Chciałem kiedyś napisać dokładnie to samo, ale wiedziałem że skończyłoby się to falą krytyki, wiadrem pomyj i tekstami typu: "jesteś nieczułym skur****em", "nie rozumiesz tej emocjonalnej głębi", "Haneke jest dla Ciebie zbyt ambitny" i tego typu bredni, więc odpuściłem.

Podpisuję się pod wszystkim co napisałeś.

Cieszy mnie to, że są ludzie którzy jeszcze mają własne zdanie. Nieczułym sku... wielem byłbym jeśli bym napisał, że gdyby mąż naprawdę kochał swoją żonę to już w połowie filmu zakończył by jej cierpienia dusząc ją poduszką w trakcie snu - a co ważniejsze cierpienia widza.

Według mnie Haneke niezłą chałturę odwalił. A do tej pory każdy jego film uważałem za udany. W mniejszym lub większym stopniu.

Dla mnie to był pierwszy film tego Pana. Ja jednak nie z tych co się od razu zrażają i odwracają plecami. Mam kilka jego produkcji na liście, więc pewnie niebawem skorzystam. Tym bardziej, że słyszałem wiele dobrego. Oby było lepiej, bo "Miłość" jest naprawdę słaba. Pozdrawiam

Też się zgadzam. Ponad to momentami wydawało mi się, że ktoś włączył stopklatkę, podczas ujęć pomieszczeń w których nic się nie działo. Reżyser chyba przesadził z pokazaniem realiów emeryckiego życia.

Dołączam do grona zawiedzionych.

Zastanawiam się, czemu film był taki długi. Przychodzi mi na myśl, że być może forma celowo niosła ze sobą pewną treść: te dłużyzny, ten bezruch, pustka - być może to miało odzwierciedlać stan bohaterów, starość i umieranie. Żeby widz fizycznie to poczuł.
Ale z drugiej strony - mądrej głowie dość dwie słowie. A pierwsze półtorej godziny to faktycznie jak stopklatka z hospicjum. Jakakolwiek intryga zaczyna się dopiero w wiadomym momencie (po opowieści o obozie nad jeziorem i o pocztówce z gwiazdami). Ale to za późno. Takie rozłożenie akcentów w czasie nie otrzyma mojej, czyli widza, akceptacji.

Kilka scen było oczywiście wciągających. Anna grająca na fortepianie, "poważna rozmowa" ojca z córką, cała końcówka. Ale to za mało. Istnieje takie uproszczenie: że film poruszający najważniejsze dylematy egzystencjalne automatycznie sam staje się ważny i poruszający. Nie staje się.

Tak czytajac niektore wypowiedzi odnosnie tego filmu mam wrazenie ze osoby ktore popieraja zamordowanie zony sa bez jakichkolwiek uczuc .Jak to mialo byc z milosci to moze posunmy sie dalej i zabijmy ludzi w hospicjach,domach starosci itp zeby skrocic ich cierpienie z MILOSCI rzekomo ;p. Strasznie oburzyl mnie ten film a jeszcze bardziej dziwi mnie fakt ze sa ludzie ktore w takim zachowaniu brutalnym wrecz nie widza nic zlego :/.

popieram. myślę dokładnie tak samo

Cóż - film nie daje jednoznacznej odpowiedzi, czy było to z miłości, czy z wyczerpania. Haneke tutaj nie ocenia, tylko ukazuje konkretną historię. W każdym razie, po seansie powiedziałem do żony, że jeśli mnie coś takiego by miało spotkać w przyszłości, też chciałbym, by ktoś miłościwie mi skrócił cierpienia.

Widzisz jak osoba z którą spędziłaś prawie całe dorosłe życie staje się niekontaktującą skorupą, cierpi, jest gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią, acz na pewno bliżej tego drugiego. Sama jesteś już na skraju wyczerpania zarówno fizycznego i psychicznego, nie mówiąc o konieczności patrzenia na to wszystko. I ulżenie takiej osobie(a przy okazji samemu sobie, nie ukrywajmy tego) to NIE JEST Twoim zdaniem Miłość?

nie jest bo jak pisalam wczesniej mialam chora ciocie na sepse.Lekarze nie dawali jej szans na wyleczenie a jednak zyje.Cioci przyklad byl przedstawiany nawet na jakims seminarium lekarzy jako cud.Dzieki wierze jej bliskich osob osob takich jak matka,siostra zyje i ma sie juz bardzo dobrze :).Myslisz ze jakby jej matka jej nie kochala to pozwolia by na jej smierc?Jej mama byla zmeczona ale jednak dawala rade z MILOSCI wlasnie!.
Inny przyklad to moja pra babcia tylko syn sie Nia opiekowal.Byla przykuta do lozka.Mial Ja tez usmiercic?Bo bylo Mu ciezko?NIE.caly czas sie Nia opiekowal i zmarla smiercia NATURALNA

masz jakies dziwne pojecie milosci.

Kiepski przykład z tą sepsą, bo to kompletnie coś innego.

No najwyraźniej tak.

kiepski przyklad a to dlaczego?Moja ciocia rok lezala w szpitalu,pozniej bardzo dlugo miala rehabilitacje.Wg mnie nie ma roznicy miedzy zagrozeniem smierci ze starosci czy z powodu choroby.W obu przypadkach osoby ktore kochaja swoich bliskich chcieliby byc z nimi i ich wspierac a nie zabijac-nazywajmy rzeczy po imieniu.

Sepsa to choroba z której można wyjść, tak jak w przypadku o którym piszesz. Ze starości chyba się nie wyleczysz...

czytasz uwaznie?Napisalam ze moja ciocia byla w bardzo ciezkim stanie.Poczytaj sobie troche o sepsie a pozniej sie wypowiadaj...

a co do starosci.Zabijesz kogos bo bedzie stray i ulomny,przykuty do lozka to juz wspolczuje twoim bliskim...

Jeżeli będzie bardzo cierpiał i wcześniej sobie tego zażyczy, oczywiście.

Ale była chora na sepsę, nie cierpiała ze starości...

widze ze kompletnie nic nie rozumiesz.Koncze z Toba rozmowe.

Aha.

Wyczuwam dużą różnicę wieku między Wami, osobiście przyznam rację nikike- masz dużo głębsze spojrzenie na sprawę, nie patrzysz na to jak na zwykłe zabijanie, I absolutnie zgadzam się z 'Jeżeli będzie bardzo cierpiał i wcześniej sobie tego zażyczy, oczywiście.' To jest wyzwanie pozwolić komuś odejść godnie, egoistycznym jest trzymanie kurczowo nadziei że wytrzyma. Dokładania cierpień wszystkim dookoła. Przykład z sepsą, cóż faktycznie słaby. Co innego choroba która można wyleczyć a stanem w którym nic nie jest w stanie pomóc.

Nie sądzę, żeby to była kwestia wieku, raczej pewnej dojrzałości i perspektywy.

Dojrzałości i perspektywy nabiera się właśnie z wiekiem,im więcej doświadczeń tym więcej wiemy

nie zgadzam sie osoby mlode moga wiecej doswiadczyc w zyciu niz osoby starsze.

wyczuwasz duza roznice wieku bo mamy rozne zdanie na temat tego filmu?Ciekawe

Nie tyle różne zdanie, co styl wypowiedzi i tok myślenia; chcesz powiedzieć że 12 letnie dziecko ma więcej doświadczenia życiowego niż 80 letni starzec ?

wlasnie tak bo wszystko zalezy od tego co przeszedl w zyciu gdzie byl wychowywany itd.

Spłycasz temat do granic możliwości. Mam nadzieję, że to kwestia Twojego wieku.

splycam?po prostu nie doszukuje sie czegos czego tam nie ma.Nazywam rzeczy po imieniu i tyle.

Aaa. Trzęsę się z niezrozumienia. Zwykle staram się rozumieć drugiego człowieka, ale internet co krok przypomina mi o bezcelowości takiego podejścia. Jak ktoś, kto ma tak bogaty profil filmwebowy, czyli, jak rozumiem, oglądał wiele filmów, może napisać o "Miłości" "brak jakiegokolwiek zamysłu artystycznego". Nie ważne czy film cię nudził, nie zgadzałeś się z nim czy po prostu niewytłumaczalnie ci się nie podobał, każde niemal ujęcie jest tu precyzyjnie zaplanowane i widać w nim ciężką pracę (zamysł) reżysera.. Warsztat jest tu po prostu wybitny. Świetne zdjęcia, muzyka. To przecież właśnie składa się w wielkiej mierze na artyzm filmu (niezależnie od jego treści).

Po prostu nie zrozumiałeś NIC.....Współczuje. I na tyle.

Wręcz przeciwnie, podobny bełkot w kinie widziałem zbyt wiele razy.

Zapewne, tylko pytanie:co zobaczyłes?? :DD Rozumiem, ze ja jako krytyk filmowy od kilkunastu lat i tylko czlonek FIPRESCI moge sie nie znac.... No ale popatrz:stado kretynów, najlepszych filmowców na świecie, zasiadło w jury w Cannes i jednogłosnie przyznali ZŁOTA PALME! TEMU BEŁKOTOWI!. HA! No i kolejna banda debili Oscara.....Tak...z pewnościa Ty widzisz znacznie więcej.. Powodzenias Patrz tak dalej......naprawde bardzo mi Cie żal..:-(

''ja jako krytyk filmowy od kilkunastu lat i tylko czlonek FIPRESCI moge sie nie znac''

Kolejna Basia Białowąs. Jest jedna prawda i ją trzymasz w garści? Litości.

Nie pogadamy koles. Biegnij na "Piłe mechniczną 7". Tam nie ma bełkotu. Nikt sie nie zna , ty masz racje. Pewno Fellini tez bełkotał co? A moze miewasz wizje geniuszy? Prawie jak były prezydent. Pozazdroscic . :DD

Do tego brak dystansu.

Jasne. do bredni tak. Daruj sobie dalsze wpisy.....i znajdz sobie rozmówce na swoim poziomie.Zwłaszcza gdy mowa o znajomości kina...

PMS?

Ale przykry dialog tu zapoczątkowałaś. Najpierw się wywyższasz, bo ty to "dzieło" zrozumiałaś, piszesz o sobie per krytyk filmowy, chwalisz się kilkunastoletnim doświadczeniem i członkostwem we FIPRESCI. A chwilę później wysyłasz kogoś na brutalnego gniota, sugerując że może na tym się pozna, że Miłość była za niego za trudna.

Nie ma to jak komuś kto wyraża jedynie swoją opinię powiedzieć, że nic z komentowanego wydarzenia, przedstawienia czy filmu nie zrozumiał i jeszcze mu współczuć.

Jak ktoś kto nie potrafi szanować zdania innych może być krytykiem filmowym i oceniać nierzadko wieloletnią pracę wielu ludz? Niepojęte. Daruj sobie dalsze wpisy? Znajdź sobie rozmówce na swoim poziomie? Zgroza Pani Krytyk. Wstyd dla FIPRESCI.

P.S. To tylko moja opinia co do postów Pani Krytyk, nie zaproszenie do dyskusji i więcej w temacie nie mam zamiaru się udzielać. Wiem, że ja skromny człowiek, nie chwalący się niezweryfikowanymi kompetencjami czy międzynarodowymi kontaktami, nie jestem godnym dyskutować z osobą tak wybitnie obeznaną, doskonale wychowaną i będącą na nieporównywalnie wyższym ode mnie poziomie. Pozdrawiam serdecznie wszystkich fanów i anty-fanów filmu Miłość. Kochajmy się wszyscy.

Prosiłbym w takim razie o opinię krytyka?? Co w tym filmie było takiego wspaniałego? Bo mi się w nim oprócz gry aktorskiej nie podobało się nic...

Każdy moze mieć swoje zdanie i nie ma co naskakiwać na innych ze im sie ten film nie podobał. Mi sie też nie podobał. Był nudny, dłużyl się i dla mnie nie ma specjalnie jakiegoś wielkiego przesłania. Widziałam te piekne ujęcia, muzykę, warsztat Hanekego itd. ale zabrakło w tym treści. A przechwalanie sie z Twojej strony - justykob - że jesteś jakimś tam krytykiem filmowym jest żałosne. Co to ma do rzeczy? To mamy ci pokłony teraz bić i słuchać z rozdziawioną buzią co mądrego raczysz nam przekazać. No sorry, ale to lekka bufonada...

A jedyne co warte było nagród w tym filmie: Oscarów i innych statuetek to gra aktorska Pani Riva. Była fenomenalna!

"Kolejna Basia Białowąs. Jest jedna prawda i ją trzymasz w garści? Litości."


Gawiedź i dyletanci nigdy jej w garści nie trzymali na pewno. Są filmy robione dla prostaków byleby wyciagnać forsę z ich kieszeni, poruszające powierzchnię popularnych w mediach kwestii, stosujące wszelakie sztuczki by spodobać się większości i są też filmy ambitniejsze, bez "fajerwerków", drążące temat, gdzie zarobek nie jest najważniejszą kwestią. Niby to wiesz ale tego nie rozumiesz, świadczy o tym lista twoich arcydzieł. Jesteś fanem przeciętnych filmów, twój głos to głos miernoty.

czyli wg Ciebie tylko krytycy maja racje i wszyscy maja miec taki sam gust jak oni?Ludzie maja rozne gusta i tak np. znawcy mody chca mi wmowic ze Anja Rubik jest piekna a wg mnie jest okropnie brzydka.Magda Gessler chce mi wmowic ze sushi jest super a mi nie przejdzie przez gardlo...itd. itp.

Uszanuj prosze odmienne gusta ludzi!.

P.S nawet krytycy filmowi miedzy soba moga sie nie zgadzac co do oceny jakiegos filmu.

Ale z ciebie snobka.

To zrób to samo i zobaczymy jaki z Ciebie bedzie artysta, albo z pielęgniarki. Oczekiwałeś że się będą szczelać, makabrycznych scen, przesłania rodem z Pocahontas czy Braveheart, chciałeś fajnej rozrywki po pracy w stylu nie wiem, FightClub, Incepcja? Jeśli tak to sie pomyliłeś. Film dopracowany pod każdym względem, bez błyskotrzasków i innych przeszkadzajek. Jego moc to uczucie strachu przed niedołężnością, wstydem i totalną niemocą wobec nieuniknionego. No i miłość która zostaje poddana ciężkiej próbie - o tym ten film opowiada. Niby prosta fabuła ale trzeba kogoś takiego jak Haneke żeby sterroryzować nią widza.
Nie poczułeś bo film był zbyt nudny dla Ciebie, trudno. Dla mnie to majstersztyk każda scena to makabryczne przeżycie jak to u Haneke.

tldr

hahahahhaa masz problemy z czytaniem? To tylko 5 linijek. Szkoda Ci czasu, to ile Ci to zajmuje lamusie? hahahahaa co za cep.

A tak w ogóle to polski język jest Ci obcy czy uznajesz za gorszy że musisz strzelać gimbusowo-internetowymi skrótowcami? Z pisaniem tez masz problemy, co za smutek. Nie ma co się dziwić że jak film jest ciut trudniejszy niż Forest Gamp to tak się zacietrzewiasz.

''Szkoda Ci czasu, to ile Ci to zajmuje lamusie? hahahahaa co za cep''

Po prostu od razu wiedziałem z kim mam do czynienia. Tu gadasz o wielkiej sztuce a z butów słoma wychodzi.

Tobie.