jako samodzielne dzieło ten film być może się broni, natomiast jako ekranizacja kompletnie leży i przymiera. trudno mi ocenić go obiektywnie jako niezależny pomysł właśnie z powodu tego, że przeczytałam książkę, na podstawie której powstał.
1. 2/3 książki zostało upchnięte w 20 minutach chyba tylko po to, żeby pokazać walkę z upiorami, która swoją drogą nie jest w ogóle z pierwszej części książki.
2. o ile drobne odchylenia od fabuły są ok, o tyle wyrzucanie lub zmienianie dużych elementów uważam za skandaliczne. w tym wypadku jest to pozmienianie mocy, które posiadały dzieci. w książce Emma tworzy światło, a Olive lata. usunięto też kolegę Jacoba, całkowicie skasowano wątek z muzeum w miasteczku, zmieniono charakter ojca Jacoba (w książce jest surowy, opryskliwy i wszystkiego się czepia) oraz sposób, w jaki Jacob dociera do pętli (goni Emmę i wpada tam przez przypadek). no i wiele wątków zostało pominiętych: np. walka w latarni morskiej czy próba "wyłowienia" pani Peregrine z morza.
3. efekty specjalne jak w kinie klasy B, widać, gdzie i co było wklejone, a aktorzy - poza Evą - to kompletne drewna.
4. ogólnie potraktowali "po macoszemu", tak jakby szybko chcieli dotrzeć do końca.
również nie czytałem, ale film sam w sobie jest tragiczny. O ile do pierwszych dwóch punktów nie mogę się odnieść to do 3 i 4 jak najbardziej.
CGI jest na tragicznym poziomie. W ogóle nie pasującym do stylu Burtona.
Jeżeli chodzi o zakończenie to postać grana przez SLJ jest upośledzona tylko w filmie czy również w książce? Zamiast ubić, któreś z dzieciaków po ich obezwładnieniu ten pozostawia ich "tak o" mając gdzieś czy nie zostanie zaatakowany od tyłu. Rozumiem, że mógł być pewny siebie ale bez przesady.
No i "romantyczna" scena gdzie O'Conner pochyla się nad Olivią... Poziom kac wawy, a to już osiągnięcie.
Z tego co wiem to film jest oparty o 2 książki, tytułowy "Osobliwy Dom..." i jej kontynuacji, czyli "Miasto Cieni". Kiedy Burton zaczął kręcić film (bądź pisać scenariusz nie pamiętam) to w tym samym czasie była pisana trzecia i ostatnia część książki "Biblioteka dusz" więc trzeba było kombinować, jak to skończyć film.
*Mój błąd, Burton nie pisał scenariusza, tylko ktoś inny. Chodziło mi, że podczas prac nad scenariuszem ogólnie