Chyba coś mi umknęło, bo nie rozumiem w jaki sposób zawiązała się klątwa Salazara. Jack go wykiwał sprawnym manewrem i statek Salazara wpłynął do góry/jaskini. Potem w dziwny sposób wszystko zaczęło wybuchać i załoga też zaczęła nienaturalnie płonąć. Zastanawia mnie też to dziwne, nienaturalne światło pod statkiem. Czy to busola Jacka zawiązała klątwę jako przywołanie największych wrogów w przypadku pozbycia się jej czy może ta góra/jaskinia w którą wpłynął statek Salazara była w jakiś magiczny sposób związana z piratami i tylko piraci mogli tam wpłynąć? Jak wy to widzicie?
Wydaje mi się, że to miejsce po prostu było przeklęte, taki trójkąt Bermudzki pochłaniający statki które się w nim znajdą. Kompas pokazuje pragnienia. Podczas walki Jack najbardziej pragnął pokonać Salazara, więc busola wskazała mu sposób. I tym samym stała się takim ogniwem łączącym tą klątwę z jej uczestnikami. Światła i płomienie to po prostu część tej klątwy, mi one przypominały ognie piekielne. Stąd pewnie nazwa piekielny trójkąt. Z kolei następne statki które tam wpływały po prostu ginęły, być może dlatego że załoga hiszpańska była pierwsza i niejako "panowała" w tym miejscu. Więc oni żyli jako duchy, a wszyscy następni nie byli im potrzebni więc umierali. Taka jest moja interpretacja, ale myślę że sporo aspektów tej historii będzie wyjaśnionych w kolejnych częściach