Jest to chyba jeden z niewielu filmów o swiętych, który porusza mnie do głębi... Kiedys też spotkała mnie taka scena - kiedy duchowny (w tym przypadku jezuita) pogładził moja tważ i powiedzial ciepłe słowo z taką miłością, podobnie jak Pio w tym filmie
Moze dlatego mam taki sentyment do tego filmu ;)
Ciekawe, czy sam robił sobie stygmaty, czy była to jakaś choroba?
Jakiś rok temu nasz kraj odwiedziła syryjska "mistyczka" i "stygmatyczka" Myrna Nazzour. Przybyła na zaproszenie polskiego Episkopatu i ponoć z jej "usług" korzystał nawet prymas Glemp. Myrna cierpi na jakąś odmianę łojotoku, ale twierdzi, że wydobywają...
Film o ojcu Pio to raczej poziom kina telewizyjnego. Czasami się strasznie dłuży. Jednak wart obejrzenia. Wielkie grzesznice też powinno ten film obejrzeć. Może wówczas skruszeją ich niepokorne serca.