Bardzo lubię kiedy w kinie jest takie zamieszanie, że trudno się w tym wszystkim połapać. A muszę przyznać, że Braciom Marx doskonale się to udało. Film choć stary, (ja widziałem go tylko w wersji czarnobiałej, i to parę razy. Skąd to kolorowe zdjęcie? Był koloryzowany?) to mnie ubawił do łez. Podobnie zresztą jak "Kacza zupa". Dziś bardzo żadko można obserwowąć w kinie prawdziwy chaos, oczywiście zabawny chaos, taki jak ten u Braci Marx.