Reżyser ma fiksacje na punkcie seksu czemu daje wyraz w każdym swoim nudnym filmie, który
przyciąga widzów tylko skandalem i pokazywaniem wyuzdanych scen.
Całe 2 godziny uporczywie wciska się rozgrzeszenie szurniętej dupodajki. Jeśli tego komuś
mało to mamy jeszcze doklejanie "wielkiej teorii kure**twa", objawiającej się w liczbach,
symfoniach, łowieniu ryb i innych pierdołach jakie prawdopodobnie scenarzysta sklejał
naprędce podczas posiadówy w klopie.
Podsumowując:
- emocje jak na grzybach w Ciechocinku
- dobre nazwiska które grają w tym filmie rolę mało znaczących epizodów (ale ładnie prezentują
się na plakatach reklamujących takie "arcydzieła")
- co można wyciągnąć z tego filmu... mi pozostał niesmak i zażenowanie, ale może jakaś
cichodajka czy inna Frytka z Big Brothera odnajdzie usprawiedliwienie swojego zachowania
Pięknie napisane, miałem podobne odczucia po obejrzeniu tego "dzieła". Dodam, że aktorka odgrywająca rolę głównej postaci w ogóle nie okazywała emocji, czy to przy chorobie ojca, czy to w momencie pojawienia się dzieci w jej mieszkaniu, czy to wreszcie w momencie uprawiania seksu. Jeżeli tak już im zależało na kiepskiej aktorce to mogli dać już jakąś z większymi cyckami, przynajmniej byłoby na co popatrzeć. Jeszcze gorzej że wrzucili do tego filmu kilku dobrych aktorów, bo to jeszcze spotęgowało kontrast między nimi a aktorką odgrywającą główną rolę.
Szczerze ten film jest tak kur***ko nudny, a gra aktorska tak niesamowicie beznadziejna, ze nie przypominam sobie kiedy ostatnim razem widziałem coś równie dennego. Sama historia również dno. Nawet w scenach "ełotycznych" (bo inaczej tego kiczu nie nazwę) nie ma cycków. Dno i wodorosty pod każdym względem. Aktorka non-stop mówi tym samym beznamiętnym głosem co jeszcze tylko nadaje monotonii. Liczyłem na coś kontrowersyjnego, a tu gniot aż się patrzy. Nie polecam. Strata czasu.
Ta a większość scen jak to powiedziałeś "ełotycznych" to stary dziad+12 latka hahaha
Oh, jakże się zgadzam. Film okropny. Jak się za niego zabierałam, to myślałam, że to coś dobrego i już na początku się zawiodłam. Reżyser przecenił swoje możliwości już, kiedy o wiele za długo musiałam patrzeć na ulicę w pierwszych minutach filmu. Aktorka talentu nie ma, seks jakby robiła to za karę, a nie była uzależniona. Nawiązania Seligmana w ogóle nie trzymają się ładu, są wymuszone, jak i cała ta historia i jej realizacja. Nie trzeba długo czekać, żeby poczuć nudę i wpaść na myśl "kto to wyprodukował?". Ponadto, nie wiem czy taki był zamysł artysty-reżysera, ale kamerzysta to chyba jest alkoholikiem na wytrzeźwieniu, bo obraz skacze, źle kadrowane, ostrość zła- po prostu zła realizacja. Być może gdyby znalazł się lepszy scenarzysta i reżyser, to potoczyłoby się inaczej. Dziwi mnie, że występują w tym filmie "dobrzy" aktorzy. Zakładam, że sami byli zażenowani, jak zobaczyli siebie w tym filmie na wielkim ekranie, a odwrotu już nie było...