PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=610244}

Miłość

Amour
7,7 47 521
ocen
7,7 10 1 47521
8,0 38
ocen krytyków
Miłość
powrót do forum filmu Miłość

Czyżby?

ocenił(a) film na 3

Niby nic wielkiego nie można zarzucić temu znakomicie zrobionemu filmowi. Tak od strony reżyserskiej, jak aktorskiej czy dramaturgii to pierwsza liga światowa. A mimo to film budzi u mnie niechęć. Wręcz widzę w nim promocję pewnej ideologii, ukrytej pod płaszczykiem wzniosłego uczucia jakim jest miłość.
Czyżby Austria po obdarowaniu świata Hitlerem teraz poprzez nowego austriackiego demiurga tym razem kina wracała do dawnej myśli: jak ktoś nie pasuje do pewnej wizji świata to usuńmy go. A co to ma wspólnego z miłością? Na tym ona polega? Poprzez kulturę łatwiej zapodać nową myśl lub oswoić ponownie starą. Więc austriacki reżyser podejmuje tę pałeczkę i proponuje „jaśka” zamiast karabinów. Tak humanitarnie , z miłością, bez niepotrzebnej przemocy, bez krwi.
I Haneke wchodzi tym razem jako nowy bohater do swego wcześniejszego filmu „Funny Games”, zakłada białe rękawiczki i robi to przy aprobacie nieomal całej Europy.
Bo film jest nagradzany, chwalony i oceniany jako wybitny. Paskudne to.
Czyżby system wartości tzw Europy Zachodniej był aż w takim rozkładzie, że zabijanie starszych dopuszcza jako coś normalnego? Gdzie kultura grecka i rzymska, gdzie chrześcijaństwo?
Podczas projekcji na której byłem,na sali było wiele starszych osób. Po zakończeniu zapadła cisza. Grobowa cisza Ciekaw jestem ich opinii, czy zgodziliby się zabić lub być zabitym w imię tak rozumianej miłości? Ale nikt takich badań nie przeprowadzi.

ocenił(a) film na 6
horenheb

nie odbieram żadnego prawa, napisałem tylko jak ja pojmuje słowo eutanazja i czym ono dla mnie jest. Od i tyle, nie widzę w tym nic poprawnego, a to nie ma nic wspólnego z wygoda, po prostu użyłem takiego pejoratywnego określenia.

ocenił(a) film na 10
pessoaa

"... podejmuje tę pałeczkę i proponuje „jaśka” zamiast karabinów."
Nie przesadzaj - zdajesz się nie zauważać, że bohater nie dokonuje aktu eutanazji, by ulżyć cierpieniom żony. On widząc jej cierpienie i niezłomną wolę odejścia podejmuje decyzję udania się wraz z nią w tę ostateczną podróż i tak też robi. Przedtem zadaje sobie sporo trudu, by uwolnić gołębia zanim wszystko pozamyka i pozakleja - odejdą tylko oni we dwójkę.
Nie zabił żony tylko włożył buty, wziął ją pod rękę i poszli - jak śpiewał Tadeusz Woźniak - "...nie wiem gdzie na zawsze".
Była jego całym światem i tak pozostało. Chyba jednak zrobił to z miłości.
Gdzie tu karabiny? Czy ci od karabinów wrzucając cyklon do komór gazowych, czy też strzelając do swych ofiar mieli podobne intencje i zaraz potem przystawiali lufę do swej głowy aby palnąć w przepełniony ideami humanitarnymi łeb?
Trochę Cię poniosło z tymi porównaniami.
Poza tym stwierdziłeś, że "Tak od strony reżyserskiej, jak aktorskiej czy dramaturgii to pierwsza liga światowa". Wiem też, bo wymieniliśmy uwagi w innym miejscu - że jesteś pod wrażeniem scenografii czy warstwy muzycznej. Sumując te wszystkie, niepodważalne zalety oceniłeś tylko na 3?
Można by pomyśleć, że się zacietrzewiasz.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 3
AbuKamil

Muszę przemyśleć ten problem bo wiele wpisów powyżej zmusza mnie do zastanowienia się w jakim kierunku zmierza nasza cywilizacja? I czy to już jest "cywilizacja śmierci"?
Ale przypominam sobie różne rozmowy z czasów przeszłych kiedy wydawało się, że pewne sprawy zanim do nas dotrą to upłynie tyle wody, że to nas nie będzie dotyczyć. A one już są i nikt nie próbuje ich podważać bo będzie zaszufladkowany jako wróg postępu.
Był taki komunista włoski Gramsci, prekursor pewnej taktyki, która zawierała się w stwierdzeniu: bez władzy nad kulturą najambitniejszy i najlepszy projekt polityczny będzie tylko projektem. "Kultura głupcze".
Eutanazja jest jednym z takich projektów, który te środowiska próbują, od Marksa i Engelsa, wprowadzić i do tej pory im się nie udawało, a mam odczucie, że właśnie teraz są blisko sukcesu. Ludzie zostali rozmiękczeni i zgodzą się na to też chociażby pod hasłem: miłość. Typowe odwrócenie pojęć. Stwarzanie "nowego człowieka" idzie w najlepsze.
Niestety, ale dla mnie to głos nie w jakiejś wyizolowanej sprawie tylko głos sygnalizujący pewną nieuchronność naszeo świata. I to ja dostrzegłem w tym filmie. I gołąb niewiele tu znaczy, poza sugestią jak to się skończy dla Georgesa.
Zabił żonę, bo jeżeli tak to się nie nazywa to czym jest duszenie umierającej kobiety. Miłością? Sorry, ale moim zdaniem nie.
Powyżej pięknie i przejmująco opisała to "fofa". Za co jej dziękuję.
Myślę, że mnie nie poniosło choć po prostu mam taki system wartości.
Wybacz, ale posiadam ugruntowane zdanie w tej kwestii i nie jest ono zacietrzewieniem. Bronię swojego zdania. I do czasu kiedy na tym forum nie pojawiła się "fofa" miałem wrażenie, że jestem niczym ten wątpiący z "Dwunastu gniewnych ludzi" Lumeta.
Ale jak napisałem na początku jeszcze będę się nad tematem zastanawiał i chyba wybiorę się jeszcze raz na ten film.
Pozdrawiam

pessoaa

Pozwolisz , że się wtrącę ; "Dla mnie pojęcie „zabić w imię miłości” to patologia. Nigdy nie wiemy co może zdarzyć się jutro.
Nie odczułem, że bohaterka pragnęła tego, ona tylko prosiła na początku filmu, żeby więcej nie musiała przebywać w szpitalu." Po pierwsze w sytuacji Anny, mówienie że nie wiadomo co się może zdarzyć jutro zakrawa na makabryczny żart. Co się może stać? Cud? Paraliż ustąpi, Anne zacznie znowu grać na fortepianie i zamiast przypominać zombie na wózku inwalidzkim będzie o 30 lat młodsza ??? Halo tu ziemia! Ludzie umierają , żeby nie powiedzieć zdychają w męczarniach i wobec tego jesteśmy w którymś momencie bezradni. "chyba istnieją jakieś alternatywy godnej śmierci?" Godnej czyli jakiej? Alternetywy jak sam wiesz dla smierci nie ma, a godność (nieinstrumentalne traktowanie) łatwiej zachować w otoczeniu bliskich, kochających osób niż w publicznej zdychalni (przepraszam - domu opieki , bo do szpitala się już bohaterka filmu nie nadawała) "Wręcz widzę w filmie promocję pewnej ideologii, ukrytej pod płaszczykiem wzniosłego uczucia jakim jest miłość." Nowomowy tutaj nie potrzeba , po takich filmach o eutanazji jak "W stronę morza" niczego nie trzeba już ukrywać pod płaszczykiem , nie patrzmy na to z Polskiej perespektywy ;) Z resztą Haneke jest zbyt odważnym reżyserem , żeby bawił się w takie gierki z widzami. ..Ostatnią impulsywną decyzję męża Anne można interpretować na dwa sposoby - wg przedstawicieli "cywilizacji życia" (ty) i piewców miłości chrześcijańskiej będzie to oczywiście patologia bo wg takiej miłości każde życie bez względu na to jakie jest - jest święte.Druga interpretacjia , przedstawicieli cywilizacji śmierci (ja) widzi w tej decyzji najdojrzalszy przejaw miłości , czyn okupiony wielkim cierpieniem męża ,ale wynikającym z wewnętrzenj niezgody na ból (przypomnij sobie jak Anna wyła z bólu w chwili poprzedzającej zdarzenie) i niewyobrażalne męki kochanej osoby. To wyjście z impasu i przełamanie nieznośnej bezradności wobec powolnego konania w męczarniach. Cywilizacja śmierci (cudowne określenie!) odsyła nas więc do pytania czy, "życie jest jeszcze warte przeżycia?". Dla miłości chrześcijańskiej takiego pytania nie ma. Miłość niechrześcijańskia (a taka też istnieje) może sobie takie pytanie zadawać. Pytasz "Gdzie kultura grecka i rzymska, gdzie chrześcijaństwo?" Ty stajesz w obronie ostatniego, przywoływanie greków i rzymian (choćby ze wzgl na stoików i stosunek do kalekich dzieci w antycznej Grecji) jest nie na miejscu, ja zaś zapytam gdzie jest ta "ludzka miłość" , miłość która nie potrzebuje dogmatów religijnych i paragrafów , czy tylko w filmach?

ocenił(a) film na 3
KotArystokrata

Pisząc, że nie wiemy co się może zdarzyć jutro miałem na myśli coś zupełnie innego, coś co wcześniej gdzieś opisywałem. Jest taka scena w filmie C.Saury "Nakarmić kruki" gdzie babcia na pytanie wnuczki czy chce umrzeć kiwa głowa, że tak, ale gdy dziewczynka przynosi truciznę ta się rozmyśliła. Mamy chwile zwątpienia, aby zaraz mimo trudnego swojego stanu pragnąć żyć.
Jeżeli nie z polskiej perspektywy to jakiej na te problemy mam patrzeć? Nie znam innej, bo w tej kulturze się wychowałem. W innej jestem tylko gościem.
Zgadzam się, że była to decyzja impulsywna, pod wpływem chwili własnego zwątpienia i własnej słabości Georgesa, a nie miłości do Anne. To on w tym filmie przegrał tak jak przegrywa każdy kto posuwa się do czegoś podobnego lub coś takiego akceptuje. I tu jest moim zdaniem, jednak, wielkość tego filmu, że daje nam do zrozumienia żebyśmy lepiej, pełniej i głębiej kochali to wtedy wytrawamy w chwilach tak trudnych jak te, które były doświadczeniem Georgesa. Jak miłość szwankuje to wtedy oszukujemy się, moim zdaniem, i usprawiedliwiamy taki czyn słowem: miłość. Mam wrażenie, że Haneke proponuje nam stanięcie przed lustrem i z perspektywy tzw. Zachodu spojrzenie wgłąb siebie i zawrócenie z tej drogi póki nie jest za późno.

pessoaa

Małe nieporozumienie. Mówiąc o polskiej perespektywie miałam na myśli fakt , że (z tego co pamiętam) w polskiej kinematografii jeszcze nie było filmu , który mówiłby otwarcie o eutanazji - stąd ktoś realizujący u nas taki projekt aby nie narażać się na falę społecznej krytyki lub chcąc przekonać producentów mógłby starać się odnieść do tego nie wprost i jak napisałeś "przemycić pod płaszczykiem" swój punkt widzenia. Moja uwaga dotyczyła tego , że Haneke raczej się tego nie obawiał ; na zachodzie powstało już trochę filmów odnoszących się do tej kwestii , więc gdyby chciał powiedzieć coś więcej to na pewno by to zrobił (to wiadomo akurat z jego poprzednich dzieł) . : ) Druga sprawa, że nie wszyscy ludzie uznają "świętość życia" i życia jako wartości najwyższej (jak czynią to katolicy) . Nie rozpatrują też np. cierpienia w kategoriach próby, krzyża który trzeba nieść itp.Zauważ , że nawet ludzie którzy walczą , zabijają i giną w imię jakiejś ideologii (np. odzyskania niepodległości, obrony religii ) albo dla ochrony swojej rodziny, miasta, kraju itp również zaprzeczają jakoby sam biologiczny fakt tego , że żyją był najwyższą wartością Niektórzy ludzie doświadczając wielkiego cierpienia i w obliczu sytuacji która obdziera ich z godności pytają o to czy ich życie jest jeszcze warte dalszego "przeżywania" . A co do samego pojęcia miłości to nawet starożytni grecy nie mieli na nią jednego słowa. Inna jest miłość kochanków, inna małżonków , inna jest miłość do siebie , do bliźniego , przyjaciół dzieci inna do Boga lub bogów (jeśli w nich wierzymy) a inna Boga (jeśli jest) do nas (zależnie od kultury i wyznawanej religii). Nie odrzucałabym tak łatwo poglądu , że odebranie sobie lub komuś życia nie może być nigdy wyrazem miłości . - np. Abraham chce zabić swojego syna Izaaka w imię miłości do Boga, Jezus jak głoszą chrześcijanie również dobrowolnie oddał swoje życie za innych, apostołowie, święci różnych kościołów i męczennicy oddawali swoje życie za wiarę , więzniowie obozów koncentracyjnych poświęcali swoje życie by umrzeć razem z tymi których kochają (wspaniały przykład J.Korczaka , M.Kolbe) . Czy podczas klęski głodowej rodzice którzy popełniają samobójstwo by nie być ciężarem dla własnych dzieci i by one miały jakieś szanse przeżycia nie kierują sie miłością do nich? Wreszcie np. sytuacji , w której litujemy się nad cierpieniem naszych zwierząt, zabijamy z miłości, nie chcąc by dużej cierpiały i umierały w męczarniach..... Nie można takich rzeczy rozpatrywać bez kontekstu, w oderwaniu od sytuacji (czym innym z punktu widzenia moralności jest czyn męża Anne a czym innym będzie zabicie żony przez chorobliwie zazdrosnego męża). Ja nie uważam , żeby Georges w jakikolwiek sposób "przegrał ", rozumiem jednak , że np.katolik będzie widział to zupełnie inaczej.

ocenił(a) film na 3
KotArystokrata

Ładnie napisane.
Muszę się przyznać, że pod wpływem wielu polemik, które pojawiły się pod moim pierwszym wpisem, trochę zmieniłem swój punkt widzenia. Już teraz nie byłbym, aż tak stanowczy w niektórych wątkach, a może nawet nie wplótłbym co poniektórych w temat filmu.
Ale w jednej sprawie zdania nie zmieniłem. Dla mnie Georges jest postacią i tragiczną, i przegraną. Nie przeszedł próby miłości. Oblał i za to zapłacił, bo dalsze życie z takim brzemieniem byłby dla niego nie do zniesienia. I to jest moim zdaniem, na swój sposób, dowód jego porażki, a może porażki naszego świata jeżeli dalej będziemy zmierzali w tym kierunku.
Haneke jest na tyle wybitnym autorem, że daje nam to pod rozwagę.
Pozdrawiam

pessoaa

dziękuję za szczerą odpowiedź i również przesyłam pozdrowienia na weekend .

ocenił(a) film na 6
pessoaa

Pięknie napisane!

AbuKamil

Przepraszam że nie na temat, ale mam prośbę do Abu Kamila. Filmweb ma wiele niedogodności kontrybucje są odrzucane, samemu napisać kontrybucję trudno bo zaraz okazuje się że źródło niewłaściwe i nawet nie można zapisać, a prywatnej wiadomości nie można wysłać do użytkowników z poza grona znajomych. Prosił bym bardzo o aktualizację profilu filmu „Zapomniany generał. Tadeusz Jordan Rozwadowski” - od pół roku wyświetla się że film czeka na premierę, a miał ją w TVP Historia na przełomie maja i czerwca, a ja sam widziałem go w Internecie – 13 sierpnia ! Z góry dziękuję za pomoc i serdecznie pozdrawiam !

ocenił(a) film na 3
pessoaa

Kurczę, po tak wspaniałych recenzjach miałem nadzieję, że Haneke zrobi wreszcie inny film od wszystkich. Że naprawdę opowie nam o miłości w najpiękniejszy z możliwych sposobów. Ale podświadomie nie wierzyłem w to, czułem, że taki gość jak Haneke będzie musiał to schrzanić. I zrobił to. Nie ma w tym filmie miłości.

ocenił(a) film na 3
Redil

Nie czytaj recenzji przed pójściem do kina. One ustawiają odbiór filmu i pozbawiają widza samodzielnego patrzenia na problem.
Co do sprawy "że taki gość jak Haneke będzie musiał to schrzanić", to nie zgodziłbym się z Tobą. Próbował problem zgłębić i poszerzyć. To mu się udało choć zagubił gdzieś tytułową miłośc.

ocenił(a) film na 7
pessoaa

Każdy ma inną definicję miłości, ale dla mnie w tym filmie jest ona osią całej opowieści. To co zrobił Georges, choć było niesamowicie trudne i wręcz niewyobrażalne (przypominam, że w pewnej chwili po pierwszym wylewie to Anne mówi, że chce umrzeć, a mąż tłumaczy jej, że nie jest dla niego ciężarem), zrobił tylko i wyłącznie dla żony, nie dla siebie. Świat bez niej wydawał mu się tak strasznym miejscem, że prawdopodobnie zagłodził się na śmierć. Jeśli to nie jest miłość, to naprawdę już nie wiem co nią jest.

PS Oglądałam ten film z mamą. Kiedy już wyszłyśmy z kina, była głęboko wstrząśnięta i powiedziała mi, że gdyby kiedykolwiek była w takim stanie, to powinnam zrobić dokładnie to samo - dla niej, nie dla siebie. Jeśli to nie jest największe poświęcenie dla drugiego człowieka - wbrew sobie i swojej miłości pomóc mu odejść z godnością i pozwolić mu zadecydować kiedy chce odejść, a potem musieć z tym żyć - to nie wiem co jest poświęceniem.

ocenił(a) film na 3
iloveromeo

Miłością byłoby udowodnić tej osobie, że ma po co żyć, że mimo wszystko - mimo całego cierpienia i trudności, warto się męczyć, warto żyć i kochać. I nawet jeśli już nie sposób takiej osoby przekonać, bo taka osoba juz nie kontaktuje, już myślami jest gdzie indziej, to tym bardziej trwać z nią. Zresztą to jest pokazane nawet w filmie, kiedy już z Aną było naprawdę źle, a jednak w jednej scenie kładzie swoją dłoń na dłoni męża. Prosty gest. Ale myślę, że w tamtym momencie, kiedy trzymali swoje dłonie, oboje na swój sposób byli szczęśliwi i ani jej, ani jemu w tym momencie nie przeszła przez głowę myśl o śmierci. I choćby to trwało sekundę, a potem dalej było źle, jeszcze gorzej. To dla takich chwil warto żyć.

ocenił(a) film na 3
Redil

Zgadzam się z Tobą. Pięknie to opisałeś. Jest w filmie kilka takich drobnych scenek, które powinny widza zastanowić.

Redil

Zgadzam się. Znam osobiście osoby, które żyły w takiej sytuacji, gdy najbliższa osoba umiera z dnia na dzień, która cierpi, z którą kontakt jest coraz trudniejszy. Wszystko pokazane w filmie jest bardzo realistyczne, bardzo wyraźne i namacalne. Idealnie pokazane codzienne trudy, zmagania, poświęcenia. Do momentu, kiedy główny bohater zabija żonę. Myślicie, że nie było z nią logicznego kontaktu? Jeśli tak, to dlaczego, ktoś zakłada, że świadoma była akurat w momencie, gdy nie chciała pić? Stała się spokojna- jeśli nawet nie przez treść opowieści męża per se, ale przez sam ton jego głosu, jego kochanego, słyszanego codziennie głosu.

Kobieta, której mąż umarł z powodu postępującej, nieuleczalnej choroby, powiedziała mi kiedyś, że bywały momenty, że się na męża złościła, że bywał uparty, niewspółpracujący i czasem przykry, tak, że zdarzało się jej na niego gniewać. Jednakże po jego śmierci jest jej jeszcze ciężej żyć, żyć bez niego.

Spodziewałam się w tym filmie subtelnego przejścia z życia do życia, z osobą najbliższą u boku, wierną do końca, cierpliwą, kochającą wiecznie. Czy zabijając wyświadczył jej przysługę? Czy ona naprawdę chciała umrzeć? Możemy tylko gdybać. Wiem jedno, że w życiu nie zawsze jest łatwo i czasem człowiek ma chwile załamania i mówi rzeczy, których tak naprawdę nie myśli, tylko, że wtedy osoba, która kocha sprowadza życie na właściwe tory, wskazuje sens, pokazuje prawdę, jest blisko. To jest miłość.

ocenił(a) film na 6
pessoaa

I to jest właśnie przykład jak łatwo człowiek chłonie obce zdanie! Ja zawsze czytam recenzje przed seansem, ale nigdy nie mają one wpływu na mój odbiór. Potrafię mieć własne zdanie, ale i przy okazji wejść w głowę takiego recenzenta i zrozumieć jego zdanie. Ale jak widzę większość nie czyta recenzji, bo się boi ze nasiąkną obca ideologią. I tak samo ludzie nasiąkają tymi innymi. Bo eutanazja i aborcja i pedały jest teraz trendy to popieram. Tak jak kiedyś trendy był faszyzm, czy komunizm, dzisiaj widzimy błędy tamtych systemów, ale podobnie jak ludzie z tamtych czasów większość nie dostrzega zagrożenia, tylko daje się na to nabrać. Problem jest taki że ludzie nie myślą własnymi myślami tylko cudzymi, smutne, bo nasiąkają okropną ideologią, jakby nie mogli stworzyć własnej, ole!

ocenił(a) film na 3
mariouszek

Mogę tylko spróbować przekonać abyś ich nie czytał. Nie wierzę aby nie miały wpływu na twój odbiór filmu. Zawsze coś zostaje w głowie i rzutuje na opinię. A właśnie chodzi o to aby myśleć własnymi myślami, a nie cytatami i sugestiami tzw autorytetów. Mieć coś własnego do powiedzenia i próbować to bronić jeżeli nawiąże się sposobność do wymiany myśli.

ocenił(a) film na 1
pessoaa

Brawo! Nareszcie trzeźwy głos w dyskusji.
Tytułowanie omawianego filmu "Miłością" jest albo podłą manipulacją, albo wyrazem goryczy (ja obstawiam to drugie, ale powszechny odbiór potwierdza pierwszą interpretację). To tak, jakby pokazać cudowny obraz macierzyństwa, zbudować go pieczołowicie przez 95% filmu, nazwać całość "Poświęceniem", "Ciepłym uczuciem", "Miłością matki" itp. - a pod koniec umieścić scenkę, w której matka, na przykład doprowadzona do ostateczności chorobą dziecka czy chorobą własną, zabija dziecko. Ciekawe, ilu widzów po wyjściu z kina pomyślałoby "no ale tak je kochała... więc ona nie może być zła... nie mam prawa jej oceniać... przecież tak się wcześniej starała... dla dziecka to już lepiej, bo tylko pod koniec cierpiało... ach ile trzeba mieć odwagi by uwolnić ukochaną osobę od cierpienia w taki sposób i wziąć winę na siebie (sic!)..." itp. Obawiam się, że niejeden tak by pomyślał. O czym dowodnie świadczą tutejsze wypowiedzi, do złudzenia przypominające eugeniczną logikę zabijania "gorszych", słabszych i bezradnych. A zatem: film spełnił swoją podprogową funkcję edukacyjną i zmiękcza społeczeństwo, które dopuszcza zabójstwo w coraz liczniejszych sytuacjach (naturalnie, "dla dobra" osoby mordowanej, duszonej itd.). Klasyczne gotowanie żaby - a więc jednak podła, skuteczna manipulacja mniej przenikliwym widzem (lub widzem o poglądach eugenicznych).

ocenił(a) film na 7
Federica

są ludzie, którzy mimo ciężkiej, umożliwiającej godne funkcjonowanie choroby chcą żyć. a są też tacy, którzy wówczas czują się jak wegetujące warzywa, sprawiające kłopot najbliższym ludziom. nie bez powodu w Szwajcarii funkcjonuje tak wiele organizacji wspomagającej eutanazję - jest na to zapotrzebowanie. akurat przypadek w filmie był nieco inny, ale jak mówię - dla mnie to Miłość ;) i jestem przekonana, że gdybym cierpiała na nieuleczalną chorobę, a każdego dnia towarzyszyłby mi rozdzierający ból i zamroczenie wywoływane lekami - sama poprosiłabym o ukrócenie cierpień. wbrew hasłom 'to cywilizacja śmierci' - uważam, że eutanazja na życzenie pacjenta jest bardziej humanitarna, niż pozwalanie mu funkcjonować w okrutnym bólu. ale to już dyskusja światopoglądowa

ocenił(a) film na 3
iloveromeo

Myślę, że jesteś już "Nowym Człowiekiem", akceptując taką sytuację dajesz sygnał, że relatywizujesz pojęcie miłości.
Właśnie takie chwile jak w tym filmie, często bardzo trudne, są sprawdzianem na ile w naszym otoczeniu była miłość, a na ile jej pozory. Piszesz: "- dla mnie to Miłość", a potem stawiasz ;). Czemu?

ocenił(a) film na 3
Federica

Coż dodać? Ocena trafna w całej swojej okazałości.
Takich ludzi o jakich piszesz niestety spotyka się coraz więcej. Na rózne sposoby próbują usprawiedliwiać swoje wybory. A maszyna urabiania pracuje całą parą, tam do kotła, węgla, dorzucają bez przerwy.
Dramatyczne jest to, że ludzie starsi, wychowani w innych czasach, też ulegają tej modzie bojąc się, może, znaleźć na zupełnym aucie. Tym samym dają szansę młodym do zdjęcia z siebie odpowiedzialności. Bo jak napisała "iloveromeo": "bo jeśli to nie jest największe poświęcenie dla drugiego człowieka, ... , to nie wiem co jest poświęceniem". Jestem bezradny wobec takich stwierdzeń.

ocenił(a) film na 7
pessoaa

hm, sugeruje Pan, że w moim otoczeniu nie było miłości? banalne uproszczenie i do tego jak bardzo nieprawdziwe. ja szanuję Pana zdanie i nie relatywizuję - został Pan tak wychowany, że ma Pan inne pojęcie miłości, ja mam inne. ale nie mówię Panu, że pana światopogląd jest nieprawdziwy, szanuję go. Pan natomiast sugeruje, że to Pański system wartości jest jedyny i prawidłowy. to smutne.

ulegają modzie? a może po prostu ból jest dla nich tak straszny, że odczłowieczający? pogódźmy się z tym, że nie każdy jest na tyle silny psychicznie, żeby miesiącami znosić rozdzierający ból, który będzie co raz gorszy. że są ludzie, którzy po prostu chcą, żeby to się skończyło - bo boli ich tak bardzo, że życie nie jest już życiem i rodzina czy najbliżsi nie są w stanie tego bólu umniejszyć. nie wymagajmy od ludzi heroizmu, bo nie każdego na ten heroizm stać.
dla Pana 'niestety spotyka się takich ludzi co raz częściej', dla mnie stety. nikt do niczego Pana nie zmusza, ani Pana rodziny, ale dajmy ludziom prawo wyboru. ja nie widzę nic złego w swoim myśleniu, byłam w ten sposób wychowana - w dodatku przez dziadków lekarzy, którzy zaobserwowali w swoim życiu naprawdę wiele cierpień i codziennie stykali się z terminalnymi chorobami, kiedy chorzy błagali ich o ulżenie w cierpieniu, a dostawali już maksymalne dawki morfiny. jeśli ktoś miesiącami wyje z bólu i nie można ukoić jego cierpień, to proszę spróbować wytłumaczyć takiej osobie, że warto żyć. dla niej - nie warto.

ocenił(a) film na 3
iloveromeo

Przepraszam jeżeli uraziłem Panią. Nie było to moim zamiarem.
Bardziej chodziło mi o to, że współcześnie pewne pojęcia rozciągamy i mieścimy tam to co raczej nie powinno się tam znaleźć i jeszcze niedawno nie znalazłoby się. Może ma Pani rację z tym heroizmem.
Natomiast nie twierdzę, że mój system wartości jest jedyny i prawidłowy. Po prostu wątpię w kierunek, którym podąża nasz cywilizacja.
Rozumiem to wszystko co Pani pisze. Zgadzam się z tym. Tylko ja nie nazwałbym tego miłością, a tym bardziej Miłością.
Pozdrawiam

użytkownik usunięty
pessoaa

Nic do tego filmu nie mam,ale nazywanie go arcydziełem to gruba przesada.Film niby o miłości,a jednocześnie taki suchy i bez niej.

pessoaa

Ludzie to mają pomysły, serio. Nie wiem jak bardzo trzeba mieć wybujałą fantazję, żeby tak rozumieć ten film.

ocenił(a) film na 8
użytkownik usunięty
zniewolona_wolna

Wystarczy oglądać ze... zrozumieniem. Aż tyle.

Jak się ogląda ze zrozumieniem?

użytkownik usunięty
zniewolona_wolna

Tak samo jak się czyta czy słucha... ze zrozumieniem, film to przecież także tekst kultury.

Piękna odpowiedź.

ocenił(a) film na 8
pessoaa

Nie można zarzucić nic ? Ja bym zarzucił coś nie coś jeśli chodzi o dramaturgię czy reżyserię. Poza tym moim zdaniem ten film nie odpowiada na pytanie, nie gloryfikuje głównego bohatera ale w sposób dla mnie fantastyczny przedstawia problem bardzo trudny. Łatwo jest Ci mówić, że zrobił źle czy dobrze a tak naprawdę nigdy nie wiesz jak sam byś się zachował. Ten film jedynie zakreśla problem, pokazuję go i wywiera na Tobie pewną odpowiedź co sam prezentujesz nie zgadzając się. Nie możesz jednak winić Henke czy ludzi, którym podoba się film, że go chwalą. Nie robią tego przecież ze względu na końcówkę filmu ale na to jak na nich oddziałał i za to że przedstawił im pewien poważny dylemat.

ocenił(a) film na 6
pessoaa

Oczywiście kultura zachodu głosi okrutne, wręcz nazistowskie hasła pod płaszczykiem demokracji. Zgadzam się co do Zachodu, ale być może nie jest to zachodnia propaganda, być może jest to film o tym, że w dzisiejszych czasach nie można być chorym, nie można być starym. Że wtedy człowiek zostaje zepchnięty, że już zapomniano o szacunku dla starszych, że jak na biednych wsiach tak i teraz niezależnie od tego czy człowiek zdrowy, czy chory, czy stary, czy nie, powinien po prostu wybrać śmierć i dać miejsce młodym. Być może film opowiada o braku tego szacunku, a co najgorsze moim zdaniem, zagubieniu dwóch osób, które ze sobą zawsze byli i kochali, ta próba choroby jest w istocie ich najcięższą i jej nie podołali. Od i tyle smutny jak dla mnie przekaz, że nie ma czegoś takiego jak miłość, są tylko zagubieni ludzie, którzy nie potrafią odnaleźć się tym bardziej w dzisiejszym świecie, bo są nie potrzebni, bo nawet nie mają już prawa do godnej śmierci, bo zostają przekreśleni. Ja wcześniej myślałem, że to film o chorobie fizycznej, starości, a teraz wychodzę z założenia że to film o braku miłości, a i przy okazji okrutna wizja umierania. Jak będą wyglądały nasze ostatnie chwile? Pod tym względem Haneke jest przerażający. Mam mieszane uczucia po tym filmie, ale jak na Haneke to może być, tym bardziej, że stracił w moich oczach Białą wstążką, moim zdaniem filmem o niczym, a taki świetny był temat wyjściowy. Jeszcze muszę przemyśleć Miłość, ale ten dziwny tytuł spowoduje, że właśnie można go różnorodnie odczytać, ale jakoś w moich kategoriach nawet nie mieści się taka interpretacja, że zabił z miłości. Jeśli już zabił z takiego samego powodu, z jakiego chciała się zabić jego żona, miał już po prostu wszystkiego dość. To można ująć jeszcze bardziej metafizycznie, na progu śmierci, z chorobą u boku, człowiek zostawiony sam sobie nie widzi żadnego wyjścia, dlatego na sam koniec oni wychodzą z domu, odchodzą z tego świata zostawiając nieprzystosowaną do życia córkę. To rezygnacja nie tylko z życia, ale i z ludzi i to cały pesymizm pana Haneke. Się rozpisałem świeżo po seansie a jeszcze trzeba dać sobie czas do namyślenia:)

ocenił(a) film na 3
mariouszek

Sedno twojej wypowiedzi to stwierdzenie, że film opowiada " o braku tego szacunku, a co najgorsze moim zdaniem, zagubieniu dwóch osób, które ze sobą zawsze byli i kochali, ta próba choroby jest w istocie ich najcięższą i jej nie podołali." To prawda płynąca z tego filmu i prawdopodobnie wypierana przez wielu widzów z własnej świadomości, o ile ją dostrzegą, bo to fatalnie świadczy o nas i naszym świecie. A my przecież jesteśmy tacy wybitni, piękni, sprawni zawsze uśmiechnięci i mądrzy. Tacy sztuczni, nieautentyczni, fałszywi i plastikowi. Po prostu uczuciowe trupy. I ta para, samotna, kamera prawie nie opuszcza mieszkania, nie może odnaleźć się w dzisiejszym świecie. "nie potrafią odnaleźć się tym bardziej w dzisiejszym świecie, bo są nie potrzebni, bo nawet nie mają już prawa do godnej śmierci, bo zostają przekreśleni". Sto procent racji.
I tak należy, chyba, rozumieć sam tytuł filmu. Jako pewnego rodzaju przewrotny, prowokujący, jątrzący ale w dobrym tego słowa znaczeniu. z prawdziwą miłością niewiele mający wspólnego. Podoba mi się też Twoja interpretacja zakończenia.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 1
pessoaa

Zgadzam się. Dziwi mnie opinia większości. Osobiście widzę miłość jako uczucie, które nie kończy się w momencie choroby- gdy druga osoba przestaje być atrakcyjna, nie jest partnerem do rozmów i zaczyna być ciężarem.
Właśnie wtedy okazuje się czy partner lub partnerka prawdziwie kocha gdy jest oddana w tym trudnym momencie mimo wszystkich przeciwności...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones