Poza treścią muzyczną i piękną D. Moor, to tam w sumie nie ma co oglądać. Durne dialogi, chaos - pełno wątków, prymitywizm i jeszcze wątek z pederastą ukazany w zabawnej zamiast odrażającej formie. Jakiś skrajny lewak musiał to nakręcić. Nie dobrze się robi i wyłączyłem gdzieś tak w 2/3 filmu.
Ja znowu uważam, że D. Moore była najsłabszą postacią w tym filmie. O wiele bardziej podobała mi się Ally Sheedy - zarówno aktorsko jak i wizualnie. A nakręcił to Joel Schumacher - reżyser raczej każdemu znany. Zresztą takie filmy kręciło się w latach 80-tych, nie chodziło tylko o rozpierduchę. Tak czy inaczej mi się podoba.