Will Graham (Clive Owen) to legenda. Jeden z tych facetów, o którym mówi się "THE Will Graham", a na dźwięk jego imienia milkną wszyscy, którzy choć trochę o nim słyszeli. Jednak legenda londyńskich ulic nie pasuje już do wizerunku Willa. Porzucił dawne życie i wyjechał z miasta by wieść życie pustelnika, spać w starej furgonetce i zajmować się uczciwą, ciężką pracą. Zupełnie innym człowiekiem jest jego brat, Davey (Jonathan Rhys Meyers). Młody, przystojny, pewny siebie chłopak, który dorabia sprzedając narkotyki. Obraca się w towarzystwie pięknych i bogatych - jakby nie patrzeć, ma wszystko. Niestety są ludzie, którzy nie darzą go szczególną sympatią. Takim kimś jest Boad (Malcolm McDowell) i to właśnie przez niego Davey postanowi odebrać sobie życie. Na wieść o śmierci brata, Will zrobi wszystko, by dowiedzieć się dlaczego do tego doszło.

Kolejny kryminał spod ręki Mike'a Hodgesa. Ponura, mroczna opowieść o zemście opowiedziana w powolnym tempie. Senna atmosfera nie wszystkim przypadnie do gustu. Właściwie niewiele się dzieje, a jak już zacznie, to podane jest to na spokojnie, dosyć chłodno, bez emocji. Londyn w tym filmie to rzeczywiście "zasrana, szczurza nora" jak to powiedział taksówkarz w pierwszych minutach. Puste ulice, małe mieszkanka, obskurny klub. Do tego bohaterowie, o których prawie nic nie wiemy - wystarczy, że oni znają siebie nawzajem, a z czasem i my dostajemy strzępki informacji. Typy, których raczej nie zobaczymy na mszy w niedziele o 15.00.

Zdjęcia dobrze oddają ponurą, ciemniejszą stronę Londynu. Kamera nie pokazuje widoczków czy zdjęć wyjętych z turystycznych przewodników. Ulice wydają się wilgotne, jakby dopiero co spadł deszcz. Do tego muzyka tworząca fajny, troszkę senny ale i niespokojny nastrój. Wszystkich środków użyto raczej oszczędnie. Mamy tu solidną robotę, bez większych ochów i achów. Także rozumiem ludzi, których "Odpoczniesz po śmierci" wynudzi.

6/10