A może i to, i to...? Film jest historią wojenną lichwiarza i marchanda (Delon), który przekonuje się na własnej skórze, jaka to różnica być czy nie być Żydem. Film niezły, choć nie taki, do którego chce się wracać. Francuzi to dopiero wysysali z mlekiem matek...
Postać grana przez Delona bardzo ciekawa. Pytanie... czy ten drugi Klein istniał naprawdę? Niby tak, ale jednak nie. Przecież pod wpływem tej gazety sam bohater, mimo wielu chwil wahania, konsekwentnie dąży aby dołączyć do swoich... braci. Gdyby to zignorował nic by się nie stało, ale on nie chciał zignorować. On prowokował, drążył i zdecydował, mimo tak wielu szans ocalenia, nawet po tym jak już (sam przecież) rozkręcił dochodzenie względem siebie. Atmosfera więc podobna do Kafki, ale nie do końca.