Jedno ze szczytowych osiągnięć braci Marx. Istny festiwal absurdu w wydaniu Groucho, Chico i Harpo. Bryluje rzecz jasna ten pierwszy - praktycznie każda kwestia, jaka pada z jego ust to demonstracja najwyższej próby humoru, cięta i bezlitośnie inteligentna. Pozostali zresztą nie pozostają daleko w tyle. Nieśmiertelne, nieodmiennie zabawne i urocze. Pochwała człowieka jako istoty myślącej. Małpa raczej nie pojmie.