje się na ekranie, a raczej to o czym jest rozgrywająca się akcja. Problemy, które są poruszane. Typowy klimat, dużo o sprawach damsko-męskich i tak końcówka. Może na prawdę warto umrzeć przedwcześnie ale w głębokim szczęściu.
Podsumowanie:
Wykonanie: 45/70
Tematyka: 23/30
Razem 68/100, czyli bardzo mocne 7/10.
Naprawdę warto!
Dla mnie to jeden z najlepszych filmów Pedro. Rzecz o związkach między miłością i śmiercią. Fascynujący temat, z którego Almodovar czyni melodramat podszyty czarnym humorem. Całość w wybornym hiszpańskim sosie. Również polecam!
Ciekawostka: filmy oglądane przez bohatera w prologu to "Blood and Black Lace" Mario Bavy oraz "Bloody Moon" Jesusa Franco - perełki trashu!
napisałeś/aś:
) Może na prawdę warto umrzeć przedwcześnie ale w głębokim szczęściu.
W szczęściu? Tych dwoje spotkało się bo chciało umrzeć. Coż, nie można mieć przez całe życie orgazmu więc to śmierć raczej w chwili wielkiej przyjemności niż w głębi szczęścia... Tak jak złoty strzał - dla mnie niewiele więcej. Już bardziej jestem skłonny uwierzyć w historię z "Męża fryzjerki"...
"W szczęściu? Tych dwoje spotkało się bo chciało umrzeć. Coż, nie można mieć przez całe życie orgazmu więc to śmierć raczej w chwili wielkiej przyjemności niż w głębi szczęścia...."
Byli szczęśliwi bo chcieli tego samego, byli psycholami to i miłość mieli popieprzoną.
film świetny. właśnie oglądam drugi raz. Klimat włoskiego kina jest magn`ifico :) (ita: wspaniały)
Moim zdaniem to najsłabszy film Almodovara. Postaci nieciekawe, humor nie najwyższych lotów, dialogi dość tandetne, a przy tym za mało tandetne, by stać się campowe. Dobry pomysł, dobre zakończenie, dobry Banderas, ale film ogólnie mocno średni.
Dla mnie film pozytywny w odbiorze - trzeba go traktować z przymrużeniem oka, w sumie chyba jak większość filmów Almodovara. Trochę się uśmiałam - Angel był taki słodki w tej swojej nieporadności. Co do samego wątku dziwacznej miłości i namiętności, to ciekawy pomysł - w końcu ludzie mają różne zboczenia ;p A wszystko zostało zmiksowane i podane w typowy sposób, który zna się z innych filmów Almodovara.