Film wzbudza dosyć liczne kontrowersje, więc może wyrażę swoją opinię. Zacznę od tego, że film mi się niesamowicie spodobał, dałem mu 9/10. Punkcik odjąłem w sumie tylko za niektóre (ale tylko niektóre) nielogiczności i dlatego, że mimo wszystko głupio mi było postawić ten film w jednym szeregu z takim na przykład "Labiryntem Fauna":-). Myślę, że większość negatywnych opinii ma swoje źródła w idiotycznej promocji tego filmu jako "komedii", "filmu przygodowego", czy (o zgrozo) "horroru" (btw, podobnie było ze świetnym "Burn after reading"- "najlepszą komedią roku":-/). Potem ludzie oglądają to z dziwnym nastawieniem i dziwnie to oceniają. Ten film należy traktować raczej jako baśń z elementami Monty Pythona. Prawdą jest, że "Nieustraszeni bracia Grimm" przeznaczeni są raczej dla wąskiej grupy odbiorców, mimo pojawiających się w nich komercyjnych zagrywek. Ale daleki jestem od mówienia o tym, jaki to film jest elitarny, bo to jakieś pieprzenie jest. Aby ten film się polubiło, nie trzeba mieć IQ 201, jakiegoś wyższego poziomu świadomości, czy czegoś jeszcze, jak niektórzy zdają się sugerować. Trzeba po prostu być nieco dziecinnym, otwartym na tego typu bajki, czy baśnie. I trzeba umieć zapomnieć o takim słowie jak "realizm", kiedy ogląda się film w którym występuje magia, wilkołaki i ruchome drzewa. I zapomnieć, że ogląda się film. Bo jeśli w połowie filmu nagle pomyśli się "ale przecież ona nie mogła zamurować się w tej wieży", albo "widziałem już lepsze efekty specjalne", to klimat diabli biorą. Aż do końca seansu. A to właśnie jest jeden z tych filmów, gdzie klimat jest najważniejszy, a scenariusz, gra aktorska, efekty specjalne, scenografia, itd, to tylko przystawki.
I prawdę mówiąc, te "przystawki" też się udały. Przecież aktorzy świetnie się wywiązali ze swoich obowiązków, każdy jest taki, jaki ma być. Will jest cyniczny, Jakub dziecinny, Cavaldi śmieszny, królowa ładna, traperka... też ładna (:->), francuski generał wredny, a dziewczynka uciekająca przed wilkiem przerażona. Czegóż się spodziewaliście? Karkołomnych, niesamowitych kreacji aktorskich?
Efekty specjalne są dobre, a w połączeniu ze świetną scenografią sprawiają niesamowite wrażenie.
Często ktoś narzeka, że humor był na niskim poziomie... Nie wiem. Ja dzielę humor na śmieszny i nieśmieszny. Tu był śmieszny. I zresztą bardzo pythonowski.
Fabuła była dobra, bo baśniowa. Wszelkie zwroty akcji i niekonwencjonalne zagrywki spieprzyłyby baśniowy klimat. Zakończenie wcale nie było kiepskie, było baśniowe. Reżyser zrobił film w konwencji baśniowej i chwała mu za to, że był konsekwentny i nie zaczął pod koniec małpować i uśmiercać bohaterów. Zresztą, przecież to nie był całkowity happy end. [spoiler]Jak wszyscy wiemy, królowa nie żyła długo i szczęśliwie:-)...[/spoiler]
A wyciąganie różnych "smaczków" typu "a skąd ona zaklęcie znała", "a dlaczego to zaklęcie działało tak, a nie inaczej" jest bez sensu. Jedyne, co faktycznie sprawiło mi ból podczas seansu to to, że co najmniej dwudziestoparoletnia traperka została wpisana w poczet małych dziewczynek, a Jakub w tajemniczy sposób przeżył zawalenie się wieży (przecież mógł po prostu z niej uciec i konwencja zostałaby zachowana).
I to wszystko.