O klipie fundacji Rudermanów (usuniętego na wezwanie dyrektora krakowskiego JCC Jonathana Ornsteina) mało kto słyszał. Skala udziału Polaków w zbrodniach na Żydach przed, podczas i po wojnie dzięki pracy naukowców SCBnZŻ w Polsce jest opisana a wiedza o tym jest powszechnie dostępna. "Antypolska propaganda" to obecnie polityczna pałka wykorzystywana do zaciemniania historii.

Zgadzam się. Widzowie spoza Polski dowiedzą się, że: Polonia to brzydkie słowo, zakazane, a Niemcy, mimo, że noga bohatera miała tam nie postać, to ustami poliglotki z filmu, zrozumieli, przepraszają i w końcu zasługują na wybaczenie. Finito i pozamiatane.

Wręcz przeciwnie. Jest bardzo wyraźnie wspomniane, że to Niemcy są winni wszystkiego co najgorsze dla bohatera. Podkreślone zostało to kilka razy. I chyba nieuważny jest ktoś, kto doszukuje się dziury w całym. Polska (Polonia) to miejsce przeżytej traumy. Synonim tego co dziadek utracił (rodzina, majątek, zdrowie, młodość). I nic dziwnego, że nie chce przywoływać tego słowa. Miejsca, do którego nostalgicznie tęskni, ale przez które wycierpiał aż tyle, że woli zapomnieć.
Nie ma też pokazane, że Polacy są źli. Poza kontrowersyjną sceną sporu między ojcem a synem (zostało jasno postawione, że ojciec przyjaciela zwyczajnie się boi, i wcale nie zgrywa anty-bohatera). mamy mega pozytywną postać pielęgniarki, która pomaga ponad oczekiwany standard staruszkowi. To chyba jest mega pozytywna opinia!
Więc frazesy w stylu "antypolska propaganda", to zwykłe nadużycie. Byle głośno palnąć coś, co ma napompować narodową histerię wrogiego świata i jedynie słusznej, zaściankowej wersji polskiej historii. A historia i fakty jasno mówią, że wojna pokazała zarówno to, co szlachetne, ale również to, co wstydliwe. Dwa oblicza (twarze) Polaka. Zwłaszcza wobec Żydów.