Efekty, kolorystyka i zdjęcia są świetne. Ale bardzo brakowało mi tutaj jakiejś porządnej potyczki, czy walki na szpady, któremu towarzyszy epicka muzyka Hansa Zimmera czy Klausa Badelta, takiej jak na przykład w III części. Jak dla mnie scena z dziurą (jak zwał, tak zwał) w oceanie nie wyrabiała. Brakuje mi tej magii, tego czegoś, co posiadają poprzednie części, a na pewno te od 1 do 3.