Don KIszot był marzycielem. Miał wizję, której nie potrafił spełnić. Chciał zmieniać świat, no ale się nie udało. Umarł w imię ideałów, pod koniec życia się otrząsnąwszy z iluzji. Film przenosi nas do brutalnej rzeczywistości, gdzie jest jedzenie. Tzn. powinno być - ale jest z tym różnie. Obowiązuje szwedzki stół z ograniczoną ilością pokarmu. Film to historia człowieka, który postanawia zaprzeczyć zastanej brutalności. Chce zmienić świat - w tym celu umie się zdobyć na wiele wyrzeczeń. Fabuła pozostawia po sobie mądrość i przesłanie, której tu nie wpiszę bo gdyż iż dlatego że ponieważ nie chcę spojlerować. Mógłbym napisać o reżyserii, grze aktorskiej, scenerii - jednak wystarczy wspomnieć, że są one dobre. Zachęcam do przemyśleń, bo produkcja jest tego warta. Osobiście film wyrwał na mnie mocne wrażenie, z tego go zapamiętam.