PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7633}

McCabe i pani Miller

McCabe & Mrs. Miller
7,5 2 247
ocen
7,5 10 1 2247
8,3 15
ocen krytyków
McCabe i pani Miller
powrót do forum filmu McCabe i pani Miller

I taki jest też ten film. Z jednej strony można doszukać się w nim wielu pozytywnych akcentów nurtu nazywanego dziś anty-westernem, z drugiej jest to film bardzo nierówny, a momentami nawet nudny. Zresztą nie tylko "McCabe" ma taki pseudo-artystyczny i zarazem pseudo-westernowy wydźwięk. Późniejszy "Buffalo Bill" jest filmem jeszcze bardziej posuniętym w tą stronę i moim zdaniem jest jeszcze gorszym dziełem niż wspomniany tu tytuł.
Trudność oceny bierze się głównie z tego, że są "przebłyski" które naprawdę mogą się podobać. Sama jednak fabuła, oraz główna postać prowadzą donikąd. Koniec końców można się bardziej rozczarować niż zachwycać. Bo mimo pewnej dozy filmowej poezji jest to jednak warsztatowy średniak.

srick.pl

"Zresztą nie tylko "McCabe" ma taki pseudo-artystyczny i zarazem pseudo-westernowy wydźwięk." - bełkot, co to oznacza pseudo-artystyczny lub pseudo-westernowy? Nic. Gdy widzie, że ktoś nadużywa przedrostka pseudo- to mam sygnał: "nie za bardzo wiem co widziałem, ale bardzo chcę powiedzieć coś mądrego, nadającego mi ważności". I co znamienne w tego typu opiniach, nie widać w nim samego krytykowanego filmu, są to takie ogólniki, że mógłbyś to przykleić pod inny film i by pasowało. A nuda, to jeden z najbardziej subiektywnych odczuć, ja się nie nudziłem, inny był może jeszcze bardziej podekscytowany filmem, a inny bardziej znudzony. To bez znaczenia.

Tyle o komentarzu, a teraz o filmie.

Zdradzę ci pewną tajemnice dotyczącą filmów Altmana, i to wszystkich, one są z zasady nieudane, coś w nich jest nie tak, a to dlatego, że pan A. odwracał konwencje, kręcił pozornie klasyczny film, a zarazem odwracał w nim wszystkie konstruujące go elementy. Znał doskonale schematy fabularne i lubił za pomocą nich dręczyć widzów, bo był bardzo złośliwym reżyserem. Np. tu mamy do tytułowych ról wybraną parę najpiękniejszych aktorów tamtych czasów, a co robi reżyser, ano, aktor ma wielką brodę (zasłania my piękną buzie), a aktorka nie wygląda tak apetycznie jak w innych filmach, a jest to zjawiskowa Julie Christie! Dodatkowo postać męska jest nieudacznikiem, daje się oszukać i co najważniejsze nie potrafi za bardzo strzelać (karykaturalny pojedynek w śniegu), prostytutka nie jest jak to zwykle bywało o złotym sercu, co daje się omamić miłości, jest wyrachowana i zimna. To ona wygrywa. A to wszystko opowiedziane śmiertelnie poważnie. Technicznie też film jest zrealizowany całkiem inaczej, praca kamery, dźwięk, oświetlenie. Dla mnie ten film jest jedyny prawdziwym anty-westernem, bo nawet w nim poetyckie piosenki, które słyszymy w tel okazują się szyderstwem z głównego bohatera. Przy tym filmie obrazy Sama Peckinpaha to szczyt romantyzmu i śmiertelnie poważnej poezji, nieważne, że wszystko jest u niego brutalne on wciąż wierzy w mit Dzikiego Zachodu, za to Altman bezlitośnie z niego szydzi. Ten film jest jednym z najlepszych w dorobku Altmana, a lata 70 to najlepszy okres w jego karierze, słabsze rzeczy robił w latach 80 (kto je ogląda?). W jego jednym z ostaniach filmów "Gosford Park", który jest filmem stylizowanym na kryminały Agathy Christie, co zrobił Altman? Wyciął najważniejszy element intrygi, jego rozwiązanie, widz, w końcu nie wie kto zabił. Tak jak tu pozbawił western z całą złośliwością to co jest dla niego istotne. W "MASH", który jest filmem wojennym nie widzimy wojny, a jedyny wystrzał z broni jest na meczu. A jego ulubioną aktorką była Shelley Duvall, które uroda dość mocno odbiegała od kanonów, a była obsadzana w miejsca typowych piękności. Rozumiesz tą metodę? W tym filmie wszystko ma sens i cel, a rzadko to się zdarza.

ocenił(a) film na 5
brava

W porządku panie mądraliński lub pani mądralińska. Znawco filmów Altmana. Moja opinia jest nudna i prowadzi donikąd, ale z twojej trudno też wywnioskować czy jesteś za, czy przeciw? Temu filmowi? I w ogóle temu reżyserowi? I jeśli mam powiedzieć coś od siebie - wprost - to napiszę, że filmy Roberta Altmana, i w ogóle on jako twórca, to przereklamowany "symbol" dla przemądrzałych osób, przemądrzałych "znawców kina", które często próbują ubrać g**** w kwiatki. Sorry za prostackie przyrównanie, ale przynajmniej nie jest oględne :D
Denerwuje mnie, kiedy na siłę próbuje się tłumaczyć (a może lepsze słowo to usprawiedliwiać), coś co jest raczej kiczem, niż filmową sztuką. Nie zapominajmy, że filmy nie robi się tylko dla niej samej (sztuki jako idei), lecz robi się dla publiczności. Coś co jest niezrozumiałe, będzie nieakceptowalne. Niekomercyjne. A w konsekwencji nieudane.
Napisałem, że jest to średniak, bo w moim odczuciu ten film ma swoje zalety, ale niestety ma też swoje wady. I może nie umiem tej opinii ubrać w piękne, wyszukane zdania, sensowne analityczne komentarze. Ale sens jest taki, że widziałem dużo lepsze filmy :)) W tym kontekście to chyba naturalne, że wysoka ocena i zachwyt nad tym obrazem budzi moje zdziwienie. Bez względu na zamiary reżysera, film mu nie "wyszedł". Subiektywnie jest nudny i nierówny.

srick.pl

"Denerwuje mnie, kiedy na siłę próbuje się tłumaczyć (a może lepsze słowo to usprawiedliwiać), coś co jest raczej kiczem, niż filmową sztuką. Nie zapominajmy, że filmy nie robi się tylko dla niej samej (sztuki jako idei), lecz robi się dla publiczności. Coś co jest niezrozumiałe, będzie nieakceptowalne. Niekomercyjne. A w konsekwencji nieudane." - tu i pod "Buffalo Bill'em" pisałeś, że te film są dla nikogo, co nie jest prawdą, bo gdy Altman kręcił był bardzo popularny reżyserem, a na jego film szły tłumy. Na najpopularniejszy, którym był "MASH" przy kosztach 3 milinów zarobił 80 milionów dolarów (pamiętaj to były lata 70), i co ważne Altman miał sprytnie skonstruowaną umowę, co sprawiło, że prawe całe zyski trafiły do niego i stał się przez to najbogatszym reżyserem, założył własną wytwornie. Większość jego filmów cieszyło się powodzeniem u widzów, np. wymieniany jak nielubiany przez ciebie "Buffalo Bill". Jego firma producencka nie zbankrutowała przez filmy, a przez to, że Altman był nałogowym hazardzistą i przepuścił wszystkie pieniądze w kasynach, przez nałóg musiał zarabiać, kręcił popularne filmy. Koniec końców, twój wywód nie ma przełożenia w faktach, tobie się te filmy nie podobają a innym widzą tak. Dziecko musisz się z tym pogodzić, są różni widzowie.

"Moja opinia jest nudna i prowadzi donikąd, ale z twojej trudno też wywnioskować czy jesteś za, czy przeciw? Temu filmowi? I w ogóle temu reżyserowi?" - czytaj ze zrozumieniem, wszystko już napisałem. Mam przekopiować? Ale dzięki pytaniom już wiem, że masz problemy z czytanie i pewne z oglądanie ze zrozumieniem.

"Nie zapominajmy, że filmy nie robi się tylko dla niej samej (sztuki jako idei), lecz robi się dla publiczności. Coś co jest niezrozumiałe, będzie nieakceptowalne. Niekomercyjne. A w konsekwencji nieudane." - cały ten wywód to jakaś brednia, gdyby tak myśleć to najnowsze "Transformery" to szczyt kultury filmowej, bo oglądają go z zapartym tchem miliony 12-latów i kolejne miliny Chińczyków. Są różne rodzaje sztuki, jest łatwa i trudna, komercyjna i niszowa, co nie sprawia, że któraś jest lepsza. Sztuka jest przyjemna i nieprzyjemna, jest zwyczajnie różna. Nie ma jednej. W sztuce najważniejsza jest innowacja, to czego nie było, a nie przyjemność odbiorcy. Aby zrozumieć dlaczego dany obraz w muzeum jest tak istotny w historii malarstwa, trzeba poczytać, bo ta wiedza nie spłynie na ciebie z kosmosu, tak samo jest z kinem, nic nie jest oczywiste. Przyjemność nie jest najważniejsza, to jakieś nieporozumienie.

"Napisałem, że jest to średniak, bo w moim odczuciu ten film ma swoje zalety, ale niestety ma też swoje wady. I może nie umiem tej opinii ubrać w piękne, wyszukane zdania, sensowne analityczne komentarze. Ale sens jest taki, że widziałem dużo lepsze filmy :)) W tym kontekście to chyba naturalne, że wysoka ocena i zachwyt nad tym obrazem budzi moje zdziwienie. Bez względu na zamiary reżysera, film mu nie "wyszedł". Subiektywnie jest nudny i nierówny." - dlatego, że nie ma w nim nic konkretnego jest bezwartościową opinią, nie tłumaczysz dlaczego jest kiczowaty, zresztą wiesz co oznacza kicz? Wiesz, że kicz istnieje w domenie kultury popularnej, to co podoba się wszystkim jest kiczem. Kicz jest przyjemny i słodki. Wciąż nie wyjaśniasz co jest zaletą a co jest wadą, zatem ja - Altman był jednym z nielicznych reżyserów który stworzył swój własny język kina, był indywidualistą, zwróć uwagę np. na dźwięk, jak jest zgrywany z planu jak mieszają się kwestie ważne i nieważne, nikt tego nie robi, prawdziwi artyści robią coś czego nie robił nikt przed nimi. To tylko jeden element, ale istotny, to jak postacie są portretowane, każda jest istotna, kręcąc film niwelował komercyjny potencjał wielkich gwiazd, był równe każdemu innemu aktorowi na panie. Zresztą grał z systemem gwiazd próbując tworzyć jego alternatywny rewers.

Właśnie widziałem twój komentarz pod " "Buffalo Bill'em" i jest jeszcze bardziej niedorzeczny niż ten. Piszesz tam, że film nikomu się nie podoba a wszystkie inne komentarze pod filmem są pozytywne, kuriozum. Sam film odnosi się do rewii Buffalo Billa, z którą jeździł po USA i de facto za pomocą niej stworzył mit Dzikiego Zachodu, Altman wybierając to jako temat filmu pokazuje, że u podstaw tego mitu był względy czysto materialne, ludzie przychodzili na rewie więc była pokazywana. Pamięć o Dzikim Zachodzie niebyła by tak potrzymana, gdyby nie kumulowała takich zysków, w tle mamy rasizm, wyzysk, różne mierze i wiesze Amerykańskie obrzydliwostki. Większość anty-westernów pomimo odczarowywania pewnych aspektów historii amerykańskiej wciąż na swój kontynuowała przedstawianie romantycznego obrazu Dzikiego Zachodu, tylko Altman kręcił w pełni demonstrujące ten mit filmy. Nie potrafisz tego docenić, ale właśnie dlatego te film tak wysoko są sytuowane w historii kina, tak hołubione przez znawców, a w czasach premiery ludzie naprawdę na nie chodzili, co pewne z trudem możesz uwierzyć, tak, tak naprawdę chodzili. Ja jestem widzem, któremu oglądanie filmów Altmana sprawia olbrzymią przyjemność, jak widzę stosowane przez niego pomysł na twarzy pojawia się od razu uśmiech, lub myśl jak on to zrobił. Genialny twórca.

ocenił(a) film na 5
brava

Przyjmuje twój punkt widzenia. Akceptuje to, że jesteś jego wielbicielem. Akceptuje twoje odpowiedzi. Ale nie akceptuje maniery znawcy, który z lekka szyderczo podchodzi do przeciwnika. Ok, twoim zdaniem - i pewnie wielu tobie podobnych - Altman wielkim reżyserem był! Moje zdanie jest inne. Może uważasz, że jest niedojrzałe (co wyraźnie akcentujesz w swojej powyższej wypowiedzi kpiarsko pisząc dziecko musisz się z tym pogodzić) i że na niczym się nie znam. Może i masz po części rację - nie znam się na Altmanie - ale to nie znaczy, że ty pozjadałeś wszystkie rozumy i że każdy ma myśleć jak i ty. Wyobraź sobie, że nie dla każdego musi to być guru! Każdy ma swoje zdanie i tylko zadufany głupiec sądzi, że jego opinia będzie podobać się wszystkim.
I tak jak moja opinia nie podoba się tobie (szydzisz z niej na każdym kroku) - godzę się z tym - tak twoje zdanie niewiele (nic) nie zmieni w moim subiektywnym odczuciu co do tego filmu, jak również co do wspomnianego Buffalo Billa, czy innych tytułów Altmana. Tym bardziej, że to co mi tutaj "wytłumaczyłeś", wyobraź sobie, że nie było mi aż tak nieznane.
Dla mnie oglądanie filmów (nawet tych słabszych) i wyrabianie własnego na ich temat zdania jest przyjemnością. Nie zawsze musi to być dobra opinia. Ale najważniejsze, żeby była własna. Nie piszę tego na przekór tobie, tylko żeby podkreślić, że każdy ma prawo do własnego widzimisię.

srick.pl

"Ale nie akceptuje maniery znawcy, który z lekka szyderczo podchodzi do przeciwnika." - cóż jeśli druga strona nie ma za wiele do zaproponowania, przecież ci nie zabrałem klawiatury, mogłeś mi śmiało wytłumaczyć czemu też, czemu to jest taki niedobry film. Bo poza deklaracjami (przymiotniki zawieszone w próżni) i stwierdzeniem, że nudny, nic, nic.

Ależ proszę bardzo może ci się nie podobać, to nie ma znaczenia. Ważne są wygłaszane przy tym stwierdzenia, często bardzo w twoim wypadku niedorzeczne lub nie pokrywające się z faktami, jak np. to że jak pisałeś, że nikomu się film Altmana nie podobają, choć w rzeczywistości niektóre z jego filmów były olbrzymimi sukcesami komercyjnymi. To kuje w oczy.

"Tym bardziej, że to co mi tutaj "wytłumaczyłeś", wyobraź sobie, że nie było mi aż tak nieznane." - z twoich wypowiedzi wynika, że jesteś impregnowany na wytłumaczenia i nie widzę w twoich słowach, żebyś wiedział o tym o czym pisałem. Jak chcesz. A twoje własne czysto autorskie wnioski, co muszę ci uświadomić nie są zbyt odkrywcze, bo pisane, że coś jest "pseudo-artystyczny i zarazem pseudo-westernowy" nie jest tak naprawdę wartościową opinią, bo nie zawiera w sobie odpowiedzi na pytanie "dlatego tak sądzę", bo rzucanie przymiotnikami nie ma sensu, trzeba to jakoś uzasadnić. Lubie czytać dobrą krytykę, a to cóż nią nie jest.

ocenił(a) film na 8
srick.pl

Trochę jednak, moim zdaniem, przesadzasz.
Film zachował wiele wdzięku, antywesternowość jest najwyższej próby (westernowi i tak, dzięki Bogu, nie zaszkodziła), bo łączy "zgrzebny realizm" (naprawdę pomysłowy) z... prawdziwą poezją.
Nie lubię Altmana - nigdy nie potrafiłem zrozumieć do końca, o co mu chodzi (poza tym, że nie chciał robić "kina gatunków" tylko "europejskie" "kino autorów" - niby po co???:):):)), nie znoszę Warrena Beatty, którego uważam za lewackiego, przereklamowanego palanta (tutaj jest świetnie obsadzony - jako... tchórzliwy palant:):):):), nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy napotykam na zboczony, antyludzki wręcz "trynd" zwany kontrkulturą, a jednak...
Altmanowi udało się stworzyć tym razem kawał (no, niech będzie dużo dużych kawałków) prawdziwego kina, Julie Christie olśniewa i wzrusza, a Cohen...
O, Cohen to jest naprawdę COŚ (tu jego ballady zostały wręcz genialnie wkomponowane)!

ocenił(a) film na 5
candn_filmweb

Może przesadzam? Tak na pewno twierdzi wcześniejszy krytyk mojej wypowiedzi :)) Ale nie zmieniam zdania, że jest to przeciętny film. Zgodzę się co do Cohena - pasują tu jego piosenki. A co do pojęcia "kontrkultura"? Jest bardzo pojemne i niedwuznaczne, ale z mojego filmowego doświadczenia (jako oglądacza) wiem, ze większość filmów opatrzonych tą etykietką ma w sobie niejedną dobrą cechę.

ocenił(a) film na 8
srick.pl

Jako filmy, nie jako kontrkultura.
Paradoksalnie kontrkultura może tworzyć kulturę.
Trochę przypadkiem?
"Co cię nie zabije, to cię wzmocni":):):)

candn_filmweb

Widzę, że lubisz posługiwać się określeniem "lewacki", a im częściej je spotykam tym mnie rozumiem co ono oznacza, bo na pewno nie to, że Warrena Beatty ma poglądy lewicowe, bo tak nie jest. Był i jest demokratą, bardzo czynie wspiera Partie Demokratyczną, a w życiu prywatny lubi luksus (mało to lewicowe), w jego autobiografii trudno znaleźć jakieś deklaracje polityczne, głównie popisuje się kogo przeleciał i ile raz i gdzie. Pewnie myślisz, że jeśli nakręcił film pt. "Czerwoni" to jest wyrazem jego poglądów, a jest raczej jego narcyzmu, bo jest aktorem, który lubi gdy kamera skupia się na nim, jak działa i uwodzi, jak jest piękny i fajny. Choć sam jego film dobrze obrazuje romantyczny stosunek Amerykanów do rewolucji w Rosji, jest w tym dużo prawdy, co nie zmienia tego, że byli w tym wyobrażeniu bardzo naiwni. I dlatego ten film Altmana jest tak dobry, bo pokazuje tego ogiera w krzywym zwierciadle. Beatty gra faceta, który zostaje jak ostatni patałach wycyckany przez kobietę. A już określenie kontrkultura jest tak szeroki, że nie mam pojęcia czym dla ciebie może być ten trend. Bo jeśli myślisz o latach 60 i 70 w USA i różnych ruchach, które powstały w wyniku zamordyzmu lat 50, to nie wiem, czy chciałbyś żyć w latach 50 (zrób sobie najlepiej maraton filmów tylko powstałych w tamtych latach, to najgorszy okres w amerykańskim kinie). Swoją drogą mało, który film z lat 60 i 70 w jakiś pozytywny sposób odnosi się do tych ruchów, nawet taki "Swobodny jeździec" jest w wielu miejscach satyrą, np. gdy bohaterowie odwiedzają na pustyni komunę jest to miejsce pokazane w negatywny sposób, inna sporawa, że wnikało to z porachunków twórców z aktorem Peter Coyote, bo komuna jest stylizowana na jego teatr i są tam wprost przytyk w stosunku do niego. Zresztą to właśnie Coyote jest aktorem, który miał poglądy lewicowe lub bardziej anarchistyczne. Ale to pewnie cię nie interesuje. Chyba tylko film "Chłodnym okiem" jest filmem 100% kontrkulturowy do czasów, w których powstał, czyli lat 60. I oczywiście filmy Johna Cassavetesa.

Altman to dla mnie geniusz kina, jego poglądy można nazwać ironicznymi. Bo to ironia dominuje w jego filmach, kpi ze wszystkich i ze wszystkiego, nie ma dla niego świętości, można nawet napisać, że źródłem przekształcania schematów i klisz gatunkowych leży w jego ironicznym podejściu do świata. Robi tym krzywdę każdemu przyczajonemu nadmiernie do schematów widzowi, bo jego filmy na początku wyglądają bardzo zwyczajnie, a z każdą minutą widz sobie uświadamia, że to nie tak powinno wyglądać.

I powtórzę jeszcze raz, opinia sricka jest całkiem nie trafiona, zresztą zrobił z niej kopiuj wklej pod innymi tytułami Altmana, czyli niezależnie od filmu napisze to samo, a bez sensu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones