Wzorem Widma ktorego pozdrawiam zazmieszczam moja analize oraz zapraszam do rozmowy...o M. Antonioni, "NOC", filmie i filozofii
Zwiazek dwojga ludzi bedacy juz na krawedzi zalamania. Ich niegdysiejsza milosc (do tego wroce) jest skrocona do rangi litosci ze strony Julii. Milosc - obojetnosc kobieta na drugim planie"...ja zawsze placze bez powodu", On:"...gdzie mam jej szukac, przeciez jest ciemno...". Tytulowa noc, pobyt w lokalu oraz przyjecie to parafraza ich zycia - wkraczjac razem, rozlaczaja sie. On, intelektualista, jego rozumowanie wyklucza juz eksponowanie uczuc, rowniez slawa oraz rozglos poteguja tenze stan(jaki byl czyta Julia w liscie), ugruntowuja w tymze mysleniu. Ona, obdazona nieszczesliwa miloscia ich wspolnego przyjaciela, zatapia sie w milosc do meza, nadmiernie adorowana, szuka wentyla bezpieczenstwa. Smierc przyjaciela narusza rownowage. Brak jakiegokolwiek wsparcia, poczucie odrzucenia (oboje bliscy zdrady, scena z niedaszla Jego kochanka, ktora Ona adoruje jest oznaka patologii zwiazku) pcha Ja do wyznania (nie kocham Cie juz..)w scenie finalowej. On - kolejna ozanka nienormalnosci - traci grunt, klamie...("kocham Cie"...).