W tej adaptacji wszystko jest zbyt wesołe i kolorowe (zwłaszcza Londyn). Prawie wszystkie postaci zupełnie nie odpowiadają tym opisanym w powieści. Im dalej tym mnóstwo niewybaczalnych skrótów, a wiele scen jest mocno wydumanych.
Wstydu twórcy nie mieli, angażujac do filmu Olivera Reeda, a Mark Lester w roli tytułowej to kompletny niewypał. Niektóre piosenki mają zupełnie idiotyczną treść. Zrobienie musicalu z powieści Dickensa było kompletnie chybionym pomysłem.