PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=606542}

Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara

Pirates of the Caribbean: Dead Men Tell No Tales
6,8 162 333
oceny
6,8 10 1 162333
4,9 14
ocen krytyków
Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara

Piracka recenzja

ocenił(a) film na 8

Pirackie Życie.

Wyścig po Trójząb Posejdona trwa w najlepsze. Kapitan Salazar obłożony klątwą przez Jacka pragnie go dopaść, w wir podróży wplątują się Henry Turner i pani astronom Carina Smyth. Niebezpieczeństwo dosięgnie również Kapitan Hectora Barbosse. Tak pokrótce wygląda oś historii naszej wyprawy, czy jest ona pełne wrażeń i dawno nie widzianej pirackiej formy? Zasadniczo tak.

Mówmy co chcemy, ale PzK zawdzięczają swój sukces przede wszystkim swojemu klimatowi. Charakteryzuje się on swą lekkością, humorem, kreacjami oraz co chyba było najważniejsze podczas premiery pierwszej części świeżością, a tej w najnowszej odsłonie wyraźnie brakuje. Oczywistym jest fakt, że Piracka legenda została mocno wyeksploatowana i coraz trudniej jest znaleźć coś co będzie w stanie nas ponownie zaskoczyć, lecz warto było choćby spróbować. Podano nam wymieszane, znane już motywy. Są duchy, jest zemsta, jest Jack, jest morze, jest efektownie...jednak czegoś brak.

Odpowiadający za reżyserię Joachim Rønning i Espen Sandberg podeszli do tego filmu zbyt bezpiecznie, bali się eksperymentu, który uważam mógł tchnąć nowe życie w serię. Na początku miałem taką nadzieję, lecz była ona płonna.

Scenariusz filmu jest bardzo kiepski, to co zrobiono z ikoną serii jaką niewątpliwie jest Jack Sparrow to okropny żart. Johnny Depp jest ostatnio w słabszej formie, lecz ta rola to nie jest jego wina, czytając wiele recenzji odniosłem wrażenie jakby każdy zapomniał o scenariuszu, który to zabiera mu jakiekolwiek możliwości przypomnienia sobie dlaczego wiele osób pokochały Kapitana Jack'a Sparrow. Jack jest tragicznie napisany jako postać w tym filmie. Brakuje mu tego dawnego sprytu, wdzięku, pamiętam go jako świetnego mówcę, przecież można było dać mu kilka interesujący, wartych uwagi tekstów. Ostatecznie to mieszanka pijaka i szczęściarza. Budowany przez chwile obraz tragedii jednostki(tak, mówię o Jack'u), który pragnę zaznaczyć miałby sens i stanowiłby ciekawe rozwiązanie, zostaję natychmiast ucięty, tak jakby cała produkcja zdała sobie sprawę, że to ma być proste, rozrywkowe kino. Piraci...od zawsze do takiego gatunku aspirowali i ja też tego od nich oczekiwałem, jednak wcześniej miało to ręce i nogi, teraz to co od początku serii było magnesem staje się jej ciężarem, a wystarczyło popracować nad odświeżeniem roli Jack'a.

Zawiązanie akcji przebiega dosyć sprawnie, łączą się losy nowych bohaterów, poznajemy mrocznego antagonistę i wszystko zaczyna płynąć w znaną z poprzednich części stronę. Chwil kilka chciałbym poświęcić nowym kreacjom, otóż młody Henry wraz z Cariną nawet nieźle wpasowali się w obraz filmu, poznajemy ich motywy i możemy im kibicować. Odrobinę bardziej przekonała mnie do siebie Kaya Scodelario, jej postać staje się również pretekstem do intrygującego zakończenia. Co do roli Javiera Bardema, czyli żądnego zemsty Kapitana Salazara mam z nią problem. Jest dosyć mroczny, fenomenalnie wypowiada wiele swych kwestii, w szczególności nazwisko poszukiwanego prze niego pirata, stara się być przekonujący mimo to mam niedosyt i to tyczy się wszystkich nowych bohaterów, są oni bardzo powierzchowni, gładcy jak kartka papieru, brak jakiegoś zagłębienia w ich poczynania. Niech potwierdzeniem będzie to, że w filmie mamy jeszcze angielską marynarkę i delikatnie nakreślone postaci, jednak gdzie one są? Ja ich nie pamiętam, a chyba powinienem. Zdaję sobie sprawę, że budowanie postaci łatwiej przebiega gdy są oni obecni przez np. całą Trylogię, jednakże jeśli porównać mam tę część do Klątwy Czarnej Perły jedynie aktorsko to z całym szacunkiem ale wypowiadający jedną kwestię Jonny Rees- oficer angielski jest wyrazistszy niźli wszyscy aktorzy grający marynarzy, kapitanów, gubernatorów Wielkiej Brytanii w PzK 5. Wszystko to ostatecznie jest winą słabego scenariusza, lecz także doboru aktorów. Niech ostatecznym podsumowanie tego będą zapamiętane przeze mnie dwie postaci drugoplanowe, były nimi czarownica (Golshifteh Farahani) i pomocnik Kapitana Salazara, bliżej nie znany choć na filmwebie opisany- porucznik Lesaro, wystarczyły dwa gesty bym zapamiętam jego rolę.

Wartkiej akcji w filmie nie brakuje, jednak znowu muszę wtrącić swoje trzy grosze, czemuż brak tu dział?! Gdzie jest to znane "Ognia!" Oczywiście Salazar rozpoczyna swe panowanie na morzach, jednak jego działania polegają na miażdżeniu swych wrogów. Doświadczymy w filmie znanych wcześniej abordaży i walk bronią białą.

Muzyka to lekkie urozmaicenie dzieł Hansa Zimmera, Geoff Zanelli bardzo udanie wplata tematy muzyczne i to jest duży plus. Karaibska sceneria, efekty, charakteryzacja zawsze stały na wysokim poziomie i jest tak również i tym razem.

Wiecie co? Czuję ogromny niedosyt jako fan serii. Gdzie zgubiono prawdziwego Jack'a? Gdzie podział się dawny piracki humor? Otrzymujemy sentymentalny powrót do korzeni oraz zaskakujące zakończenie, jednakże to troszkę za mało, powrót Willa i Elizabeth wywołał mały uśmiech na mej buźce. To ostatecznie utwierdza mnie w przekonaniu, że scenariusz to fundament każdej produkcji, tutaj bardzo wyraźnie kuleje. Naszym Karaibskim przyjaciołom potrzebna jest zmiana, lub przybicie do brzegu na zasłużony odpoczynek, choć prawdziwi piraci zazwyczaj ginęli na morzu, co jest smętnym komentarzem, bo nie chcę pamiętać Jacka jako zwykłego pijaka potykającego się o własne nogi...ach...pirackie życie.



Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones