PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8427}

Ostatni Mohikanin

The Last of the Mohicans
7,6 100 930
ocen
7,6 10 1 100930
6,9 12
ocen krytyków
Ostatni Mohikanin
powrót do forum filmu Ostatni Mohikanin

Pewnie już poruszano taki temat, ale co tam, zachwytów i przypominania sobie wspaniałego filmu nigdy dosyć :) Scena, która Wam najbardziej zapadła w pamięć? Albo... Wasza ulubiona scena - oczywiście z filmu "Ostatni Mohikanin" :) Podzielcie się ze mną swymi uwagami i opiniami :) Zapraszam...

ocenił(a) film na 8
haruka13

Jak Alice skacze ze skały za Uncasem......... takie......nawet nie wiem jak to wyrazić...

ocenił(a) film na 10
JADE_4

dokładnie tak

ocenił(a) film na 8
haruka13

scena gdy Alice skacze ze skały za Uncasem......takie......sama nie umiem dokładnie określić.....wzruszające????

JADE_4

Podpowiem Ci jak ja odebrałam tą scenę... dla mnie była tragiczna, poruszająca i na dłuuugo zapadająca w pamięć. Ten wzrok Alice gdy najpierw nie chce patrzeć na walkę Uncasa z Maguą a potem mimo wszystko zdobywa się na to... i gdy staje na krawędzi nad przepaścią... odwraca się do Maguy i widać jej niezłomne postanowienie, że nie pójdzie z nim dalej tylko wybiera Uncasa... ech, przepiękny moment.

ocenił(a) film na 9
haruka13

Na wstępie pragnę serdecznie Cie uściskac wdzięczna dziewczyno Haruko13:) Ja również dziękuję Tobie za cenne ,tak ważne dla mnie słowa.Przyznaję bez bicia:)iż poczułem się doceniony,i jest mi z tego powodu ogromnie przyjemnie.Nie zamierzam się przenigdy zmieniac,chyba że na lepsze! Co do treści moich wypocin :)przedstawianych na stronach forum ,to żałuję że nie nadałem im tak oratorskiej swady,jaką potrafili się posługiwac niejedni z Indian opisując m.in.swe dzieje ,jak to zawarł na wstępie swej książki autor "Ostatniego Mohikanina".Szkoda wielka że nie jestem jednym z NICH.Pochwalił bym Ci się przynajmniej wtedy swoim napuszonym,mieniącym sie kolorami pióropuszem:)Dobra dosyc już tych banialuk,chociaż lubię pośmiac się czasem nawet z samego siebie hahaha!!! Najpiękniejsze,niezapomniane sceny ,hmmm...jest ich troszeczkę,zacznę może od końca.TAAAK ,końcowa odsłona filmu prócz tego że niezmiennie uznaję ja za urzekającą,wzbudza w mym sercu smutek(bo jest ona takowa),i stanowi dla mnie rodzaj wstrząsu:).Epizod ten wywiera wielkie wrażenie,nie tylko na mnie,ale również na mojej ukochanej żonie,dla której fakt samobójczego skoku Alice,jest nie tylko konsekwencją śmierci wybranka(Uncasa),ale także niezachwianym wyborem stanowiącym niejako obronę (szaleńczą!),przed czekającym Ją losem.Fragment ten śledzimy zawsze z zapartym tchem,trzymając się za ręce(tak jest nam lżej na duchu,i rażniej:)MAGUA(interesująca zresztą postac )może jedynie przyglądac się z boku,rozumiejąc że na próżno łudził się pomyślna realizacją swych niecnych zamiarów,oj na daremnie:)Mimo iż absolutnie nie pochwalam Jej wyboru(samobójstwa łeee:),to szanuje taką decyzję,bo to Jej decyzja,i nie mi sądzic co dalej... Scena napewno budzi podziw,a niejako winowajca śmierci kobiety,ginie chwilę potem,i tu "sprawiedliwości"(podobno na tym świecie jej nie ma)staje się za dośc.Mocna scena,"niezgorszy"widok(spadającej Pani May:),stanowi dla mnie osobiście coś na kształt"życiodajnej esencji"jaką można wysączyc właśnie oglądając takie imponujące zakończenia jak TO.Dzięki CI WIELKI BOŻE ze żyję!!!,i mogłem oglądac takie COŚ:)Kolejnymi niezapomnianymi chwilami wziętymi z tego obrazu są sceny bitewne,oraz romantyczne ,ale o tym w niedalekiej przyszłości.HOUK BRACIA I SIOSTRY:*

kewals16

Ech, Kewals...:) teraz to ja Ci dziękuję za te słowa, odwzajemniam uścisk i serdecznie pozdrawiam... hehehe i można by rzec, że będziemy sobie tak słodzić w kółko :) ale mi wolno... z racji nadanych mi odgórnie praw, o których wiedzą tylko Ci, którzy mnie znają... ;)
Cieszy mnie fakt, że kilka słów sprawiło komuś przyjemność :) widać jeszcze nie jest ten świat taki zły, jak to możemy oglądać na co dzień w TV...
Ech, ta ostatnia scena... zawsze wciska mnie w fotel, zawsze zachwyca tak samo i wzrusza do głębi... chyba właśnie ona sprawia, że powracam do tego filmu za każdym razem, gdy tylko mam szansę go obejrzeć. Trudno mi się pozbierać po tej scenie, po każdym seansie tak mi ciężko na duszy i tak bardzo żal tych dwojga młodych bohaterów... jednocześnie jakąś ulgę przynosi fakt, że Magua również traci życie. Chciałoby się rzec: nie zadziera się z Mohikanami! Ale przygnębienie pozostaje na kilka dni :( Wielokrotnie myślałam o wyborze Alicji i będąc w jej sytuacji pewnie też bym skoczyła, choć podobnie jak Ty uważam samobójstwo za akt szaleństwa! Ale także szanuję jej wybór. Zresztą co się tyczy samego Maguy to mam wrażenie, że prowadząc Alicję ze sobą żałował swej pochopnej decyzji przedstawienia córek Munro wodzowi Huronów. Gdyby nie to, mówmy to otwarcie, zgładziłby krew z krwi Siwego Włosa tak, że na Ziemi nie ostałby się żaden jego potomek a poza tym, co ważniejsze, sama niepozorna, krucha i słaba Alicja nie upokorzyłaby go w oczach jego pobratymców (de facto Alicja wybierając los Uncasa poważnie nadszarpnęła nie tylko jego wizerunek na tle innych Indian, ale także jego własne ego).
Tak na zakończenie mojego przy długiego wywodu napiszę tak ogólnie, że mnie osobiście ten film tak porywa, iż niejednokrotnie w czasie jego trwania mam ochotę złapać za tomahawk i ruszyć w bój, lub po prostu wyjść z domu i pobiec w pobliską parowę... Tam znalazłabym kilka miejsc pasujących do plenerów z "Ostatniego Mohikanina" i zwyczajnie pobiegać sobie tak jak to czynili nasi Mohikanie :) Ot, taka fantazja dziewczyny ze wsi :)
Od dwóch dni zasłuchuję się nieprzerwanie w utwory Jonesa i Edelmana... otwieram oczy po przespanej nocy i w głowie słyszę już pierwsze takty "I will find you" czy "Massacre" - to jest jak narkotyk :) Muzyka wchodzi w duszę i ją obezwładnia swym pięknem, upaja i wprawia w stan błogości. Mało kto potrafi tak komponować! Chwała im obu za to, co zostawili ludzkości na pamiątkę :)

PS. Drogi Kewalsie kwiecisty język Twego postu jest dla mnie niczym deszcz na spaloną słońcem ziemię. Do Twego oratorstwa bardzo wiele mi brakuje i teraz widzę jakie mam poważne niedociągnięcia :). Bardzo mi też brakuje na filmwebie i w ogóle w życiu codziennym tak cudownie brzmiącego języka ojczystego. Bo czyż nie można ująć w piękne słowa równie pięknych uczuć, które targają naszą duszą, zamiast zamykać się w utarte już i wcale nieładne frazesy typu: "super", "zajefajne", "cool" czy inne nawet nie-polskie słowa?

Wszystkich innych czytelników serdecznie przepraszam za swój długi wywód, który nijak się ma do tematu, który tutaj sama poddałam... wybaczcie, kochani! I oczywiście podzielcie się ze mną swoimi typami na najpiękniejsze sceny z "Ostatniego Mohikanina" :)

ocenił(a) film na 8
haruka13

No dobra. Dla mnie to jest cała sekwencja, rozpoczynająca się w momencie, gdy Duncan dostaje, excusez le mot, kulę w łeb. Następuje najlepsze zgranie filmowego obrazu z muzyką, jakie widziałem. Dynamika biegu Sokolego Oka i "rozwalanie wszystkiego i wszystkich" (wrogowie padają jak muchy, trochę to naiwne, ale za to jak się ogląda!), by uwolnić Corę, wciska mnie w krzesło za każdym razem. Ten rytm, jak przyspieszone bicie serca i napięcie podczas tych scen, zniewala mnie po prostu. Znakomicie zestawione kontrasty: bieg Sokolego Oka i niespieszna tragedia Unkasa i Alice; potem walka i niemal zatrzymana w kadrze śmierć Maguy. Wracam do tego filmu często, do tej sekwencji zawsze.

ocenił(a) film na 9
witelo

Jako że wydaje mi się:)że jestem wrażliwym człekiem,a co zawdzięczam w głównej mierze dobremu wychowaniu(dziękuję kochani MAMO I TATO:*!),wszystko co widzę w filmach,a jest brutalne,zdominowane przez przemoc,ociekające krwią i okupione wieloma łzami pokrzywdzonych ,stanowi dla mnie dośc gorzką pigułkę do przełknięcia.Robię to jednak mimowolnie (oczywiście jeśli sceny te nie są nazbyt drastyczne w odbiorze),a ukojenie przychodzi w momencie uświadomienia sobie tego że przecież nie dzieją się naprawdę ,lecz są sfingowane.O jak dobrze że w tym rewelacyjnym dziele też tak się dzieje,ale niestety przypadki te miały miejsce w bogatej historii Ameryki.Ten film gra na moich emocjach ,i to bardzo.Znakomitym urywkiem jest ten,w którym Nathaniel osłania kuriera niosącego wiadomośc skierowaną do generała Webba.Szybka wymiana broni,przechodząca aż do najdłuższego karabinu(sztucera).Skuteczna była ta ochrona:)w końcu" Długi Karabin"wiedział doskonale że..."ma się to sokole oczko:).Znamienitym przykładem niezwykle skutecznych działań wojennych:),jest obraz przedstawiający w ekspresywny sposób oblężenie Fort William Henry przez francusko-kanadyjskie oddziały markiza de Montcalm.Rzuca się w oczy najpierw dramatyczna próba ratowania fortu,następnie zmasowany atak sił Francuzkich (przy użyciu mozdzierzy),czego wynikiem musiało stac się poddanie Anglików.Wszystko co działo się na polu tej batalii ,zostaje opatrzone ujęciem naszych herosów:)stojących na leśnym wzgórzu ,i przypatrującym się z oddali rozświetlonej od wystrzałów armatnich ,powstałej na niebie łunie.Są to dla mnie osobiście niezapomniane sceny,zresztą niewiele ich jest już w tej chwili(tych które umknęły by mej bacznej uwadze ...hehehe!nic dziwnego skoro oglądam ten film w kółko,by wczuc się jeszcze bardziej w przygody bohaterów:)Masakra,rzez dokonana na opuszczających twierdzę Anglików , przez "budzących respekt,a wplątanych w nie swoją wojnę Huronów",jest naprawdę (prawie że...bo jest jeszcze ta niesamowita,okraszona hipnotyzującą melodią końcowa)kulminacyjną,epatującą bestialstwem i brakiem litości sceną.Cudowny plener,spokój,cisza,śpiewające ptaszki w tle....cisza przed burzą!Nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy.Aż tu nagle,znienacka wypadają...jeden po drugim ,z twarzami pokrytymi barwami wojennymi..."żołnierze przebiegłego,fałszywego(normalnie go nienawidzę!!!:)lisa Maguy.Okropny zapis wydarzeń,zilustrowany w perfekcyjny,mrożący krew w żyłach sposób.Najpierw ten dzikus:)jednym ciosem tomahawka rozpłatał czaszkę wojaka w czerwonym mundurze,potem kolejny,a za nim ta cała wypadająca z gąszczu rzesza indian świetnie uzbrojonych,i tylko czekających na to by zdjąc skalp z czyjejś głowy.EHHH...ścierano się tam wymierzając ciosy z furią huraganu,i szybkością błyskawicy,a nastrój grozy tej potyczki spotęgował fakt mordu przeprowadzonego przez (pana Studiego:)na Siwym włosie,przerażająca zresztą.Serca nie miał ,wydobywając serce z piersi ojca panien Munro.No i rzecz jasna te kapitalne ujęcia prowadzone w zwolnionym tempie,zatrzymane praktycznie w kadrze.Jak zwykle mknący z prędkością strzały,nie zważający na nic luby Cory,zmierzający poprzez cały ciąg walczących ludzi w stronę ,i unicestwiający napastników,po to by wyrwac z zakrwawionych łap swoją JEDYNĄ:)Ubolewam w tym miejscu nad naiwnością Huronów podążających jak bezrozumne stado za swym wodzem o sercu toczonym przez robaki,tak dającym się zmanipulowac przez Francuzów,swoich sojuszników, podjudzeni kapką rumu oraz branda,tak by sprytne(żabojadki:)mogli odnieśc ostateczny tryumf w wojnie która miała tak naprawdę na celu tylko uzurpację ziem (w tym również Huronów)bo jak zaznacza w konkretny,trafny sposób Artur D2;Gdy giną światy nie można stać obok
Film pokazuje, że nie ma wojen obcych i żadne zło, które dzieje się na świecie nie pozostawia nas nienaruszonymi. Nawet, gdy tego nie chcemy zło wyciągnie po nas swoje ręce, czyniąc z nas swoje narzędzia lub ofiary.Zło opanowało więc plemię ,które jedynie pogrążyło się spadając na same dno...a tam było jedynie samo dno.Wrócili więc oni do swojego kraju Huronów,z pustymi rękami,i bez swego"wielkiego"wodza.OSOBIŚCIE PRZYZNAM IZ NIKOMU W ŻYCIU NIE ŻYCZĘ ŻLE,LECZ WYBIERAM LUDZI Z BRATNIĄ DUSZĄ ,PLEMIĘ MOHIKANÓW ,I TO POD ICH" SKRZYDŁAMI" WALCZYŁ BYM W IMIĘ BRATERSTWA I SPRAWIEDLIWOŚCI:)O ILE ŻYŁ BYM W TAMTYCH CZASACH....ALE MOŻE LEPIEJ ŻE NA ŚWIAT PRZYSZEDŁEM NIECO PÓŻNIEJ?:)

ocenił(a) film na 9
kewals16

Sceny miłosne w filmach,ileż ich już było!Co jedna to urodziwsza i pełna wdzięku,niejednokrotnie powodująca pojawienie się uśmiechu na naszych dobrych twarzyczkach:),a często stróżki łez spływających po policzkach..chlip:)Nonsensem było by mi nie wspomniec o zbyt krótkiej jak dla mnie ,(mógł bym patrzec na ten popis gry aktorskiej jeszcze i jeszcze...)absorbującej uwagę, absolutnie przepięknie zagranej scenie miłosnych uniesień mających miejsce w forcie...a precyzyjniej za pewnym drewnianym budynkiem:)Naturalnie będącej udziałem głównej pary zakochanych(bo jednak należy przyznac że zbliżanie się ku sobie Alicji i Unkasa było zobrazowane w dośc skromniejszym stopniu a niżeli pozostałej dwójki:)Krok po kroku,stawało się widoczne to scalanie się pary tych przepięknych postaci,a moment całkowitego zbliżenia,na trwałe zapisało się w kanonach kinematografii.Oczyma duszy często widzę Nathaniela intuicyjnie zmierzającego w stronę Cory.Ta zaś z przedziwnym,tajemniczym przeczuciem wychodzi ku niemu aby zakosztowac tego odwiecznego "owocu zakazanego"im przeznaczonego:)Intymnośc tej sceny wciąga mnie i podnieca,zawsze pragnąłem z całego SERCA otrzymac od losu taki wspaniały dar jakim jest MIŁOŚC kochanej kobiety...i udało się!Nic nie irytuje mnie w zachowaniu czule obejmujących się wybranków,odwrotnie jest ono panaceum na całe zło tego świata,i zapomnieniem dla wszystkich tych którzy chcą choc na chwilę zapomniec o wszelkich smutkach,delektując się serdecznymi pieszczotami spływającymi z ekranu w nasze dusze jak najsłodszy nektar:)Tryumf Miłości jest najważniejszy,a delikatnośc tej sceny upaja moją duszę,i wraz z łapiącą za serce MUZYKĄ,pozwala mi marzyc,i śnic o lepszych czasach.Ciągle myślę o tym obrazie.W pracy,na ulicy,w wannie,nawet w małżeńskim łożu(może zwłaszcza hihhi).Refleksja ta przypomina mi o portrecie ślubnym wiszącym w naszej sypialni,gdzie utrwaleni jesteśmy z małą żonką:)w całkiem podobnej pozie jak ONI siedzący blisko siebie,i obejmujący się.KOCHAM TĘ SCENĘ,WSZYSTKICH TYCH KTÓRZY KOCHAJĄ TEN FILM.UCZUCIE MIŁOŚCI JEST PRZEOGROMNE,MOCNIEJSZE NIŻ ŚMIERC(BO PO NIEJ TEŻ BĘDĄ,BĘDZIEMY RAZEM!:)WIERZĘ!!! Tęsknię za kolejnymi tak ważnymi dla mnie,i nie tylko emocjami.I zabiorę je ze sobą w wiecznośc,która już na to czeka:)

kewals16

Mów (a właściwie pisz) jeszcze Sławku! Twoje słowa... nawet nie wiem czy dobrze to opiszę! sprawiają, że jest mi cudownie, wręcz wspaniale! Wiesz, jaki szeroki uśmiech gości teraz na mej twarzy? Twoja Żona to wielka Szczęściara, chyba zacznę jej zazdrościć, ale oczywiście w wydaniu jak najbardziej zdrowym i racjonalnym :) bo nie chciałabym, aby me serce przepełniły takie uczucia jak w przypadku naszego Maguy ;)
Scena zbliżenia Nataniela i Cory to kolejna, którą zaliczam w poczet tych "naj naj" w historii całej kinematografii. To dla mnie tzw. perełka, która sprawia, że ciągle poszukuję czegoś podobnego w swym realnym życiu, wciąż tęsknię do nieokreślonego i niby ledwie dostrzegalnego punktu, który zdaję się widzieć gdzieś na horyzoncie własnych marzeń i wewnętrznych pragnień... Jest idealnym odzwierciedleniem równie idealnego uczucia. Jedynie historia Uncasa i Alice stanowi dla mnie pewnego rodzaju niespełnienie i przemożną ochotę by reżyser rozwinął ten wątek. Po części moje żądze zostały jakiś czas temu zaspokojone, bowiem miałam szansę zobaczyć we śnie jak mogłaby się potoczyć ich historia miłosna... oczywiście to tylko moja własna, subiektywna wersja, ale bardzo mi przypadła do gustu :) W każdym bądź razie ta miłość zakończyła się u mnie happy endem :)
Muzyka z "Ostatniego Mohikanina" nadal tkwi w mej duszy, nadal budzę się z nią i zasypiam zmęczona codziennością i poszukiwaniami niczym Sokole Oko i Uncas. Z tą różnicą, że oni wiedzą jaki jest ich cel i jaka nagroda :)
PS.Czy widziałeś może na youtubie taniec dowolny na lodzie w wykonaniu małżeństwa Kerrów z GBR przy akompaniamencie znanych nam fragmentów muzyki z "Ostatniego Mohikanina"? Co sądzisz o tej artystycznej interpretacji?

ocenił(a) film na 8
haruka13

Zachęcony rekomendacją rzuciłem okiem na Kerrów w akcji z "Mohikaninem". Ona ładna, on ładny, muzyka... wiadomo. Rewelacyjna synchronizacja. Wspaniale się oglądało. Dzięki.
ps. Tylko żeby komentator w tle tyle nie gadał...

witelo

Witelo, zgadzam się z Tobą w zupełności :) znalazłam ten materiał podczas przeglądania filmików związanych z "Ostatnim Mohikaninem" i bardzo mi się spodobała cała sekwencja taneczna brytyjskich łyżwiarzy! Podziwiam ich choreografa! Ktoś tu zdecydowanie "czuł" muzykę i pięknie to przelał na układ tańca Kerrów. Mnie również rozpraszał komentator, który nie dość, że "bełkotał" po (bodajże!) czesku to jeszcze wyraźnie przeszkadzał we właściwym odbiorze całego widowiska! Zdecydowanie za przepiękną uznaję sekwencję łyżwiarzy od początku drugiego fragmentu muzycznego - musiałam obejrzeć go kilka razy pod rząd by nacieszyć oczy takim wspaniałym wykonaniem i (tak jak zauważyłeś) idealną synchronizacją. Po prostu: chylę czoła przed Kerrami!

Dla chętnych podaję tu link do filmu na youtube, gdzie można zobaczyć ten występ Kerrów i co najważniejsze, komentator tak bardzo nie przeszkadza :) http://pl.youtube.com/watch?v=z6BgCMlnpwc

ocenił(a) film na 9
haruka13

Kochani:)solidaryzuję się z waszymi ocenami znakomitego występu rodzeństwa Kerr ze Szkocji.Widac doskonałe zrozumienie tej wspaniałej pary,potwierdzone świetnie skoordynowanymi popisami na tafli.Ludzie ci są naprawdę wspaniali, a na sukces pracują naprawdę w wielkim stylu.Jak dowiedziałem się z internetowych ,przebogatych zasobów wiedzy ON ma już za sobą aktorskie występy , natomiast jego siostra pracowała jako fotomodelka.Ale wrócmy jednak do tego mistrzowskiego wykonania:)Widzę w tym materiale maestrie na najwyższym poziomie,można się zachwycac bez końca ,i nie ma w tych słowach ani kropli przesady!Ci unikalni artyści w niesamowity sposób łącza taniec,muzykę(jeszcze jaka muzę!)i piękno tego sportu w wirtuozerskim stylu na najwyższym światowym poziomie.Sprawiają swoim wykonaniem,że publicznośc wprost szaleje z zachwytu.Godne podziwu jest ryzyko związane z trudnością realizowanych akrobacji,połączone z urodą ,piękna figurą partnerów,i ich wyczuciem programu.Mają otwartego na siebie trenera i choreografa w jednej osobie,którym jest dwukrotny mistrz olimpijski Evgeni Platov.Widac że w doskonały sposób wpiera on pomysły głównych wykonawców,przez co stanowi o ich wielkiej sile,i sprawia iż z ogromną swoboda poruszają się na lodzie,zdumiewają swymi umiejętnościami,i zapewniaja nam wspaniałe przeżycia,okraszone ulubionymi fragmentami muzyki z najwspanialszego filmu przygodowego jaki oglądałem w życiu:)JEDNO Z NAJLEPSZYCH W HISTORII ŁYŻWIARSTWA FIGUROWEGO WYRAFINOWANE URZECZYWISTNIENIE MARZEŃ NIEJEDNEGO AMATORA ŚLIZGANIA SIĘ PO ZMROŻONEJ WODZIE.ALE MOI MILI WRÓCMY JEDNAK DO TEMATYKI FILMOWEJ ZGODA?hihihi PS.Podkreślic należy że wcale od tego tematu nie odchodzimy(bynajmniej nie zbyt daleko odbiegamy:),gdyż jak wiadomo muzyka łączy pokolenia,a te rozbrzmiewające rytmy filmowego arcydzieła,scalają pokolenia łyżwiarzy,aktorów,nas spoglądających na te przepiękne axle,tulupy,piruety,by delektowac się pięknem tego świata a zarazem potrafic docenic wysiłek i nie lada kunszt kobiety i mężczyzny ...Niech tańczą do konca świata i jeden dzień dłużej !!!A my cóż piszmy uśmiechając się do siebie,i cieszmy się wszystkimi zmysłami.Ściskam was wszystkich przyjaciele:*

kewals16

Subtelnie, ale jednak zwróciłeś mi uwagę na mój błąd ;) pomyliłam się pisząc, że tak zachwalana przeze mnie para brytyjskich łyżwiarzy to małżeństwo, przyznaję się do tego bez bicia :) Masz rację, Sławku, Kerrowie, którzy tak bajecznie szaleją na lodzie to nie małżeństwo a rodzeństwo! Przepraszam wszystkich za swój błąd merytoryczny!
A teraz przychylam się do propozycji Sławka... wróćmy do meritum sprawy, czyli do zachwytów i wspomnień na temat filmu :)

kewals16

Przypomniały mi się jeszcze dwie sceny, które nie sposób ominąć wspominając o najlepszych scenach z "Ostatniego Mohikanina"... wertując w swej bądź co bądź zawodnej pamięci oraz posiłkując się internetem dochodzę do wniosku, że na naszej liście nie może zabraknąć scen z pierwszych minut filmu. Tak się skupiliśmy na scenie końcowej, że zapomnieliśmy o samym początku filmu :) Jeśli chodzi o mnie to muszę od razu się przyznać, że po raz pierwszy obejrzałam "Ostatniego Mohikanina" zupełnie przez przypadek... zaczął się jakiś film, którego tytuł zupełnie nic mi nie mówił i od pierwszych minut zaciekawił... ale nie fabułą, tylko... owszem, owszem kochani :) właśnie muzyką! Wprost przybiła mnie do fotela i już nie chciałam zmieniać kanału. Byłam jak zaczarowana :) Scena samego pościgu naszych trzech Mohikanów za zwierzyną również zdała swój egzamin... zobaczyłam inny świat i... zauroczył mnie :) To wtedy zwróciłam swoją uwagę na Uncasa :)
Druga scena, którą muszę tu wymienić na pewno została zauważona także przez Was... przed oczyma staje mi teraz scena gdy siostry Munro i Anglicy zostają zaatakowani po raz pierwszy przez oddział Huronów pod wodzą zdrajcy Maguy. To właśnie wtedy spotkały trzech nieznajomych, którzy wybawili ich od zguby... Scena walki z Huronami oraz wmieszanie się Sokolego Oka z ojcem i bratem ostatecznie przyciągnęła mnie do telewizora i już wiedziałam, że muszę obejrzeć film do końca.
Od tych dwóch scen powinnam najpierw zacząć, ale wiadomo... po obejrzeniu całego filmu, gdy wszystko już staje się jasne, w głowie pozostała przede wszystkim scena zakończenia i ten wielki żal za Alice i Uncasem, złość na Maguę i uczucie ulgi, że ojcu było dane pomścić śmierć syna... Niemniej jednak po ochłonięciu przyjrzałam się całej historii i dostrzegłam sceny, dzięki którym nie wyłączyłam telewizora po kilkunastu minutach... wielka zasługa w tym oczywiście kompozytorów muzyki... będę to powtarzać do znudzenia, wciąż od nowa, ale dla mnie to ona stanowi prawdziwy sukces filmu, w niej kryje się całe piękno całego obrazu. Po tylu latach nadal jest dla mnie w czołówce moich ulubionych utworów muzycznych :)
A co powiecie na temat sceny wizyty Mohikanów w domu Cameronów? Tam mogliśmy bliżej poznać naszych bohaterów, zwłaszcza Uncasa :) Podobała się Wam?

ocenił(a) film na 9
haruka13

Ta przecudowna melodia ,przemawia do mnie za każdym razem gdy wpatruję się w tę odsłonę o jakiej wspominasz:)Dom państwa CAMEROON ,jawi się w mych oczach jako oaza spokoju(położony jest bowiem gdzieś w leśnej,nieprzystępnej wydawało by się głuszy),i pełne rodzinnego ciepła gniazdko ,gdzie szczęśliwa rodzina realizowała swe marzenia o życiu blisko siebie,z dala od niebezpieczeństw,i w zgodzie z przyrodą.Wiemy że plany te legły w gruzach kiedy wydarzył się dramat,i wszyscy ONI zginęli...ale nie o tym wole rozpamiętywac...to było co najmniej !podłe!;( Nie wiem tylko jaki tytuł nosi ów motyw muzyczny,utwór towarzyszący scenie pobytu dzielnych ulubieńców w tejże chacie:),ale gra ta melodia na najczulszych strunach moich wspomnień z dziecięcych lat,kiedy to podobnie jak mali Cameronowie mogłem chociaż na chwilę "poegzystowac" wraz z moimi ukochanymi rodzicami w takiej chatce jak ta z filmu ,w pobliżu lasu i wielkiej polany,gdzie strumyk szemrzący i ptaszek zakwilił:)Ehhh cudowne lata mej młodości... Wracam tam czasem ,lecz nie ma już tego domku...spłonął podpalony (jak ten w filmie).Podoba mi się ten moment sprawiający że wracają wspomnienia i mogę na nowo rozmarzyc się. Wywarł na mnie przyjemne wrażenie widok rozbawionych pociech wieszających się po szyi Uncasowi ,a nietrudno zauważyc że z kolei Tobie haruko 13 wpadł ON sam...czyż mylę się zanadto?!:)KOCHAM dzieci i mam z nimi zazwyczaj świetny kontakt...i uwielbiam się ze smykami bawic,oraz czytac im bajki.Narazie może tyle,ale wrócę do tego epizodu jeszcze przy najbliższej okazji."Śpieszmy się Kochac ludzi bo tak szybko odchodzą".Kochani kinomaniacy,"filmomaniacy"niezwykle wciąga mnie wasza opowieśc(choc czasem wkradają się w komentarze zbędne słowa...przepraszam że tak jest i w moim przypadku:)

ocenił(a) film na 9
kewals16

Ach ten Uncas...mojej żonce też zawrócił w główce:*

kewals16

Wyczułeś sprawę Sławku :) rzeczywiście... mam jakąś słabość do Uncasa, zauważyłam go na początku filmu, w czasie pościgu za jeleniem i najzwyczajniej chciałam wiedzieć jak się potoczą jego losy... a pierwszy atak Huronów tylko utwierdził mnie decyzji, że warto lepiej rozsiąść się w fotelu i czekać na ciąg dalszy historii i muzyki :)

haruka13

To może teraz coś innego, już bliżej związanego z naszą perełką, czyli muzyką filmową... co powiecie o tym kochani moi kinomaniacy i fascynaci filmu pt. "Ostatni Mohikanin"... http://pl.youtube.com/watch?v=3G6UHQJx3Us&feature=related. Jak się Wam podoba to wykonanie?

haruka13

Czy nikomu z Was nie podoba się muzyka z "Ostatniego Mohikanina" w wersji indiańskiej? Nic mi nie piszecie o powyższym linku... :( a ja bardzo bym chciała przeczytać czy Wam się podoba to co mnie wprost zachwyciło... :)

ocenił(a) film na 8
haruka13

Skoro bardzo byś chciała znać moją opinię o klipie z podanego przez Ciebie linka, to proszę bardzo.
Nie podoba mi się. Elektroniczne sample w tle tudzież elektryczne gitary psuły cały efekt i niebezpiecznie blisko tej ekipie do tandetnych, pseudo-etnicznych grup z polskich deptaków (swoją drogą na poczatku lat 90-tych stanowili fantastyczną atrakcję, potem doszła elektronika, mikrofony, dymy, playbacki i magia prysła). Gdyby zostawili same flety plus bębny, jeszcze jakoś bym to zniósł. Zniósłbym nawet parodię tej muzyki w wykonaniu, dajmy na to, czeskiej orkiestry dętej w rytmie polki. Ale to... Profanacja.

witelo

Witelo, mój drogi, przyznam się szczerze, że zaskoczyła mnie Twoja ocena, ale jak najbardziej jestem Ci za nią wdzięczna i ją przyjmuję :). Każdy ma prawo do swojej opinii, prawda?
Twój komentarz zmusił mnie do ponownego przyjrzenia się wychwalanego przeze mnie utworu Indiogenes i do jakich oto doszłam wniosków: "przeróbka" motywu z "Ostatniego Mohikanina" nadal mnie zachwyca i wywołuje uśmiech na mej twarzy oraz przyczynia się do miłej ucieczki myślami do tych nieznanych połaci Ameryki, którą mieliśmy szansę oglądać w filmie Manna :) Zwróciłeś mi uwagę na coś czego nie dostrzegałam... a mianowicie na te elektroniczne "ozdobniki" w tle... przyznam Ci się szczerze, że słuchając tego utworu słyszałam tylko flety i bębny, głos indiański oraz skrzypce, do których od dawna mam wielki sentyment i uważam, że razem bardzo ładnie współgrały z instrumentami indiańskimi. Najbardziej zaczarowały mnie flety i ten głos indiański... te elementy sprawiły, że moja wyobraźnia zaczęła pracować na pełnych obrotach :) natomiast zupełnie nie zauważyłam tych nowości... nawet oświetlenie dla mnie było odpowiednie, bowiem sprawiało wrażenie, iż cała muzyka jest grana gdzieś w obozie indiańskim, przy ognisku a wokół mrok...
Nie uważam tego za profanację, ale szanuję Twoje zdanie :) Pozdrawiam Cię miło :)

ocenił(a) film na 9
haruka13

Stara legenda indiańska mówi, że muzyka (pieśni) pochodzi od węża, który po wypełznięciu z oceanu został wrzucony do ogniska i rozprysnął się na nieskończoną ilość części, z których każda była pieśnią, zwyczajem, legendą, a wiatr rozwiał je w różne strony lądu, do różnych plemion.Owszem można poznawac i zachwycac się twórczością ,kulturą,życiem indian,a ten kto te wartości odkrywa,napewno na tym nie traci,lecz potrafi dostrzec piękno tworzone przez artystów.I ja pozytywnie podchodzę do tej interpretacji nastrojowego,poważnego wykonania głównego tematu "naszego"dzieła.Życie ludzkie jest złożone ,odczucia ludzkie rozmaite...i widząc to z jakim przejęciem,skupieniem na twarzach ,muzycy Ci starają się przekazac treśc i przesłanie tego utworu ,nadając mu niepowtarzalne,jedyne w swym rodzaju brzmienie spotegowane efektami świetlnymi,uznaję wartośc tego wykonania,a najbardziej cenię sobie TYCH LUDZI:)Stanowią oni wartośc samą w sobie,a twórczośc niejednego zespołu podobnego do tegoż,staje sie czesto inspiracja dla niektórych artystów,czy kompozytorów.Ja zawsze uwielbiałem covery,przeróbki.Interesowały mnie różne wersje danego utworu,dlatego ze mogłem wyciągac z każdego z nich najlepsze ,najgłębsze doznania emocjonalne,cieszyc się nimi,i podziwiac dorobek artystyczny prezentowany przez twórców .Widac że przekazywane są i w tym przypadku te wartości estetyczne nieodłącznie kultywowane w życiu plemion.I czerpiąc przy okazji takich koncertów korzyści materialne,zarobkowe(co jest oczywiste, i naturalne),wlewają tacy artyści w serca ludzkie tę pieśń życia,za co należy im się wielkie uznanie,albowiem moje serce stało się jeszcze bardziej wzbogacone.Tutaj można zaczerpnąc odrobinkę wiadomości o kulturze,i walorach muzycznych plemion indian Ameryki Północej.Nic złego nie mogę powiedziec o tych szlachetnych osobach...tylko sprofanował bym tym ich wielkiego DUCHA:)

ocenił(a) film na 9
kewals16

http://www.tipi.pl/tawacin/t58/review58.html

haruka13

Witaj.Właśnie muzyka była najpiękniejsza w tym filmie.Cieszę sie,że ktoś to zauwazył.Gdy pierwszy raz ją usłyszałam,zrobiła na mnie takie wrazenie,że przez pare dni chodziłam jak pijana.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
haruka13

A mi sie bardzo, ale to bardzo podoba!!
A najbardziej to wejscie tego indianina na flecie (na poczatku piosenki). Geniusz!! Choc wiadomo, ze wersja filmowa jest nie-do-podrobienia :)

Arto0X

Zgadzam się w zupełności :)
Miło mi, że komuś jeszcze podoba się to wykonanie :)

ocenił(a) film na 8
haruka13

Ja też nie będę oryginalna,zgadzam się z wami w 1000%co do sceny skoku,porywająca,plus dodatkowo ta muzyka,w ogóle od tego momentu,aż do końca film robi na mnie pioronujące wrażenie.

littillea

Ok, muza super, kwiecisty jezyk rzadzi wsrod was, ale co z tego, skoro zaden z was nie przeczytal ksiazki... Tam Unkas i Kora (zadna Cora) gina w walce. Alicja, Duncan i Munro przezywaja. I moze nie jest to tak romantyczny koniec, jak w filmie, to wypadaloby jednak znac choc troche pierwowzor, drodzy pseudo-zlotousci.

obreb_2

Widzę, że komuś tu puściły nerwy... zapewne z powodu konieczności przeczytania wszystkich tych naszych "kwiecistych" wyrażeń... popsuliśmy Ci humor, drogi przyjacielu? Wybacz, z mojej strony było to zupełnie niezamierzone! :) A było tak różowo, tak inaczej niż na innych forach, gdzie panuje taki brzydki, często wulgarny język... :( Popsułeś nam tą atmosferę, kolego...!
Ale teraz do rzeczy... skąd, na Boga, przyszło Ci do głowy, że żadne z nas nie przeczytało książki Jamesa Fenimore'a Coopera? Masz jakiś podgląd na nasze życie i stąd wyciągasz takie wnioski ;)?
Tak się składa, mój drogi przyjacielu, że znam tę książkę, ponieważ o dziwo ją PRZECZYTAŁAM! W całości, od deski do deski, od początku do końca, strona po stronie... czy jak chcesz to nazwać, nie używając "kwiecistego" języka :/ niestety muszę poskromić tu swoją "złotoustość"... :( Z tego co wiem, to Kewlas też przeczytał ją, bo nawet wypowiadał się o niej na tym forum... zwróciłeś na to uwagę, czy tak bardzo zamroczył Cię nasz "kwiecisty język" że to przeoczyłeś? Wróć drogi przyjacielu do powyższych "wywodów" Kewalsa (dla mnie jak najbardziej pozytywnych i miłych dla oka i duszy! a bynajmniej nie wzbudzających takiej irytacji jak u Ciebie, przyjacielu ;/) a potem jeszcze do wątku założonego przez Morwenę... tam też znajdziesz garść informacji na temat naszych opinii o tym filmie :) Martwię się tylko, czy przez to przebrniesz, nie wpadając w jeszcze większą irytację :/ Bo jeśli tak ma być, to odradzam...
Wiem, mój drogi, jak przebiegała fabuła w książce i jak się zakończyła! Tym samym obalam Twój subiektywny i bezpodstawny argument o nieznajomości pierwowzoru... i tutaj wielka prośba z mojej strony: następnym razem dobrze jest się upewnić co do własnej wiedzy i argumentacji zanim się ją podda pod ocenę szerszego kręgu osób :)
Pozdrowienia dla Ciebie :)

ocenił(a) film na 8
haruka13

Easy, easy, przecież to nie jest forum dla miłośników książek. Rozmawiamy wyłącznie o filmie (który raczej nie aspiruje do miana wiernej adaptacji) i nie musimy się z tego nikomu tłumaczyć. Pierwowzór książkowy owszem, warto znać, ale to żaden obowiązek.

witelo

Przepraszam za swoje słowa, jeśli ktoś z Was poczuł się dotknięty ich ostrością... były one skierowane do osoby, z którą polemizowałam i do nikogo więcej.
Zgadzam się z Tobą w zupełności: nasze forum dotyczy przede wszystkim FILMU a nie książki a sam zarzut jakoby nikt tu nie znał pierwowzoru uznaję co najmniej za śmieszny i nie na miejscu, zwłaszcza, że dana osoba w żaden sposób nie może zweryfikować postawionej przez siebie tezy! Wybaczcie, ale musiałam zająć swoje zdanie w tej kwestii...

ocenił(a) film na 9
haruka13

Najukochańsi druhowie i powiernicy moich obserwacji świata(także filmowego:)Moja milutka obrończyni !!!:),obrończyni naszego( KWIECISTEGO!!!a jakże ...dlatego że to NASZ:) ,skierowany do siebie po to by radowac,doceniac,uczyc siebie,i może nawet zmieniac tą szarą codziennośc na odrobinkę lepszą:)język.Nie przejmując się,i nie irytując(bo nie ma ku temu najmniejszego powodu,gdyż wspomniana książka jest na właściwym miejscu w naszych biblioteczkach,a nawet w serduszkach),przystępuje nie do analizy naszego życia (wolę się nie wtrącac:),choc bardzo chciałbym znac imię pewnej wspaniałej kobiety o interesującym "pseudo?haha nimie"haruka.Zdradzisz mi je?!Pięknie CIĘ o to proszę!Nie mam PRZYJACIELE sprawdzonych sposobów na wyrażanie się ,ale niewiele mogąc dawac,daje wam to co w sobie mam :)To co nazywamy kwiecistością,to nie tylko słowa...to są moje uczucia,nikogo nie chce ranic,ani ganic,lecz .... po prostu zaistniec,i korzystac z komputerka,forum,z życia ...i cieszyc się każdą chwilką:)

kewals16

Znowu czuję balsam na mojej duszyczce :) dzięki Twoim słowom złagodniałam w przeciągu kilku sekund :) Pozytywnie wpływasz na ludzi, Sławku :)
Oczywiście spełnię Twą słodką prośbę... złośliwcy mówią o mnie Timberlake, usiłując zrobić ze mnie faceta i to w dodatku z angielsko brzmiącym imieniem... wiesz już? czy mam napisać wprost... :)

ocenił(a) film na 9
haruka13

Czekam na ciąg dalszy przygód Nattiego Bumppo, zwanego Sokolim Okiem .Ciekawe czy któraś z części pięcioksiągu została przeniesiona jeszcze na ekran?Wiecie coś o tym? Oczekuje jednak zwłaszcza na interesującą dysputę z wami,macie tyle ciekawych spostrzeżeń ,gratuluję wam natchnienia.TOBIE TEŻ AMBITNA I WALECZNA Justynko:) Kieruję w TWĄ stronę niewielkie błaganie:)Nie pozwól zapomniec sobie o pięknie i wartości tego co działasz na tym forum.To naprawdę ważne,zwłaszcza dla mnie.

kewals16

Przyznam się szczerze, że mnie również zainteresowały dalsze losy Sokolego Oka i chciałabym jeszcze zobaczyć Daniela Day-Lewisa w tej roli... niestety nie mam żadnej wiedzy na temat ekranizacji pozostałych części pięcioksięgu Coopera...
Od siebie mogę Cię zapewnić, że rozmowa na tym forum zawsze będzie ciekawa :) Dziękuję ślicznie za te przymiotniki, które pojawiły się po raz pierwszy bezpośrednio przy moim imieniu. Do tego wybrałeś formę, którą najbardziej lubię :) dziękuję :) tym razem to Ty sprawiłeś, że poczułam się doceniona :) bardzo miłe uczucie. Pozdrawiam Cię gorąco miły przyjacielu :)

ocenił(a) film na 9
haruka13

Ahh...i ponownie musiałem obejrzec sobie to niesamowite dzieło!:)Zrobiłem to,albowiem jestem wręcz jakoś "opętany",i oczarowany jego pięknem,i wyniesioną pod niebiosa wręcz Muzyką.Pomaga mi to w chwilach zmęczenia,relaksuje i sprawia że z pasją i zapałem biorę się do pisania.Przypadkowo :)przypomniał mi się jeszcze jeden urywek,działający na mą wyobraznie w dosyc znaczący sposób,a mianowicie ten którego akcja dzieje się tużtuż "u progu"z impetem roztrzaskującego się o skały(prawdopodobnie:)grożnie huczącego wodospadu (wogle przyroda została sfilmowana tutaj w znakomity sposób,widac to na każdym kroku,łącznie z tym skierowanym w przepasc:)Dynamiczna scena przedstawiająca zwarty szyk Huronów z uporem maniaków:)podążających tropem naszych pięknych dam,i mężnych wojowników.Ten pełen grozy nastrój,podsycany taktami muzyki na najwyższym poziomie, i pełne wzruszenia,dramatyzmu rozstanie (na szczęście tylko na krótko,przynajmniej w jednym przypadku:(:)pary zakochanych.Uwielbiam ten wyczyn Nataniela skaczącego w wir rzeki,nie zważającego na nic,byle tylko uratowac życie niewinnych ofiar wroga.Zachwycam się też eterycznym,a zarazem obrazującym wielkie uczucie uściskiem(padnięciem sobie w ramiona)...a tłem tego wydarzenia strugi wody ,jak łzy ...czemu oczy me je wylewały?:)a to co działo się puzniej doskonale pamiętamy,bo jest to kwintesencją całej przygody.Biegałem dzisiaj po lesie(niczym Mohikanin:)szukałem miejsc gdzie mógł bym się wyciszyc i odpocząc,znalazłem takowe i myśląc o tym jak przedstawic to co czuję myśląc o tym "dzień w dzień wyciągającym ramiona do mnie "arcydziele,stwierdziłem że mogę porównac je do siły wodospadu w wyobrazni słyszalnego prze ze mnie w otaczającym mnie gąszczu drzew.Pytałem siebie czym jest piękno?Echo odpowiadało ...a skoczył byś w dół?Odpowiedziałem w imię MIŁOŚCI tak!!!,i poleciałem w duchu jak ptak.

ocenił(a) film na 9
kewals16

I ucieszyło mnie jeszcze jedno.Istnieją przynajmniej dwa obrazy ukazujące historię Sokolego oka.Są nimi filmy zaczerpnięte z tej "romantycznej panoramy amerykańskiego osadnictwa"jakim jest pięcioksiąg Coopera.Tropiciel śladów z 1996 roku;Niewielki oddział żołnierzy wysłany z angielskiego fortu, wspierany przez Tropiciela Śladów, sławnego amerykańskiego zwiadowcę i myśliwego, walczy ze sprzymierzonymi z Francją Irokezami.A także "Pogromca zwierząt"-Syn białych pionierów Natty Bumppo i wychowanek Indian, to człowiek odważny, kierujący się szlachetnymi zasadami.Przeżywa swoje pierwsze prawdziwie męskie potyczki z życiem.W filmie tym ,pochodzącym z roku 1978,gra znana nam świetnie PANI STOWE,WTEDY 20 LETNIA ZAPEWNE JESZCZE BARDZIEJ URODZIWSZA,I POWABNA ARTYSTKA WIELKIEGO FORMATU,EKRANU.Teraz więc nic tylko obejżec te dzieje!Do dzieła!

kewals16

Spróbuję je odnaleźć i obejrzeć. Oczywiście potem się podzielę z Wami moimi uwagami i spostrzeżeniami :) Ciekawe czy są łatwo dostępne? Sławku, rozglądałeś się już za nimi, albo ktoś forumowiczów dotarł już do nich? Macie jakieś namiary na te filmy? Jeśli tak to podpowiedzcie mi, będę wdzięczna za jakieś informacje :)
Kewals... jest taka piosenka, która mi się z Tobą kojarzy, oczywiście jak najbardziej pozytywnie :)

Pozdrawiam Was wszystkich :)

Na na... na na na na na na... :)

ocenił(a) film na 9
haruka13

Justynko miluteńka:) cały czas rozglądam się za wspomnianymi przygodami,jednak jeszcze nie udało mi się do nich dotrzec...poinformuję Cie jednak niezwłocznie o tym,jeśli dane mi będzie zachłysnąc się nimi:) Tak więc póki co szukam...i tylko jedno widziałem ORŁA CIEŃ:)czy oczy twe piękne(zapewne)też dostrzegły go wysoko w chmurach?:)nanananana.WASZE ZDROWIE!SŁODKIEGO MIŁEGO ŻYCIA...KAMRACI

kewals16

Będę czekać na informacje od Ciebie :) i za każdym razem będę nucić moje na na... na na na na na... :) nadal mam je w główce ;)
Zauważyłam ten cudowny orła cień, co więcej: pędziłam wraz z nim i z dzikim Mustangiem przez bezkresne połacie Nowego Świata, wsłuchując się w piosenki Bryana Adamsa... Potem też wznosiłam głowę by razem z Natanielem podziwiać nocne niebo i przypominać sobie opowieść o jego stworzeniu... niestety codzienność sprawia, że nie mogę się cieszyć tym każdego wieczora i wtedy na prawdę tęsknię do gwiazd, do prawdziwie gwieździstego nieba, takiego, jakie Nataniel pokazywał Corze...

ocenił(a) film na 10
haruka13

chyba nie bede zbyt oryginalny... gdy Alice skacze w przepaść... jedna ze scen których nigdy nie zapomne, pozdawiam

ocenił(a) film na 9
LUKA_6

Nie pamiętam już za dobrze tego filmu, ale moją ulubioną sceną jest pościg( jeżeli można to tak nazwac) za Maguą ostatniej dwójki bohaterów. Scena ta zapadła mi w pamięc szczególnie z powodu dynamiki i wspaniałej muzyki jaką zawiera. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
Mentor_12

Moją ulubioną sceną (z resztą jak poprzedników) jest scena w jakiej Alice decyduje się na samobójstwo. Smutne, a za razem piękne <3
Bardzo podoba mi się także scena kiedy na skale Alice i Uncas wpatrują się w siebie na chwilę przed śmiercią. Oni nie potrzebowali najpiękniejszych słów, aby uświadomić sobie i przekazać jak bardzo się kochają.
Właściwie, to wszystkie sceny filmu "Ostatni Mohikanin" są piękne, ale te dwie darzę największym upodobaniem. :)

ocenił(a) film na 8
Monia17

Sceny pod wodospadem , jak cora szuka wzorkiem sokolego oka ,gdy go pojmali ,przy przejściu przez las , moment z piosenka "i will find you"

ocenił(a) film na 10
Monia17

za ta scene oscara powinni jej dac

ocenił(a) film na 10
haruka13

jak dla mnie ostatnia scena jak stali nad urwiskiem w górach i leciała ta piękna muzyka

użytkownik usunięty
haruka13

Mnie najbardziej spodobały się wspaniałe plenery Karoliny Północnej, wspaniała muzyka i piosenka zespołu Clannad -- "I Will Find You".
A ulubione sceny to:
1) Alice i Uncas
2) babcia w wiosce Huronów jak coś mówi do Nathaniela.

Scena gdy Alice rzuca się z przepaści ma drugie dno. Wiedzą o tym Ci którzy uważnie czytali książkę.
Alice i Cora były córkami Munroe z dwóch różnych małżeństw.
Stary Munroe bardziej kochał Alice ponieważ pochodziła ze związku z prawdziwej namiętności.
Matka Cory to było małżeństwo z rozsądku. Obie córki traktował inaczej.
Gdy ginie Alice, Magua w pewnym sensie osiąga swój cel, unicestwia to wszystko co było najcenniejsze dla "Siwego Włosa", choć nieświadomie.
To że los bywa przewrotny oddaje fakt że znienawidzony wróg Maguy - Sokole Oko, łączy się z córką Munroe - Corą.
Magua coś niszcząc dał początek czemuś innemu.

Pamiętajcie że książka nie powstała z niczego.
Wzorem dla Fenimore Coopera był prawdziwy syn białych ludzi wychowany przez Indian,
znany i szanowany na pograniczu. Jego przydomek "La Long Carabin" też zdaje się był prawdziwy.
Prawdziwa była wojna Angielsko Francuska.
Montcalm i Munroe to też prawdziwe postacie.

ocenił(a) film na 10
haruka13

Alice i Uncas

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones