Zawsze, niezmiernie fascynują mnie filmy, gdzie bohaterowie bardziej ukrywają swoje uczucia względem siebie, niż z nimi szarżują, budząc czasem głęboki niesmak lub politowanie!!
Ta wersja wielkiego dramatu jest mi najbliższa z uwagi na znakomitą kreację Lesliego Howarda w roli profesora Higginsa!! Moim zdaniem, film My fair lady w ogóle nie dorównuje poziomem do Pigmaliona. My fair lady to trochę śmieszny musical, gdzie bohaterowie stroją głupawe miny. A film Pigmalion dotyka istoty dramatu. Bohaterowie rozmawiają ze sobą, a nie przekrzykują się. Patrzą na siebie, i nie odwracają wzroku, dopóki mogą znieść własne uczucia.
Mit o Pigmalionie zawsze mnie fascynował. Nie mogę się też doczekać najnowszej wersji:)!!!