Moim zdaniem, film byłby genialny - bo tak wyglądała pierwsza scena - gdyby wyciąć jedną trzecią i/lub scenariusz uczynić czytelniejszym, prostszym...? Temat - super, Freeman cudowny, zdjęcia, muzyka - nie mam pytań. Ale po obejrzeniu zostawiłam sobie jeszcze na parę dni płytę z filmem (wzięłam z wypożyczalni), bo połowy nie zrozumiałam. O co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi? Który wątek można określić jako najważniejszy? Zabrakło mi jasności.
Może to nieaktualna rada, ale polecam dokument, też Greenawaya, "Rembrandt: Oskarżam!".Wiele jest tam wyjaśnione, Zastanawia mnie tylko, czy po premierze filmu wiele osób skarżyło się na zawiłą fabułę i wyreżyserował to z dobrego serca, czy też postanowił pójść za ciosem i więcej zarobić ;)