Zaznaczam od razu że uwielbiam filmy tego gostka - Hallowen, Książe mroku, Thing, Oni
żyją, Ucieczka z Nowego Yorku, W paszczy szaleństwa to dla mnie pozycje wręcz kultowe,
które znam na pamięć. Uwielbiam także Vampires z Jamesem Woodsem, choć sporo osób
wieszało psy na tym filmie. Za słabszą pozycję uważam chyba tylko Duchy Marsa. The Ward
to niestety średniak - koncepcja jak ktoś już wcześniej pisał zapożyczona z Identity, kiepska i
trochę denerwująca aktorka w roli głównej, brak zupełnie nastroju grozy/mroku/niepokoju
tak typowego dla Carpentera, film niestety momentami jest po prostu nudny; samo główne
straszydło bardziej śmieszne niż straszne, przede wszystkim zabrakło jednak znaku
rozpoznawczego reżysera - autorskiej klimatycznej ścieżki dźwiękowej . Z całego filmu
najbardziej podobała mi się czołówka i początek. No cóż - czas niestety płynie nieubłaganie
- życzę Carpenterowi z całego serca powrotu da dawnej formy...
Też jestem fanem Carpentera i trochę bolesna ta recenzja,jednak nie jest ona dla mnie zaskoczeniem. Już trailer zapowiadał średniawkę,mimo to przez moment się łudziłem że Mistrz powrócił,ale chyba jednak nie tym razem .Niemniej i tak muszę to obejrzeć...
Obejrzeć koniecznie trzeba - z punktu widzenia fana reżysera - szkoda jednak że filmik niestety rozczarowuje...Jak kocham gostka za całość dorobku i zdecydowaną większość jego filmów mam w wersji oryginalnej DVD na półeczce, tak niestety ta pozycja tam nie zagości.
O widzisz. Dla mnie "W paszczy szaleństwa" i "Halloween" to najgorsze filmy Carpentera. Za nic nie potrafię kupić ich fabuły. Chwalona "Mgła" też raczej mnie nie przekonuje. Natomiast Oddział to nadal styl Carpentera i nie wiem dlaczego mówicie że odbiega od normy. W jakim aspekcie? Halloween mnie chyba wynudziło najbardziej. Duchy Marsa i Oddział to filmy Carpentera które się krytykuje, ale szczerze powiedziawszy to nie rozumiem tego zjawiska, bo one nie odibegają jakoś znacząco od normy. Od normy znacząco odbiega dwa filmy - Ucieczka z Russelem i "Coś" które są znaczącą lepsze od reszty...Ale wiesz, wydaje mi się że to aktorstwo odegrało znaczącą rolę...Dać Carpenterowi lepszych aktorów i będzie w dechę ;).
EDIT: oczywiście ucieczka z nowego jorku bo druga ucieczka jest też z Russelem, ale nie oglądałem :).
druga Ucieczka też jest znakomita - ALE - trzeba się do niej nastawić jako do PASTISZU, kpiny/groteski/komedii - trochę zalatuje Tarrantino i Rodriguezem - ot trochę takie Desperado/Machette - ale w świecie Carpentera - jeśli podejdziesz w śmiertelnie poważnym nastroju i spodziewasz się powtórki z Ucieczki z Nowego Jorku - srodze się zawiedziesz i stwierdzisz że film do dupy - jeśli kupisz humorystyczną konwecję z dystansu - będziesz zachwycony...