Afryka jest piękna, ale lata eksploatacji przez europejczyków odcisnęły na tym kontynencie swoje piętno. Film wydaje się częściową próbą rozliczenia z tą przeszłością przez Hiszpanów. Piszę częściową, bo kolonizacja jest jedynie tłem opowieści, która skupia się bardziej na prywatnych ludzkich dramatach niż polityce. Bo tam gdzie biją się słonie najbardziej cierpi trawa. No i tą ludzką "trawę" właśnie oglądamy w tym filmie. Podeptaną i stłamszoną. Chyba dlatego Afryka do tej pory jest najgorszym na Ziemi miejscem do życia zwykłych ludzi.
Rozumiem, że takie kraje jak Hiszpania są odpowiedzialne za zniszczenie tego pięknego kontynentu i doprowadzeniu do tego, że zamienił się on w jedną wielką ranę. Rozumiem, że Hiszpania powinna za to płacić pomagając swoim dawnym koloniom.
Szkoda tylko, że dziś próbuje się odium odpowiedzialności zrzucać na wszystkich europejczyków po równo. Nawet tych którzy z kolonizacją Afryki nie mieli nic wspólnego.