Nas wstępie chcę zapewnić, iż lubię filmy Terry Giliama. Eryk Wikking, Jabberwocky, Bandyci Czasu, Przygody Barona Munchausena, Fischer King i najdoskonalszy - Brazilia i tak dalej, to filmy które obejrzałem i świetnie się bawiłem. Zatem pognałem na seans i ........ rozczarowanie. Wszystkie poprzednie filmy oprócz Barona, zrobił mniejszym kosztem ale z większym polotem. Pryce powtarza swoją rolę z Barona, jest przytym cieniem samego siebie. Gdy bracia Grim w deszczu konno wjeżdżają do miasteczka kamera ujmuje szerszy plan i widać jak kilku żołnierzy raczyło ruszyć na komendę kierownika planu zdjęciowego. Takie zgrzyty się nigdy nie zdarzały w filmach Giliama. Można je wybaczyć debiutantowi, ale mistrzowi nie wypada. Jest też kilka gagów rodem z Monthy Pythona, tyle, że średniej prowieniecji. Jakby skromnie rzec film mnie rozczarował. Nawet boska Monica poniżej swojej normy zagrała, materiału też za dużego nie miała. Śmiem twierdzić, że geniusz Mistrza poszedł na urlop w trakcie realizacji tego dziełka. Mam nadzieję, że słabszy okres ma za sobą. Czekam na dzieło które mnie oczaruje tak jak inne jego filmy. W sumie film do dvditeki kupiłem za 10 zł, zatem wielkiego, żalu nie mam, gdyby jednak przyszło mi tać zwyczajową stawkę to bym nie kupił.