Najbardziej mi się podobało, jak Fassbender włożył flet do ust Fassbendera i powiedział Fassbenderowi "blow, I'll do the fingering", następnie zaś pocałował Fassbendera, by przekabacić Fassbendera do poglądów Fassbendera, po czym po pojedynku z Fassbenderem zabija Fassbendera, by przebrać się za Fassbendera.
W zasadzie tutaj zabił tylko żywiciela i od razu był w dorosłej formie...nawet nie musiał zjeść ciała martwej osoby żeby pozyskać jakąkolwiek energie, wyglądało to tak jakby urósł w kilka minut. Też mi ten motyw wygląda na trochę naciągany...ale cóż...organizm doskonały, niech będzie.
no ale nie ma organizmu doskonałego bez pożywienia. Patrząc na budowę okiem anatoma, toż to zwykły zwierzak. Po prostu musi być energia, a on jej potrzebował dużo, bo nie dość, że wzrost, to jeszcze siła: gania, wspina się, pływa, zabija. Sorry, ale powietrzem by tego nie napędził. Tym bardziej, że embriony ewidentnie potrzebowały żywiciela do rozwoju. Ale nigdy nie pokazali jak Obcy jadł (ani pił), czy robi to głównym pyszczyskiem, czy może tym malutkim? A jak pije to jak? chlipie jak pies, czy pije jak koń? moim zdaniem wszystko robi tym malutkim pyskiem.
Na afrykańskiej sawannie- antylopa już kilka minut po urodzeniu się,, wylizana przez matkę może dotrzymać jej kroku, a po chwili uciekać przed drapieżnikami- taka jest cudowna natura. Poza tym bardziej generalna uwaga- wiele filmów wlatuje do głowy i wylatuje, jedynie te bardzo dobre pozostają w pamięci, a o genialnych się dyskutuje z przyjaciółmi.
to sam widzisz dlaczego tego nigdy nie pokażą na filmie. nawet ofiara by się rozczuliła takim widokiem:) jak by to wpłynęło na PR bestii?:) Choć jedna z moich ulubionych kartek na dzień matki, to ta, jak malutki obcy wyskakuje z brzucha człowieka i trzyma karteczkę "for you mommy (czy jakos tak), a obca mama w fartuszku w groszki rozczula sie nad syneczkiem. Powiem Ci, że odkąd zobaczyłam tą kartkę, obcy nigdy już nie był taki sam. Choć mam do niego wyjątkową słabość:))
Ja kiedyś wysłałem swojej dziewczynie - tak dla żartu - kartkę, na której jest pokazany (w perspektywie zbieżnej) długi korytarz więzienny i kraty od kolejnych cel. A z krat wystają ręce, oparte o te kraty. Jedna para rąk trzyma kubek z kawą. Ot, normalne popołudnie pod celą, w oczekiwaniu na wyjście na spacerniak. Na dole kartki był podpis "Pozdrowienia z sanatorium".
Ale kobita jakoś się nie śmiała z tych moich "pozdrowień". Nie skumała dowcipu.
"Ja kiedyś wysłałem swojej dziewczynie - tak dla żartu - kartkę, na której jest pokazany (w perspektywie zbieżnej) długi korytarz więzienny i kraty od kolejnych cel. A z krat wystają ręce, oparte o te kraty. Jedna para rąk trzyma kubek z kawą. Ot, normalne popołudnie pod celą, w oczekiwaniu na wyjście na spacerniak. Na dole kartki był podpis "Pozdrowienia z sanatorium"."
Strasznie mnie intryguje o co chodzi, możesz rozjaśnić dla tych mniej bystrych?
Wy się tu zastanawiacie jak on tak szybko rośnie, a mi spokoju nie daje kwas płynący w jego "żyłach".
Pamiętam z gry AVP 2, że grając ksenomorfem trzeba było zeżreć kota, żeby urosnąć. Jednak trudno przypuszczać, żeby po statku kosmicznym buszowały gryzonie czy choćby zagnieździły się pająki, a po roztoczach z kurzu stwór mógłby co najwyżej muchę za obraz wciągnąć ;)
Jak dla mnie to też jest praktycznie pominięte. Chodzi mi o wytłumaczenie historii czarnej mazi. W ogóle planeta na, którą przyleciało "przymierze" to była planeta inżynierów? Przecież oni wyglądali inaczej w Prometeuszu i w urywku kiedy jeden z inżynierów przylatuje na ziemie i pije czarną maź...
Byli wysocy i mieli całe czarne oczy a tutaj wszyscy wyglądali jak ludzie z jakimiś dziurkami na głowie.
I co ten statek robił na poprzedniej planecie...? To byl statek inżynierów ale na tej drugiej planecie postacie wyglądały inaczej a normalnie zadokowali ten statek do jakiegoś większego statku...
Ktoś mi to wytłumaczy ?
Może ci z "Przymierza" to jacyś ichni pariasi byli? Jakaś kolonia karna? Diabli wiedzą. W każdym razie nie wyglądali na przedstawicieli wysoko rozwiniętej technicznie cywilizacji zdolnej odbywać loty międzygwiezdne.
Wedlug mnie to nie byla planeta inzynierow tylko planeta z poczatku Prometeusza. Inzynierowie tam zasiali wlasnie zycie i to byli ci w Przymierzu. Zobaczcie jak oni witali statek ktorym przylecial David, oni mysleli ze to inzynierowie przylecieli -- ich bogowie, witali statek z usmiechem, a to sie okazalo ze przylecial David z zaglada.
Wszystko możliwe. Choć przyznam bez bicia, że do tej pory sądziłem, iż to taka licząca parę miliardów lat retrospekcja i ta planeta z początku "Prometeusza" to Ziemia.
Dobrze piszesz, bo to ludzie sobie wkręcili fazę, że planeta na której "powstawało życie" z inżyniera to ziemia.
tak tak jasne, dorabiaj dalej ideologię, żeby jakoś wyjaśnić dwa ostatnie gnioty Scotta
Scott (i cała reszta) kompletnie co innego zamierzali przy robieniu Prometeusza, a co innego przy Convenant. Shaw była ewidentnie szykowana do roli nowej protagonistki, ale ostatecznie wywalono cały ten koncept do kosza, więc naprawdę nie przywiązywałbym wagi do tego, że coś z Prometeusza nie współgra z rzeczami z Przymierza i jak to mogło byś pomyślane na samym początku. Nie było ;P
Zgodzę się ale nie do końca. Uważam że planeta z początku Prometeusza to była Ziemia. Stąd cały motyw filmu o poszukiwaniu pochodzenia gatunku ludzkiego. Jednakże nie oznacza to że nasza planeta była jedyną jaka stworzyli Inżynierowie. A wręcz uważam że takie myślenie jest głupie. A planeta na której rozgrywa się akcja Przymierza to po prostu inny "projekt" inżynierów. Możliwe że wcześniejszy w który ingerowali mocniej. Wiadomo było o ich istnieniu i mieszkańcy traktowali ich jak bogów itp. Skąd możliwe widoczne podobieństwo do nich. Kulturalnie i genetycznie. Projekt udany albo nie. Niewiadomo. A w rozwój na naszej planecie nie ingerowali. Z jakichś przyczyn...
a w takim razie, skąd dawid wziłął statek? z tego co pamiętam to w prometeuszu statek inżynierów został staranowany
David powiedział, że są inne statki, którymi mogą odlecieć i wskaże do nich drogę.
Przecież nawet w ostatniej scenie Prometeusza odlatują nowym statkiem z planety.
Na oko, to nie planeta Inżynierów, tylko kolejny świat który stworzyli i zasiedlili. Jedno miasto na planecie? Przybycie statku wywołało takie poruszenia, jak gdyby to Bogowie/ich twórcy powrócili. A i technologii za wiele tam nie było. Żadnego statku, nic. Kolejna kolonia, ot co.
Dokładnie. Ale niestety sporo ludzi uważa, że to główna planeta inżynierów co jest przecież idiotyczne. Nie wiem skąd przekonanie, że tak zaawansowana rasa miałaby na swojej rodzimej planecie jedną wioskę z garstką jakiś pachołków i to tyle. Niestety wiele osób najwyraźniej wzięła to za pewnik i do tego wyśmiewa Inżynierów, że tacy niby byli "boscy" a tak został ich temat rozwiązany.
Odniosę się tylko do ostatniego zdania z powodu późnej pory. Przecież na owym statku było jeszcze około 2 000 ludzi zdatnych do posłużenia jako inkubatory na obcego, więc dalej nie widzę sensu w pomaganiu tej dwójce ludzi w walce z obcym. Chyba, że oprogramowanie androida powodowało jego bezwzględne posłuszeństwo w przypadku, gdy kapitan statku kolonialnego wyda bezpośredni rozkaz do wykonania danej czynności.
Dawid nie chciał się zdradzić. Jeśli przestałby im pomagać istniała duża szansa, że mimo wszystko Daniels I Tennessee pozbyliby się Obcego, a wtedy cały plan Dawida poszedłby w piach.
dokładnie tak samo to sobie wytłumaczyłem. zawsze coś mogło pójść nie tak. i wtedy by go dopadli. a tak klasa plan
Domyślać się juz można było, że nastąpi zamiana androidów w momencie obcinania włosów przez Dawida. Wspominasz o tym jak się przyglądał poczynaniom aliena na statku. Był taki moment w którym alien przez kamerę "wystraszył" Dawida. I właśnie o slowo wystraszył i tą scenę mam pytanie. Nie do końca pamiętam czy rzeczywiście wystraszył Dawida czy ten tylko odsunął głowę od ekranu z miną zdziwienia?
Dla mnie to wyglądało ewidentnie na przestraszenie (mimika twarzy), David zaczął chyba, z jakichś niewyjaśnionych przyczyn, czuć emocje...
No kurczę ale to android i nie powinien się przestraszyć. Najwyżej mógł zmarszczyć brwi
Może Scott wybiegał znacznie dalej w przód w kwestii fantastyki? Inżynierowie stworzyli ludzi, którzy odczuwają emocje itd., ludzie stworzyli syntetyki, które... także mogą ewoluować. Ciężko mi opisać o co mi chodzi, ale może stale udoskonalany robot / stale uczący się z czasem przestaje być jedynie przedmiotem, a zaczyna nabierać cech istoty samoświadomej... Czy patrząc na Davida wciąż widzisz jedynie rzecz, która nic nie myśli, nic nie widzi tak naprawdę, a efekt jej działania, cała ta mimika, słowa, ruch, czynności to jedynie efekt wykonywania skomplikowanych, bezdusznych algorytmów przez jego procesory?
Widzę pozbawionego emocji, owładniętego manią wyższości z wgranym programem tworzenia androida.
chyba większość domyśliła się w momencie kiedy reżyser uciął scenę sięgającego po nóż Dawida na którym siedzi Walter....te ucięcie a w następnym kadrze "niby" Walter patrzący tęsknie za swoją jaskinią, był tak oczywistym posunięciem, że można je traktować jako spojler.....Ja już tylko czekałem, aż przedstawi nam sie Dawid.
Scott powinien za tę scenę dostać złotą Malinę... a za cały film, jakąś karę i roboty publiczne
Wg mnie to też mógł być Walter. Davidowi Daniels wbiła gwóźdź w brodę. W końcowej scenie pokazuje brodę i nie ma tam rany.
To nie był Walter. Wyjaśnia to zdziwienie Dawida na pytanie Daniels odnośnie domku nad jeziorem. Do tego warto zauważyć, że użył kodu dostępu z Prometeusza.
Imo babol twórców filmu. Zapomnieli o tym :) Niestety w prawie każdym filmie znajdziemy takie rzeczy.
Oczywiście to moje zdanie w tym temacie.
Kiedy David przebił szyję Waltera, było ujęcie jak powstała wskutek dziura się "zasklepiała", widocznie te androidy mają zdolność autoregeneracji, podobnie stało się z dziurą po gwoździu.
Albo po prostu przeniósł swoją "kartę pamięci" do Waltera. Ej - to w końcu androidy, nie ludzie, nie trzeba skomplikowanej operacji transplantacji mózgu.