A nawet gdyby, to chętnie grzeszyłbym na okrągło. "Nightwatching" to kolejny pomysł teatralno-malarski, który wciąga i hipnotyzuje. Poza tym ma ambicje subiektywnej biografii Rembrandta, co jest tym ciekawsze, że sam Greenaway jest malarzem. To pozwala mu spojrzeć "tym samym" choć innym okiem na "Straż nocną" z 1642 r., doszukiwać się ukrytych sensów w dziele Rembrandta oraz przejrzeć intrygę, która miałaby się kryć za jego powstaniem. Jak to w życiu film będzie miał zwolenników i przeciwników. Ja należę do pierwszej grupy.
Kocham takie kino!