Najciekawsze są głosy przeciw, które jak zwykle poza złością i agresją niczego wartościowego nie wniosły do krytyki filmu. Oczywiście nie do końca też o to chodzi, wystarczy przecież wyrazić swoje zdanie, ale niechby były to konkretne zdania i konkretne argumenty, nie ma potrzeby zaśmiecać forum jednozdaniowym zjechaniem filmu.
To samo tyczy się pozytywnych zdań, w takich przypadkach wystarczy po prostu film ocenić. Mamy tę możliwość: wybieramy odpowiednią liczę od 1-10 i wciskamy OK. To tylko gwoli przypomnienia nie zaś złośliwości, bo czasami wydaje mi się, że wiele osób zatraciło sens pojęcia: forum.
Co do samego obrazu. Film uważam za dobry i udany, z fantastycznym klimatem, z wdziękiem i magią towarzyszącym większości obrazów Gilliama. Niedociągnięć czy drobnych niekonsekwencji było w filmie oczywiście trochę, wskazałbym jeszcze kilka poza tymi, które poprzednio podało już kilka osób, ale przecież nie o te szczegóły chodzi w pięknej, filmowej baśni ciekawie splecionej z losami największych bajkopisarzy jakimi przecież byli bracia Grimm.
Osobom, które z byle powodu strzelają focha radzę dobrze przyjrzeć się całej tej pięknej historii, świetnie skonstruowanemu pomysłowi, który z życia historycznych postaci utworzył baśń, będącą później ( w domyśle ) podstawą do napisania wszystkich tych wspaniałych opowieści jakimi obdarowali nas bracia. Nie tylko pomysł jest świetny,
iście Gilliamowski i gawędziarski sposób opowiadania i ukazywania świata wyobraźni oczarował mnie jak w kilku poprzednich jego filmach - wsaniały "Przygody barona Munchausena" czy "Time bandits" - i nie widzę żadnego konkretnego powodu żeby objechać tę błyskotliwą produkcję bezmyślnymi uwagami. Nie będąc oczywiście ślepym i jednostronnym trzeba oddać sprawiedliwość tym wszystkim, którzy owszem zauważyli wszelkie drobne niedociągnięcia i chyba najbardziej rażące w tym wszystkim przebijające się gdzieniegdzie schematyczne zagrywki rodem z taniego ( czyli drogiego ) hollywoodzkiego kina akcji ( płaskie psychologicznie postacie, pseudodowcipne dialogi, nadnaturalne wyczyny bohaterów itp. ). No i to zakończenie dla większości takie płytkie, przewidywalne i schematyczne... wszystko to sprawia, że dla wielu nie podobało się, wręczy domagają się ukarania winowajcy, który zakpił z ich nadzwyczajnej wrażliwości i zadrwił z niewielkich przecież wymagań. Skończę jednak, bo sam w kpinę popaść też nie chcę. W ostatecznym
podsumowaniu dodam tylko, że mnie nie dziwią hollywoodzkie zagrywki choć jest tam ich niewiele, przy samym temacie i
sposobie ukazywania świata takie rzeczy można sobie darować, w końcu Terry Gilliam od lat robi komercyjne filmy przy tym
przemycając swoj własny świat wyobraźni i to jest jego duży sukces ( podobnie jak równie hollywoodzki i zarazem wspaniały
Tim Burton ). Co do końcówki powiem prosto - Gilliam sprzedał nam
filmową baśń zamknął więc fabułę w klauzuli baśni, dla której nieodzowne jest przecież końcowe powiedzenie"i żyli długo i szczęśliwie" jest to raczej wynik przemyślanej konstrukcji, a nie brak pomysłu na dobre zakończenie. Film Gilliama to nie "Piła", że
musi mieć zaskakującą końcówkę co na marginesie jest jeszcze bardziej powszechne obecnie i przez to bardziej hollywoodzkie,
komercyjne i oklepane niż wierność pewnemu gatunkowi. Proponuję się też zastanowić czego oczekujemy od tych dwóch godzin kinowych, z czym chcemy obcować i przy czym się bawić. Każdy kto choć trochę zna i ukochał sobie magiczny krąg niezwykłej wyobraźni Terrego Gilliama doceni również niezwykłość "Nieustraszonych braci Grimm", misternie i genialnie splątanych światów postaci historycznych i baśniowych rodem z ich własnej wyobraźni. Pozdrawiam.