Filmowiec to nie tylko zawód, to też jakby powołanie. Natomiast filmowy grafoman to ktoś, kto nie ma powołania, ni talentu, ale uparcie tworzy jakieś produkty filmowe. To, że Patryk Vega ciągle jest na fali wynika z tego, że jego filmy są opatrzone etykietką "kontrowersyjne" i dlatego tak przyciągają do kin śliniących się perspektywą usłyszenia iluś "k.rw" i ujrzenia aktów ludzkich kopulacji. Kontrowersyjne, czyli niebotycznie wyolbrzymiające rzekomą powszechność wulgaryzmów i perwersji w polskim społeczeństwie. Sukcesy kasowe stale utrzymują w głowie Vegi przekonanie o swoim talencie, którego przecież Pan Bóg by nie darował, gdyby artysta zaniechał swojej działalności; wszak nie po to światło, by pod korcem stało - jak mawia poeta. Jego talent dostrzegł nawet PISF, przyznając jego dwóm filmom łącznie 6 milionów zł dotacji z kieszeni podatnika.