"Pantarej" jest dla mnie bardzo wyrazistym dramatem społecznym, który pokazuje środowisko warszawskich ćpunów lat 80. Królikowski rewelacyjnie zagrał chłopaka z tzw. dobrego domu, który tak naprawdę na własne życzenie staje się coraz większą szumowiną, żeby nie powiedzieć "sk...synem", dla którego przestają mieć znaczenie jakiekolwiek życiowe wartości. Tak naprawdę przez cały film obserwujemy jego staczanie się. Staje się on coraz większym degeneratem, u którego nihilizm postępuje z ogromną siłą. A taki sposób postępowania nie może skończyć się dobrze... Jak dla mnie świetny film i polecam wszystkim!
szumowina? niby dlaczego?
jedyne co złego zrobił to ukradł leki ze szpitala. niestety, ale z opiatami nie ma żartów i jestem pewien, ze niemal kazdy człowiek będąc na tzw. skręcie byłby w stanie posunąć się do takich czynów. ale w gruncie rzeczy był to dobry człowiek.
wysatrczy pomyslec, co jest np. w glowie takiej osoby, ktora podaje sobie narkotyk z jednej pompki zaraz po kims, kto ma hiv i hcv ( i doskonale o tym wiedząc!) . czyli wiesz, ze podpisujesz na siebie wyrok smierci, ale tu i teraz czujesz się tak okropnie, ze nawet na to nie zważasz. to sa niewyobrazalne historie.
Fakt, zamiast słowa "szumowina" powinno się tu znaleźć określenie "degenerat", co nie zmienia faktu, że - tak jak obaj zauważyliśmy - jego życie z dnia na dzień stawało się coraz bardziej beznadziejne.
A kim dla ciebie jest degenerat dla mnie to człowiek zły najczęściej alkoholik, a Pantarej miał psychikę spokojnego człowieka to już bardziej o degeneracie można powiedzieć o tym człowieku co mu ukradł towar w ośrodku ten, który go przyłapał na ćpaniu i powiedział, że jak by dla niego nie starczyło to by go zabił.
Zgadzam się z tobą!! Nie należy lekceważyć sytuacji w której Pantarej opłakuje swojego przyjaciela, pokazując pełnię swojego gniewu do siebie i do całego świata. Nie zapominajmy każdy mą uczucia!!
Nie zapominajcie panowie, że Pantarej jest oparty na wydarzeniach prawdziwych z lat, kiedy jeszcze nie znany był hif czy inne choroby przenoszne przez strzykawki. Dodam nieskromnie , że cała fabuła powstała na odwyku w Łodzi, gdzie pewnego dziennikarza Radia Łódź zainteresowała opowiadana prze zemnie historia mego życia. Pozdrawiam.