Sama scena śmierci Bakera przy muzyce "Knocking on heavens doors" jest chyba jedną z najpiękniejszych scen jakie widziałem. To jest właśnie urok filmów Peckinpaha, romantyzm zmierzchu zmęczonych morderców.
Zgadzam się w 100 % piękna wzruszająca scena w której nie ma ckliwości tylko wielki smutek i piękno.
To ostatnie zdanko - ładnie powiedziane. Nic dodać nic ująć. A piosenka jest jedną z moich ulubionych.
ta piosenka idealnie pasuje do takich scen świetna chociaż pierwszy raz usłyszałem ją w "Zabójczej Broni 2"
Jest świetny. Nostalgiczny film o prawdzie Dzikiego Zachodu. Gdzie strzelano w plecy, ale niekiedy ceniono przyjaźń. Coś na tym poziomie to chyba tylko "Ballada o Cable'u Hogue'u . Ale to też "Krwawego Sama"
No i masz całkowitą rację. Ta scena jest ... Pragnąłbym, żeby jakaś kobieta tak na mnie patrzyła, jak kobieta Bakera, kiedy będę umierał.