...że film mi się nie podobał. Po czym porównałam go do "Zmierzchu" i Pattinsona. Zmieniłam zdanie. Zdecydowanie i o 180 stopni.
Teraz uważam, że ten film to dno totalne.
Bińczycki był straszny. Nie widzę absolutnie żadnego powodu do zachwytu. Po pierwsze: tragicznie brzydki. Stary, gruby i brodaty - faktycznie, jest się czym zachwycać. Gra aktorska na poziomie dna totalnego. Rzuca oczami na wszytkie strony, mówi tubalnym głosem i macha rekami. To na tyle jego ekspresji.
Ta cała Barańska jest śmieszna. Tarzałam się ze śmiechu w każdej scenie, kiedy darła mordę.
I ta cała scena z nenufarami. Nie wiem, jak Wy, ale ja nie widzę nic romantycznego w tym, że gościu brudzi się od pasa w dół (przecież jeszcze nie mógł użyć Vanisha), żeby przyniść lasce kwiaty. Faktycznie. Bardzo romantyczne.
Fabuła jest genialna: laska nudzi się w domu, nikt jej nie chce, jeden się o nią stara, więc za niego wychodzi. Później mieszka w domu (poprawka: w chlewie) i nie robi nic interesującego, poza przyjmowaniem gości. Genialne.
I o co chodziło z tymi wojennymi wstawkami podczas tej pieśni patriotycznej? Bińczycki w bloce, i tak dalej.?
Jak pisał Zamoyski ( Z TYCH??? ależ nie, z Zamościa! ;-) ) "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" - cytat niniejszy nasunął mi się po lekturze wątku.
Kreacja Barańskiej wy-bit-na. Jeśli patrzeć na ekranizacje literatury polskiej, dwie aktorki postawiłbym na podium: K. Królównę (w roli Hanki z "Chłopów") i właśnie J. Barańską.
100%racji , chlopow ogladalem znowu niedawno i bede ogladal za kazdym razem .tak jak noce... lalke..iwiele innych . Odpowiedz mi teraz CO SIE STALO????????????? dlaczego w obecnych czasach nie mozemy wyprodukowac seriali na podobnym poziomie?????????
Ludzieee Kochani, to jest ewidentna prowokacja, żeby wzbudzić oburzenie społeczności filmwebu.
Bo nie wierzę, po prostu w głowie mi się nie mieści, iż można cierpieć na tak wysoki stopień upośledzenia umysłowego,
by cenić sobie wyżej ''wartości'' promowane przez ten hollywoodzki ochłap na żer dla mas, jakim jest ''Zmierzch'', nad te ukazane
w przepięknej, smutnej, ponadczasowej, prawdziwej, chwytającej za serce opowieści o ludzkiej doli i niedoli, która powinna być bliska nam, polakom i ''trącać w duszy 'strunę, która nigdy wcześniej nie brzmiała''.
Toć to tak, jakby porównać genialne obrazy Jana Matejki, do bohomazów jakiegoś przedszkolaka.
Jestem zdegustowan. Do głębi zdegustowan!
Jeżeli przedstawiciele takiego pokolenia mają zasiadać niegdyś w strukturach spolecznych, to ja mam poważne obawy o przyszłość naszego kraju.