więc pewnie mam zwichnięty gust (patrz: recenzja)
co gorsza, widziałem wcześniej 'kontrakt rysownika', i nie uważam 'nightwatching' za coś gorszego, lecz... innego
nie, jest jeszcze gorzej - 'inland empire' było dla mnie niestrawne, pomimo czy z laurą dern (jej rolą), a nightwatching chciałbym jeszcze raz, abo dwa razy obejrzeć, i to nie ze względu na martina freemana tylko, zwyczajnie kocham ten film, zwyczajnie odreagowałem po 'namaluj to' hellera - autor książki zniechęcił mnie do platona i rembrandta, i 'greków' w ogóle, a tu... nawet nie zauważyłem polskich aktorów (że polscy, czyli słabi są), może zakościelny mdlił, ale było go mało i rozeszło się po kościach
w kinie zapomniałem o bożym świecie