Po lekturze genialnej książki spodziewałem się czegoś lepszego, tym bardziej, że film jest na podium
światowych rankingów. Tymczasem nic nie trzyma się kupy, gra aktorska sztuczna i sucha, jakby
aktorzy bali się, że im make up odpadnie. Gdyby nie fakt, że film obejrzałem zaraz po skończonej
książce, to nic bym nie zrozumiał.
nie wiem co ludzie widzą w tym filmie, ale ja nie widzę nic co by przykuło moją uwagę. Wszystko jest
dosłownie jałowe. Myślę, że wielbiciele tego filmu mają podobne odniesienie jak inni do Rejsu czy
Samych Swoich. Kiedyś może to było coś, ale dziś. Myśle że remake byłby o niebo lepszy.
I tu nie chodzi o efekty a fabułę. Puzo stworzył genialną historię, zaskakiwał, odkrywał nowe karty.
Film nieudacznie próbuje wbić się w ramy książki, ale wychodzi to bardzo koślawo. Don Corleone nie
jest straszny. Luca nie przeraża a Mike wygląda jakby go wykastrowali. Sonny to jakaś pomyłka, bo z
opisu książki wydawał się być młodym buchajem, tutaj wygląda jak majster z budowy.
Domyślam się że posypie się hejt ale co tam, ja wiem co piszę bo do cholery, jak można spie...lić tak
zajebistą książkę takim mdłym obrazem......
Jeżeli mam być szczery, to książka Puzo nie jest 'zajebista'. To jest przeciętna książka dla Kowalskiego. Dużo akcji, dużo wydarzeń, mało opisów. Do tego pisana prostym językiem (przynajmniej w polskiej wersji), rozwiązanie akcji pisane jakby w pośpiechu. Co do filmu, mogę się zgodzić, że może się komuś nie podobać. Film jest agresywny, ciężki, na pewno nie dla kobiety. Pozdrowienia
Co za mizoginizm! Mógłbyś nie tak uogólniać? Jestem kobietą i ogromną fanką całej trylogii filmowej jak i genialnej książki. Jestem zbulwersowana Twoją wypowiedzią. Naprawdę, aż mi ciśnienie wrosło.
racja ze film rze ten to dzIADOSWO tylko jedno ale ludzie noworzytni nie czytaja ksiarzek tylko ogladaja TV albo filmy tak ze nie czytaj wiecej bo to strata czasu
Naprawdę rozumiem, że można tego filmu nie lubić, ale:
"Tymczasem nic nie trzyma się kupy, gra aktorska sztuczna i sucha, jakby
aktorzy bali się, że im make up odpadnie. Gdyby nie fakt, że film obejrzałem zaraz po skończonej
książce, to nic bym nie zrozumiał."
To wyraźny znak, że problem nie tkwi w filmie, tylko w jego odbiorcy.
Ja akurat dałem mu 6 głównie ze względu na znakomitą grę aktorską. Ale właściwie o czym ten film jest? Akcja nudna jak flaki z olejem, gangsterskie lamenty i parę cytatów o rodzinie - to ma niby wystarczyć do miana jednego z najlepszych filmów w historii? Film usiłuje być mądry, ale te wszystkie życiowe morały są tak na siłę, że chyba bardziej się nie da. Ukazanie "ludzkiej twarzy" przestępców też mnie nie ruszyło. "Ojciec chrzestny" to po prostu mistrzowsko zagrane byle co.
Nie wiem jak ty to oceniasz ja dałem 7/10+serce i uważam ,że niczego w tym filmie nie brakowało był dobry i często do niego wracam a po oglądnięciu 2 części uważam ,że Majki jest jedną z najciekawszych postaci w historii kina. Zabawne ,że nasza ocena różni się JEDNĄ gwiazdką a odczucia są kompletnie inne ty uważasz ,że to nadęty banał ze świetną grą aktorską a ja ,że dobry film z jedną z najlepszych postaci w historii kina(Miki).
Napisałem to tylko dlatego ,że to określenie "nadęty banał" trochę za mocne jak na ocenę 6/10, jak najbardziej rozumiem ,że film może się nie podobać ;)
Książka jest bardzo dobra. Niedawno przeczytałam jednym tchem. Zastanawia mnie natomiast kilka rzeczy w książce. Główna z nich to: po cholerę był rozdział o kochance Sonny'ego - Lucy i tym lekarzu, który chciał się z nią ożenić i o tym jej problemach z...ciałem?! To jedyna wada, że w chwili kulminacji czytelnik zostaje przerzucony nagle do nieistotnej historii, która nadawałaby się do książki innego rodzaju a nie do książki o gangsterach. Ale jak to się mówi, seksu nigdy za wiele?
Dla mnie zupelnie nieistotną historia był jego wyjazd do "old country" .. wszystko tak jakos mało poskladane, owszem zakochał się od pierwszego spojrzenia (albo raczej ona)... To przynajmniej mogli pokazac pogrzeb tej niewinnej dziewczyny... Tyle odemnie.
Moim zdaniem ta historia była ważna, bo pokazała istotny etap w rozwoju Michaela. Wydaje mi się, że kiedy umarła Apollonia, zginęły również resztki tych cech charakteru, które czyniły Mike'a takim łagodnym, wzbudzającym zaufanie młodzieńcem na początku filmu. Po powrocie był już całkiem innym człowiekiem, z czego nie zdawała sobie sprawy Key. Dopiero w końcowej scenie dociera do niej prawda na temat jej męża.
"Myśle że remake byłby o niebo lepszy"...
FILMWEB, WSZYSCY JEGO UŻYTKOWNICY, TRZYMAJCIE MNIE BO POKAŻĘ MU....
Poczekaj kilka/kilkanaście lat i raz jeszcze obejrzyj ten film. Uwierz mi, efekt będzie inny.
Ah, Batman v Superman: Świt sprawiedliwości -> 10
Deadpool -> 10
Ojciec Chrzestny -> =3
I w zasadzie wszystko jest jasne. :)
Mogę przeboleć, że Chrzestnemu dał tylko 3 gwiazdki. Ale że Batman V. Superman dał 10? Tego pojąć nie można :P