Zarys samej fabuły wydaję się ciekawy - syn Posejdona, ale to jak nakręcili ten film jest po prostu żałosne. W takim stylu to powinny być realizowane Smerfy ale nie film dla młodych widzów - chyba, że dla młodych ze zwichniętą jedną półkulą mózgową. Wszystko w tym filmie jest praktycznie nijakie i pozostawia wiele do życzenia: począwszy od płytkiej fabuły do aktorstwa głównych bohaterów. Ze wspomnianej trójki najgorzej wypada dziewczyna - córeczka Ateny, co mnie de facto ogromnie zdziwiło, ponieważ kiedy ją zobaczyłem na początku, to wydała mi się być postacią z charakterem: buńczuczną, zadziorną z odrobiną tego czegoś. Potem jednak wszystko poszło totalnie źle. Jej charakter został straszliwie spłycony, z czego wyszła po prostu pusta laska, która sama nie wie czego chce. W jednej chwili emanuje z niej duma i dystans do głównego bohatera, a minutę dalej zachowuje się już jakby szła z nim na imprezę. Ot tak po prostu! Co za koszmar! Lub sam Percy gdy zginęła mu matka, to nie był nawet specjalnie smutny. Stało się, co zrobić, życie toczy się dalej. Jedyną postacią, która mi się spodobała był ten cały Grover - wnosił sporo humoru do opowieści, przez co film dało się obejrzeć do końca. Ogólnie jednak spodziewałem się czegoś lepszego, bardziej na poziomie, a nie tandety - nazwijmy rzecz po imieniu - zawiniętej w ładne opakowanie.
Choć książki nie czytałem, to sądzę, że musi być o niebo lepsza. No bo gorzej opowiedzianej historii już chyba stworzyć się ni da.
Oj polecam ci przeczytać książkę. W filmie tak wiele rzeczy pozmieniano, że byś się zdziwił.
Książka jest naprawdę świetna i bardzo dobrze napisana :) Z dużym humorem, aż momentami nie można było się nie uśmiechnąć. Porusza kilka ważnych wątków, jak np. przyjaźń. Polecam ci, na pewno będzie przyjemnie ci ją czytać :)
"Coś w stylu Igrzyska śmierci?" - sugerujesz, że Igrzyska to tandetna i głupia książka?
Percy i Igrzyska to dwie inne książki i nie wiem jak można je do siebie porównywać. Obie są dla młodzieży i tyle je łączy.
Oczywiście obie książki również czytałam i jak dla mnie obie są świetne, choć film Percy Jackson w porównaniu do książki, to nieudana ekranizacja (:
Zobaczymy jakie będzie "Morze Potworów".
chce Ci powiedziec ze ostatnia czesc była do połowy "z dupy" wzieta, bo orginalne zakonczenie było bardziej dramatyczne i wydawnictwo narzuciło Rowling zmiany, jak znajde tego newsa to go to wkleje...
Jako film, nie ma co komentować wszystko zwalili, jako książka dobre dla dzieci, cukierkowe zakończnie, najgorszy czarny charakter w fantasy, 0 umiejetnosci głownego bohatera, błedy w ksiązce(namiar, sprawdz sobie).
Cukierkowate zakończenie? Hahahahah xD
Serio? Rowling uśmierciła wszystkich moich ulubionych bohaterów, a ty mi tu gadasz, że jest cukierkowate zakończenie?!
Powiesz mi gdzie ty je widzisz?
Żadna śmierć nie poruszyła mnie tak bardzo (spoiler) jak śmierć Syriusza, choć pierwszy raz czytałam to kilka lat temu.
Albo śmierć Lupia, Tonks czy Freda.
Umarli wszyscy huncwoci! To ma być cukierkowate?
Sto razy wolałabym żeby umarł Harry (za którym nie przepadałam) niż tamci bohaterowie!
Tak to było bardziej cukierkowe, bo główny bohater, który walczył o cały świat zwyczajnie wyszedł z tego bez szwanku, prawdziwymi bohaterami byli Severus i Albus, bo to oni w tajemnicy szkolili harrego i zmanipulowali i jego i Voldemorta, samo zakończenie właśnie nie oddało za gorsz tragizmu tego co się stało, zginęło pewnie setki uczniów czarodzeji, wspomnieli o tym?
Mi się nie podobał bo był przewidywalny i płaski jak naleśnik. Zero głębi, dialgi głupie. Może spodobałby mi się gdybym dalej był w wieku gimnazjalnym. Terz już ciężko określić. No nic, trudno. Zobaczymy jakie będzie Miasto kości.
Sądzę, że twórcy chcieli w ten sposób dotrzeć do wszystkich mas.
Fani książki obejrzeli, bo jest tak świetna, że z samej ciekawości nie mogli się powstrzymać.
Mniej wymagającym widzom się spodobał i zapewne zaprzestaną tylko na filmach.
Niestety innych odstraszył od historii Percy'ego.
Ja na przykład zobaczyłam film przez przypadek, bo polecił mi go przyjaciel. Oglądnęłam.. Nie spodziewałam się nie wiadomo czego, ale historia mnie zaciekawiła i postanowiłam przeczytać książkę z przeświadczenia, że ekranizacje są zazwyczaj gorsze.
I rzeczywiście.. okazało się, że nie ignorowanie całkiem tego filmu było dobrym posunięciem.
Ja za książkę raczej się nie wezmę. Nastoletni bohaterowie nie dla mnie, chyba, że mowa o literaturze pięknej - Dickens i jemu podobni. Czytam "Miasto kości" . Powieść w miarę ciekawa ale raczej na jeden raz. Nie jestem nawet pewien czy sięgnę po kolejne tomy. A skoro "Miasto kości" mnie totalnie nie pochłonęło, to z całą pewnością nie zrobi to Percy Jackson. Tymbardziej, że nie jestem zainteresowany historiami grubo wyssanymi z palca. Nie podoba mi się wiele rzeczy w takich powieściach dla młodzieży. Za mało grozy, za dużo cackania się i szczeniackich podlotów miłosnych. Anne Rice - ona to ma pióro. Coś takiego to można czytać. To już klasyka gatunku, jej powieści, stojące o półkę wyżej od napompowanych sztucznie młodzieżowych utworów, których teraz pełno. Nie biorę na poważnie książek, w których przykładowo wilk przemienia się spowrotem w człowieka już w pełni ubranego w dżinsy i kurtkę. Co to ma być? Tego nie ma nawet co porównywać do książek Anne Rice, to jak niebo a ziemia.
mam podobne zdanie do Cb, niestety jest to film dla tej bardziej zwyczajnej, mało rozwinietej pod względem fantazji młodziezy, która chce sie oderwac od rzeczywistości, nie jest to niestety głepia typu igrzyska smierci, choc ich ekranizacja tez była słaba, a przynajmniej była strasznie wykolorowana..
Sama książka jest świetnie napisana, końcówka jest zupełnie inna. Ogólnie film ma tyle wspulnego z książką co wiatrak i naleśnik. Pisana jest z perspektywy Percy'ego (który w książce ma 12 lat), Annabeth jest taka jak myślałeś:
buńczuczna i zadziorna.
Do tego jest to poprostu interpretacja mitologi greckiej w bardzo dobry i ciekawy sposób napisana. Oczywiście nie tak jak w filmie mitologia jest przedstawiona tak jaka była naprawde napisana czyli nie wymyślna przez reżysera. Bardzo polecam książkę sama przeczytałam ją niechcący, bo po oglądnięciu filmu mnie wogule nie zachęcła, ale wciągnełam ją wciągu 2 dni, naprawde warta polecenia lektura. :D
Jestem fanką książki, ale filmu za nic nie umiem obejrzeć. Widziałam kawałek na polsacie i po chwili zerzygnowałam. Tyle pozmieniać, nagorsza ekranizacja ever ;/
Wiem, że dawno pisałeś/aś, ale... No cóż, "Miasto" też raczej bez szału, nie? xD
no prosze ze znalazl sie ktos kto mysli podobnie do mnie.. film moze mial potencjal.. ale byl slaby jak sik pajaka.. gra aktorska troche lepsza niz u Mroczkow ale i tak wolala o pomste do nieba.. jak ktos lubi sie meczyc albo ma niskie wymagania to jak napisales jest dla niego..
dokładnie, cienizna... tyle dobrego, że zafundował odrobinę rozrywki, ale niespecjalnie wciągający...
A ja uwielbiam ten film i jakoś nie uważam się za osobę "ze zwichniętą jedną półkulą mózgową".
Amerykanów kiedyś zgubi ich własna głupota. Jak się kręci film/pisze książkę o mitologii to wypadałoby ją najpierw przeczytać. Córka Ateny... Nic zabawniejszego nie słyszałam od dawna :P
A filmidło przyzwoite. Lepsza taka rozrywka dla dzieciaków niż jakiś Zmierzch. Tutaj przynajmniej lizną kultury :P Chociaż pokrzywionej dramatycznie.
W książce jest to wyjaśnione ;) Dzieci Ateny rodzą się tak samo jak bogini - wychodzą z głowy, są jakby platonicznym wytworem umysłu, więc Atena jest nadal dziewicą.
Ja filmu może nie uwielbiam, ale mi się podobał. Lubię filmy, które sięgają do mitologii greckiej. Chociaż film miał trochę niedociągnięć, jeśli chodzi o trzymanie się mitologii, ale i tak mi się podobał.
Naprawdę nie wiem co macie do tego filmu mi się osobiście bardzo podoba. Może nie jest najlepszy na świecie, ale bez przesady. Ludzie.
Zależy jakie kto ma oczekiwania. Ja nie liczyłem na wiele, ponieważ to kino młodzieżowe, które jak i większość jest mało stymulujące intelektualnie i banalne w swoim odbiorze. Jednak nie spodziewałem się aż takiego kiczu, że tak powiem. Gra aktorska...cóż, jeżeli mówimy o młodych aktorach, to praktycznie jej nie było. Fabuła nijaka, prosta, przewidywalna, płytka. Podoba mi się jeżeli film ma określoną głębię. Ostatnio czytałem Dary Anioła, ponieważ film miał w niedługim czasie wejść na ekrany. Książka była zewsząd zachwalana, więc pomyślałem sobie, że może rzeczywiście jest inna niż wszystkie. Prawdę powiedziawszy nie była najgorsza ale zdecydowanie nie dla mnie. Ja już wyrosłem z takiego "szczeniackiego" podejścia do miłości i do świata. Podobnie jest i z wyżej omawianym filmem. To taka bajka dla dzieci w stylu ala Smerfy. Tyle, że Smerfy jeszcze nie były takie złe.
Jeżeli chodzi o filmy z określonym przekazem, to przedwczoraj oglądałem Człowieka Przyszłości. Fenomenalne kino. Ciepłe i wzruszające. I dlatego też szczerze polecam z całych sił.
Według mnie film nie jest taki zły. Lubię tematykę, może dlatego. W każdym razie obejrzę też film który polecasz. Mam nadzieję, że będzie warto.
Mi się bardzo podobał. Zastanawiałem się czy go oglądać czy nie, i tak mijał tydzień za tygodniem. Chyba bałem się, że się rozczaruję. Ale naprawdę było warto. Dawno już nie widziałem filmu, któryby mnie tak poruszył. A sama muzyka w tym filmie - coś pięknego. Podobna trochę do Wichrów namiętności. Pewnie dlatego, że ten sam twórca i tu i tu.
do twojego wypowiedzenia: "tandeta w ładnym opakowaniu" dodałabym: w słabym, kiczowatym opakowaniu
ten "film" to pranie mózgu ludziom, a młodzieży szczególnie, teraz o mitologii nie będą nic wiedzieć...
a szkoda - bo to świetne źródło do filmowania
Zgadzam się. Żenująco niski poziom realizacji, do tego słaba gra aktorska. Na uwagę zasługuje jedynie Uma Thurman jako Meduza. Jeśli dodamy do tego polski dubbing, no to rzecz staje się prawie nie do obejrzenia.
Ogólnie się zgadzam, dawno tak się nie umęczyłam na filmie. Ale choć usiałam odjąć gwizdkę za potraktowanie mitologii po macoszemu i zrobieniu z niej nie powiem czego, to doliczyłam dwie. Pierwszą za wielkie zaskoczenie, jakim uraczył mnie Sean Bean po prostu przeżywając (swoją drogą, nie wiem co on robił w obsadzie takiego gniota). Drugą zaś za cudowne spotkanie Annabeth z mamusią- popłakałam się ze śmiechu.