Dla mnie to było niemiłosiernie toporne. Humor jest wymuszony i ewidentnie na siłę, jakby film tworzony generatorem komedii romantycznych. Brakowało tylko Karolaka, było blisko bo podobno w jednej ze scen widać Tatry….
Jeszcze ten moralizatorski banał i blablabla żyli długo i szczęśliwie. Serio? Zero polotu, zero zaskoczenia. I ckliwe aż do pożygu.