Z jednej strony dobry klimat, osamotniona paczka ludzi w oceanie śniegu odcięta od cywilizacji. To już dobry początek. Potem dziwne zjawiska, zamarznięty koleżka, inny umiera we śnie, potem katastrofa samolotu i się zaczyna...
Przede wszystkim moim zdaniem film zdecydowanie przegadany. Właściwie do momentu upadku samolotu niewiele się dzieje. Mamrotają coś o środowisku, o ropie, o jakiś duchach jednak z tego masła maślanego niewiele wynika. A jak już akcja nabiera tempa to i tak przez ponad połowę seansu towarzyszy mi uczucie że "czegoś tu brakuje" i to uczucie nie opuszcza mnie niestety aż do końca filmu. Niema tu tego czegoś co pozwoliłoby mi powiedzieć że był to dobry film - ogólna całość wychodzi jakoś tak strasznie przeciętnie. Może odrobinę wyższy budżet i mniej gadania poprawiłoby sytuację. Tak to mamy kolejny średniak do którego raczej już nie wrócę.