PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=228292}

Mroźne piekło

Nam-geuk-il-gi
5,8 549
ocen
5,8 10 1 549
Mroźne piekło
powrót do forum filmu Mroźne piekło

Niby wszystko OK...

ocenił(a) film na 6

..., ale cały czas nie rozumiem kilku motywów z filmu. Przede wszystkim SPOJLERY : czy była jakaś ingerencja sił paranormalnych, czy te wszystkie dziwności były jedynie ich wizjami? Czy może był tam gdzieś duch syna szefa ekspedycji ? Co się stało z pierwszym zaginionym (albo w jaki sposób zaginął)? Jak to się stało, że dziennik poprzedniej ekspedycji, której zwłoki były ułożone w tej szopie był zakopany ileśtam km od tej szopy, mimo, ze były w nim rysunki ekipy właśnie z tej chatki ? Może i twórcy celowo wymyślili taką kolej rzeczy, ale widz może snuc jedynie domysły co, dlaczego i jak (i wątpię, że ktoś coś sensownego wykombinuje), bo po prostu to wszystko podane jest zbyt enigmatycznie i trochę bełkotliwie. Nie satysfakcjonuje też końcówka w której oczekiwałem jakiegoś mocnego (cokolwiek to może znaczyc) akcentu zamykającego ten zdecydowanie przydługawy film. Szkoda, bo pomysł na lokalizacje miejsca akcji przedni. Zdjęcia ładnie komponują się z muzyką, a i efekty nadchodzącej burzy śnieżnej, czy przy upadku jednego z bohaterów do groty mogą cieszyc. Postacie dobrane raczej schematycznie, ale nie ma co narzekac, a stopniowy rozpad grupy w miarę zbliżanie się do celu podróży także nie został przedstawiony najgorzej. Momentami jest ciekawy klimat, ale za to cały czas film „emanuje ” mrozem. No i oczywiście „Mroźne Piekło” ma pewne, choc błahe, przesłanie, czyli jakies ambicje. Mimo to twórcy napakowali do filmu zbyt wielu udziwnień tak, że do końca nie wiadomo, czym film jest , a szkoda... – 6/10

ocenił(a) film na 9
Scifrenis

Kino azjatyckie ma to do siebie, że nie mamy wszystkiego wyłożonego na tacy. Wielu widzów nie rozumie fabuły, wielu nawet nie chce zrozumieć. Stąd częste prymitywne wypowiedzi typu "dawno takiego gówna nie widziałem" albo "totalne dno, nie polecam" Z drugiej strony ci najczęściej gimnazjalni młodzieńcy w filmach typu Batman czy Piraci z Karaibów dodają swoje komentarze typu "arcydzieło" czy "rewelacja". Czyli generalnie opinie wnoszące do filmu ogromnie dużo...

Tym bardziej miło jest przeczytać jakąś rozsądną wypowiedź człowieka, z którym można podyskutować o filmie, a powyższa wypowiedź z pewnością jest tego dowodem.

Ale do rzeczy. Przedstawię swoją interpretację filmu, z którą każdy ma prawo się niezgodzić, gdyż wnioski reżyser celowo pozostawił widzom. A co widz to inna opinia...

Przede wszystkim nie dopatrywał bym się w omawianym filmie żadnych aspektów nadprzyrodzonych. Uważam, że wszystkie przygody, które przeżyli bohaterowie były prawdziwe, a te nie realne to ich halucynacje wynikłe osłabieniem i wyziębieniem organizmów, pewnego rodzaju zbiorowa psychoza, wynikła z wielomiesięcznego odizolowania i braku możliwości z światem zewnętrznym. Śmierć pierwszego z bohaterów poprzedzona została jego totalnym osłabieniem (w filmie widzimy oczami bohatera zapadającą ciemność). Kolejni gineli również, nazwijmy to, racjonalnie. Ekspedycja znalazła dziennik, w którym przedstawione są losy poprzedniej grupy, grupy, która do punktu X nie dotarła.
Najważniejszym jednak motywem, który, jak sądzę, udało mi się rozgryźć była historia przy końcu filmu, gdy ocalała czwórka dotarła do drewnianej chatki. Otóż tam widzimy jak jeden z uczestników poprzedniej wyprawy w momencie agoni napisał na podłodze, iż punkt nieosiągalny nie istnieje. I to prawda. Wszystko co widzimy potem to w moim odczuciu ostatnie halucynacje ocalałej dwójki (dlatego też każdy z nich idzie swoją drogą). Zapadają ciemności. Bohaterowie doznając hipotermii wyobrażają sobie nieosiągalny punkt. Ostatnia scena i odejście jednego z nich w ciemność to jego śmierć. Śmierć w chatce.

Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to dość mało realistycznie pokazane zimno antarktydy. Oglądając wyprawy naszego polarnika Pana M. Kamińskiego zwróciłem uwagę na sople lodu przyklejone do jego ciała i odzież z każdej praktycznie strony. Tu tego brak, mało tego dość często paradowali bez czapek, okularów przeciwsłonecznych (podobno parę godzin może spowodować oślepienie). W namiocie było stanowczo za ciepło (nie widać było nawe pary z ust), cicho (śmiesznym było to, gdy ktoś wychodząc z namiotu i rozsuwając zamek błyskawiczny wychodził na zewnątrz - powodował wyraźny pogłos wichury - zasuwając zamek ponownie było cicho) i widno. Było jeszce parę naciąganych elementów (jakie jest prawdopodobieństwo przy zabłądzeniu aby po tygodniu wejść na rozbity magnetofon w tym samym miejscu) co nie zmienia faktu, że film jest godny polecenia ale tylko widzowi wymagającemu i dojrzałemu a nie gówniarzowi oczekiwującemu horroru w scenerii antarktydy.

Doskonałe kino z świetną muzyką, scenografią, nienagannym aktorstwem i doskonałą fabułą. Tzw. dłużyzny to specjalny zabieg reżysera. Mają nam uzmysłowić, jak wyglądała ekspedycja. W końcu trwała ona parę miesięcy.
Film jest zdecydowanie dramatem. Jeśli drogi widzu oczekujesz kopii filmu "Coś" - omijaj szerokim łukiem. Jeśli natomiast podobał Ci się "Dramat w Andach" - musisz to obejrzeć.
Jeszce raz polecam prawdziwm widzom.

ocenił(a) film na 8
stasiuvino

osobiście uważam, że czynnik paranormalny jednak w filmie się pojawia, nie jest on może przedstawiony w postaci konkretnej jednostki, ducha dziecka itp. bardziej chodzi tu o samą złowieszczą krainę śniegu, coś powodowało, że ekipa błądziła, że sprzęt zawodził, że goście oddzielali się od siebie, a po chwili ginęli. Z dziennika wynika, że najprawdopodobniej poprzednią wyprawę spotkało DOKŁADNIE to samo, do paranormalnego czynnika dochodzi oczywiście groza powodowana przez samych uczestników wyprawy, zmęczenie i psychiczne problemy powodują u nich rożnego rodzaju zwidy, dodatkowo najstarszy z grupy ma wyraźny zamiar nigdy nie wrócić żywym z wyprawy. Film obfituje w wiele budzących grozę sytuacji, potrafi także zachwycić pięknym sposobem uchwycenia lodowej krainy, jest po prostu znakomity i jak najbardziej godny polecenia. Owszem ciężko poddać go interpretacji, bo jak wyjaśnić np. czyjeś oko w "torcie", dużo momentów pozostaje niejasnych... jednakże co do końcówki, nie jest to złudzenie pozostałych przy życiu uczestników wyprawy, tak jak to ktoś napisał wyżej, dotarli do tego punktu po czym prawdopodobnie zginęli...

nie warto czepiać się aspektu technicznego wyprawy w filmie, ostatecznie to tylko film, a to czy mieli gogle będąc na zewnątrz, czy też dźwięk zamieci był słyszalny z wnętrza namiotu, to już zamierzone działania twórców, nie muszą oddawać faktycznych realiów.

ocenił(a) film na 9
G_R_Z_3_C_II_U

Tak jak napisałem - co widz to inna interpretacja. Kto wie, może ja jestem w błędzie, a Ty szacowny widzu masz rację? To tylko potwierdza fakt znakomitości tej produkcji.
A co do mojego czepiactwa - takie moje małe zboczenie. Lubię wychwytywać minusy w każdym filmie. A jeśli są one tak mało znaczące jak w tym filmie - również świadczy to o tym, że tak naprawdę nie ma się do czego przyczepić.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
stasiuvino

z interpretacją tego filmu jest podobnie jak np. z Donnie Darko, ale to oczywiście jest jego zaletą...
również pozdrawiam, a tym co nie widzieli polecam... akurat pora roku odpowiada klimatowi tego filmu :)

użytkownik usunięty
stasiuvino

Ja zaś po wnikliwej obserwacji, doszedłem do wniosku, że siły nadprzyrodzone były lecz nie w postaci, stworów czy duchów. Patrząc uważnie można dostrzec kilka elementów potwierdzających moją tezę. Ekspedycja co jakiś czas ma złudzenie, że już to coś gdzieś było, że rozmowa między nimi taka a owaka przebiegała. Walka pomiędzy dwoma kolegami przebiegała obok zbitego kawałka szkła z gogli jednego z nich. Mamy jeszcze wypadnięcie z ręki przedmiotu mierzącego chyba temperaturę i położenie geograficzne czy coś podobnego, chwilę potem przedmiot zostaje podniesiony a obok robi się dokładnie taka sama dziura po tym właśnie urządzeniu. Rysunki w dzienniku przedstawiają dokładnie te same wydarzenia jakie przeżywają nasi bohaterowie. Nie będę się upierał, że wszystko jest centymetr w centymetr czy idealnie takie samo, na pewno bardzo podobne..... Reasumując mój wniosek myślę, że śmiałkowie znaleźli się w tak zwanym piekle. A powtarzalność sytuacji to czyściec, który jak wiemy działa na zasadzie ciągłego zataczania koła. Inna ekipa inni ludzie ten sam grzech. Dziennik, który znaleźli można nawet potraktować oczywiście z przymróżeniem oka jako święta księga, którą Mojżesz również miał i próbował dotrzeć do miejsca zwanego rajem(Tu punkt nieosiągalny). Słowa młodego "Woo Yeong-min", do kapitana brzmiały ja wyrocznia, że takiego punktu nie ma a jeśli nawet to nie dane będzie ci go ujrzeć. Z Biblii wiemy jak skończyła się wyprawa Mojżesza dane było mu doprowadzić lud sam go Raju sam go nie ujrzawszy. Czyli brał bym ten film od tej strony Bóg patrzył na nich z góry (słońe, które świeciło i zdaniem Woo śledziło ich). Czyny naszych bohaterów zaczęły być złe stawiali niejednokrotnie sprawę wyprawy ponad wszystko, pomimo, że w domu czekali rodzice, dzieci, przyjaciele, stali się chciwi na sukces. Mam jeszcze kilka potwierdzeń, że właśnie pod tym kontem trzeba upatrywać filmu. Zgadzam się również z śmiercią jako gasnące światło. Ekipa pierwsza mogła nawet nie istnieć, to mogli być oni w innym wcieleniu. Bardzo dobry film moim zdaniem bo nie potwierdza ani nie zaprzecza mojej teorii, których może być wiele. Np można to ułatwić tłumacząc, że były to halucynację grupowe i wszystko co widzimy nadprzyrodzonego to ich wyobraźnia i nie powiem, że to gorsza wersja po prostu będę stał przy swojej. A i Dziennik na końcu znów został rzucony gdzieś w miejsce przypadkowe a w oddali słyszymy głosy z radia nie wiem czy nie naszej ekipy znów....

G_R_Z_3_C_II_U

"dodatkowo najstarszy z grupy ma wyraźny zamiar nigdy nie wrócić żywym z wyprawy"
Mam nieco inne spostrzeżenia na temat calości, ale co tam.
Jak chodzi o to zdanie to raczej chodzilo o to, ze on chciał tam dojść za wszelką cene. A nie ze nie mial zamiaru wracac. Tlumaczylo by to "olanie" zaginionego czlonka wyprawy, potem puszczenie ("nie wiem czy jestem ranny") z liny drugiego czlonka. I na koniec nie chęć do wycofania się, poddania, ani nawet wezwania pomocy. Oczywiści "troche" na koniec ześwirował, ale nie uważam by byla tu jakas nadprzyrodzona moc.
Nie bardzo tylko rozumiem oczekiwan tego gościa. Mowi, ze chcial być tam gdzie nikt nie moze dojść, ze to miejsce go "przywita". Wyrywa wiec marker. To tak, jakby nie wiedzial ze ktos tu byl przed nim, a z drugiej strony oczekiwal ze cos tam na niego czeka... Może myślał, ze jak jest takie niedostepne miejsce, to coś sie za nim musi kryć. A okazalo sie, ze jest to zwykly punkt na srodku pustkowia.
Samiutki koniec nieco mnie zawiodl, ale ogolna końcowka filmu byla calkiem niezla.

użytkownik usunięty
stasiuvino

Ja zaś po wnikliwej obserwacji, doszedłem do wniosku, że siły nadprzyrodzone były lecz nie w postaci, stworów czy duchów. Patrząc uważnie można dostrzec kilka elementów potwierdzających moją tezę. Ekspedycja co jakiś czas ma złudzenie, że już to coś gdzieś było, że rozmowa między nimi taka a owaka przebiegała. Walka pomiędzy dwoma kolegami przebiegała obok zbitego kawałka szkła z gogli jednego z nich. Mamy jeszcze wypadnięcie z ręki przedmiotu mierzącego chyba temperaturę i położenie geograficzne czy coś podobnego, chwilę potem przedmiot zostaje podniesiony a obok robi się dokładnie taka sama dziura po tym właśnie urządzeniu. Rysunki w dzienniku przedstawiają dokładnie te same wydarzenia jakie przeżywają nasi bohaterowie. Nie będę się upierał, że wszystko jest centymetr w centymetr czy idealnie takie samo, na pewno bardzo podobne..... Reasumując mój wniosek myślę, że śmiałkowie znaleźli się w tak zwanym piekle. A powtarzalność sytuacji to czyściec, który jak wiemy działa na zasadzie ciągłego zataczania koła. Inna ekipa inni ludzie ten sam grzech. Dziennik, który znaleźli można nawet potraktować oczywiście z przymróżeniem oka jako święta księga, którą Mojżesz również miał i próbował dotrzeć do miejsca zwanego rajem(Tu punkt nieosiągalny). Słowa młodego "Woo Yeong-min", do kapitana brzmiały ja wyrocznia, że takiego punktu nie ma a jeśli nawet to nie dane będzie ci go ujrzeć. Z Biblii wiemy jak skończyła się wyprawa Mojżesza dane było mu doprowadzić lud sam go Raju sam go nie ujrzawszy. Czyli brał bym ten film od tej strony Bóg patrzył na nich z góry (słońe, które świeciło i zdaniem Woo śledziło ich). Czyny naszych bohaterów zaczęły być złe stawiali niejednokrotnie sprawę wyprawy ponad wszystko, pomimo, że w domu czekali rodzice, dzieci, przyjaciele, stali się chciwi na sukces. Mam jeszcze kilka potwierdzeń, że właśnie pod tym kontem trzeba upatrywać filmu. Zgadzam się również z śmiercią jako gasnące światło. Ekipa pierwsza mogła nawet nie istnieć, to mogli być oni w innym wcieleniu. Bardzo dobry film moim zdaniem bo nie potwierdza ani nie zaprzecza mojej teorii, których może być wiele. Np można to ułatwić tłumacząc, że były to halucynację grupowe i wszystko co widzimy nadprzyrodzonego to ich wyobraźnia i nie powiem, że to gorsza wersja po prostu będę stał przy swojej. A i Dziennik na końcu znów został rzucony gdzieś w miejsce przypadkowe a w oddali słyszymy głosy z radia nie wiem czy nie naszej ekipy znów....

raczej bym nie upatrywal sensu w odniesienu do piekla czy raju.
Wyprawa udala sie na biegun niedostepnosci, ale to nie znaczy ze jest on niedostepny, poza tym, oni przeciez chyba wiedzieli że przed nimi byli juz tam ruscy. Znali pojecie bieguna niedostępności i jego położenie.
Wybrali sie na wyprawe tak samo jak inni wybieraja sie na biegun południowy. To opowieść dziejąca sie we wspołczesnych czasach.. To ze znależli dziennik, to wg mnie tlo dla filmu, by mozna bylo w ciekawy i intrygujacy sposob tę chistorię opowiedzieć.
Czyż nie ciekawym jest, ze przed nimi byla podobna ekspedycja, malo tego, opisano w dzienniku co sie im przytrafilo. A teraz tu, koreańska ekspedycja przeżywa to samo. To intrygujace, i swietny sposob by opowiedziec historie. Ale to po prostu mogl byc przypadek. "Marny" bo marny, ale przypadek. W końcu to tylko film.

Po prostu ten kapitan, mial jakies dziwne oczekiwania wobec tego miejsca. Wrecz niezrozumiale, chore. Taką jakąś obsesje by tam dotrzeć, ktora mu się zrodziła dopiero pozniej.
Wg mnie to zwykly flm o zwyklych ludziach, i bez jakichs nadprzyrodzonych mocy.

użytkownik usunięty
matix87

Teza konradorkiego brzmi sensownie, w rzeczywistości to tam dotarli Rosjanie, nie było żadnych Brytyjczyków w 1922, ekipa brytyjczyków i koreańczyków to tylko motyw filmu.

ocenił(a) film na 4
stasiuvino

ale ty jesteś mądry!

ocenił(a) film na 7
Scifrenis

Motywy nadprzyrodzone na pewno byly, np dwa takie:
a) na poczatku 'fotoraf' robi zdjecia, i widzi biala reke wystajca spod sniegu w ierunku innego z polarnikow
b) operatorka w bazie kontaktujac sie z kims z zewnatrz widzi na ekranie film z laptopa zmrlego juz uczestnika wyprawy z wolaniem o pomoc. Wlanie bylo po angielsku "Save us", a ekipa porozumiewala sie po koreansku, i ewidentnie ona na zadne przewidzenia nie cierpiala.
Film ciekawy, nie powiem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones