Żaden film nie oddaje ducha mitologii amerykańskiego komiksu jak "Niezniszczalny". Doskonała psychologia postaci, wciągająca fabuła, genialna rola Willis'a. Niestety film nie jest przeznaczony dla wszystkich - to obraz zakorzeniony głęboko w amerykańskiej kulturze, która dla Polaków bywa infantylna i często niezrozumiała. Ja jako człowiek wychowany na komiksach TM Semic kupuję ten film w całości.
Uważam, że wielu ludzi popełnia ten sam błąd przy okazji dyskusji o "Niezniszczalnym" i zbyt często skupia się na komiksie i wszystkich komiksowych odniesieniach. Niektórzy wręcz pakują "Niezniszczalnego" do tego samego wora co Spider-man, Superman, X-men, itp. Nie da się ukryć, że ten film to w pewnym sensie wariacja na temat komiksowego bohatera, ale nie to sprawia, że "Niezniszczalny" to niezniszczalny film. Sprawa jest o wiele bardziej poważna. Podobnie jak w "Szóstym zmyśle", w którym to nie duchy były najważniejsze, tak i w "Niezniszczalnym" rola superbohatera i jego nadnaturalne zdolności są tylko pretekstem do ukazania tego co powalało w "Szóstym zmyśle" czy też "Znakach", czyli psychologia postaci. Te filmy, aż kipią od emocji i uczuć, a wszytko to podane w niezwykle subtelny sposób. To samo tyczy się "Znaków", które o dziwo niektórzy klasyfikują jako film o inwazji obcych na Ziemię. Nie, to nie jest film o inwazji obcych, tak jak "Niezniszczalny" nie jest filmem o superbohaterze. To film działający na wielu płaszczyznach. Mamy synka, który rozpaczliwie próbuje odnaleźć w ojcu superbohatera, kogoś nieprzeciętnego, sławnego, kogoś w kim mógłby dostrzec autorytet, kogoś bardziej znaczącego niż pracownik ochrony. Mamy przejmującą samotność szaleńca, który w wyniku swojej rzadkiej choroby zanurzył się w dziwny świat komiksów, nie ma przyjaciół i jedynym jego celem w życiu jest poszukiwanie jego sensu, choćby w najbardziej przedziwny i drastyczny sposób. Postać iście tragiczna. Wreszcie mamy niezwykłą relację mąż-żona, którzy co prawda oddalili się od siebie, ale w scenie "pierwszej randki" miłość po prostu wylewała się z ekranu i jakby na nowo się odradzała. Pomijając zakończenie to chyba najlepsza i najpiękniejsza scena w "Niezniszczalnym". O czym jest zatem ten film? O komiksie, poszukiwaniu sensu życia, samotności, a może po prostu o miłości. To głęboka studnia i każdy znajdzie coś dla siebie, nawet jeśli nienawidzi komiksów...;) Powtórzyłem sobie "Niezniszczalnego" i podwyższam ocenę na 8/10, a o walorach czysto estetycznych i technicznych chyba nie ma nawet sensu wspominać. Muzyka, zdjęcia i zniewalający nastrój to wizytówka Shymalana.
Szukałem w tematach od 2001r do 2013r i znalazłem - recenzje która pasuje do moich spostrzeżeń.
Jesteś wielki. W trakcie poszukiwania mam nowe i napewno obejrze raz jeszcze. 90% ludzi filmwebu skupiona jest na komiksie..
i dostrzega pustke - widzi okiem dziecka a nie 30-40 letniego faceta? Smutne? A może to dobrze - brak problemów?
Filmwebowa recenzentka natomiast dostrzega(takie mam przekonanie) ale nie potrafi zrozumieć/nadać ważności rozterkom faceta w średnim wieku i traktuje jako dziecinne..ot co. Współczucia dla jej faceta za taki kierat.