I proszę go nie porównywać do "Upadku" z Michaelem Douglasem, bo ten badziewiasty i kiepski "edmond" jest milion razy gorszym filmem i nawet w niczym nie dorównuje tak prześwietnemu "Upadkowi" Joela Schumachera!!! NIE WARTO OGLĄDAĆ tak DENNEGO filmu jakim jest ten KIEPSKI "edmond"!!! SZCZERZE ODRADZAM!!!!
Szkoda, że wcześniej tego nie przeczytałem :)
Film obejrzałem. I niestety potwierdzam, że to strata czasu. Nie wiadomo o co chodzi reżyserowi. Pełno jakiegoś pseudointelektualizmu, facet świruje, morduje dziewczynę, idzie do więzienia, zostaje zgwałcony i koniec. Po drodze reżyser usiłuje nadać temu głębszy wymiar, ale mu to nie wychodzi. Nic z niego nie wynika.
potwierdzam - kaszana. Przez cały film jakieś ździpienie nie wiadomo o czym. Niby to ma być mądre a dialogi... nie no to nawet trudno skomentować bo tam nic nie było. Pacjentowi który pisał ten scenariusz chyba się coś przyśniło...
racja. pomysł na film nie był zły. no ale wykonanie słabe. aktor głównej roli ten z twarzą wyglądającą jak pysk psa raczej sie nie nadaje poza tym postać jaką grał jedynie mi działała na nerwy. rozumiem że chciano pokazać osobę która całe życie tłumiła gniew i nie umiała bronić własnego zdania a potem jej odbija no ale jak oglądałem to tylko myślałem : niech ktoś go zastrzeli w koncu. nie polecam jednak strata czasu.
O ile "Upadek" pamiętam jako dość schematyczne, ale ciekawe i mocny dramat sensacyjny, o tyle "Edmond" jest dla mnie bełkotliwym, nadętym dramatem egzystencjalnym, który w cierpieniach bohatera nie szuka sensu, lecz je same uważa za sens właściwy opowieści.
W filmie broni się aktorstwo i klimat. Kilka dialogów jest naprawdę ciekawych, ale też jest kilka wybitnie drażniących (ach ten materialista). Osobiście nie polecam, chyba że dla Macy'ego.