"Najsamotniejsza z planet" trafi tylko do niewielkiej grupy odbiorców, a reszta skreśli go po pierwszych dziesięciu minutach, ewentualnie wytrzyma nieco dłużej dając szansę na rozwinięcie się akcji po czym z rozczarowaniem przerwie seans. Powód może tkwić w małej ilości dialogów, długich ujęciach i scenach, w których niewiele się dzieje. Bohaterowie to młoda para, podróżni, którzy w towarzystwie przewodnika wyruszają wzdłuż kaukaskich gór. Podczas wyprawy ma miejsce wydarzenie, które burzy relację między dwójką turystów. Największym atutem produkcji jest naturalizm. Pomimo, że postacie niewiele mówią albo ich rozmowy ograniczają się do nauki odmiany czasowników nieregularnych to w ich mimice twarzy, gestach, aż kipi od emocji. Dzięki temu, że wszystko wypada tu niezwykle autentycznie, mocno zbliżamy się do bohaterów, zżywamy się z nimi. Widziałam kilka razy i z każdym podejściem wywołuje ciarki na plecach.
https://zprzymruzeniemokaa.blogspot.com/2017/04/5-najlepszych-filmow-z-gaelem-ga rcia.html