Napiszę o tym bo nigdzie nie znalazłem takiej interpretacji a wydaje mi się ona dość prawdopodobna i chyba zamierzona przez scenarzystę. Otóż moim zdaniem głównego bohatera umieszczono w tym samym miejscu gdzie był Mark White. Marka White uratowano ale trumna pozostała. Dlatego, gdy w ostatniej scenie pomoc dotarła do Paula nie wiedzieli, że dotarli. Ich wniosek był prosty: "informator doprowadził nas w miejsce gdzie faktycznie ukryto Amerykaninia ale przed trzema tygodniami a my go już znaleźliśmy". Dlatego ze smutkiem zadzwonili do Paula, że są w niewłaściwym miejscu i przykro im, iż go nie uratują. A byli tuż nad nim. Dowodzi tego napis "Mark White" w trumnie, specjalnie nam pokazany w 44 min (pisany przez Paula) i 66 min (zupełnie inny, prawdopodobnie napisany przez samego White trzy tygodnie wcześniej). Porównajcie napisy, pomyślcie nad tym. Wszystko układa się w jedną logiczną całość. Gdyż to właśnie według mnie jest największym dramatem tego filmu. Film bardzo dobry oczywiście.
pavi12 rozmowa zakończyła się 16 maja. Bo nie chciałam dłużej tego ciągnąć. Wyluzuj. Te przekleństwa które teraz wypisujesz do użytkownika Ruin (są kompletnie zbędne) i wiesz o czym świadczą...
W sumie ty napisałaś ostatni post więc z twojego rozumowania może wynikać że to ty zakończyłaś rozmowę...Te przekleństwa które wypisałem do tego zj*ba i pewnie ich jeszcze trochę wypiszę, nie są zbędne bo to on najpierw mnie zwyzywał, i niestety wiem...musiałem się zniżyć do jego poziomu, ale na szczęście tylko na chwilę ;]
Pamiętaj że każdy ma tu prawo wypowiedzieć swoje zdanie na temat filmu. I mimo że nie zgadzam się z tym co napisała koleżanka to właśnie Twoje posty działają mi bardziej na nerwy. Czasami lepiej jest przemilczeć jakąś kwestię niż wykłócać się o byle bzdurę i obrażać przy tym użytkowników których się nawet na oczy nie widziało.
Czy ja komuś zabraniam wypowiadać się na temat filmu? Jak każdy ma prawo do wypowiedzenia się to ja mam prawo do skontrowania jego wypowiedzi, jeśli się z nią nie zgadzam. Z resztą to jest portal internetowy więc są marne szanse żebym znał kogoś osobiście, aczkolwiek posty użytkowników mówią bardzo dużo jakimi są osobami. To co mówisz jest bez sensu bo nie dość że nikogo nie obraziłem, no oprócz tego...to mówisz że moje posty działają Ci na nerwy. Mam dla ciebie dobrą radę, nie czytaj ich :)
Skąd wiesz, że ja nie poczułam się obrażona po pierwszym twoim poście...
Eeech. Nie chcę się już więcej przekomarzać
nie popieram przepychanek słownych, ale po pierwsze nie mogłaś skończyć gimnazjum 10 lat temu, ponieważ jeszcze wtedy ten szczebel edukacji nie był przywrócony. od pierwszych absolwentów minęło maks 8 lat. Te Twoje dywagacje na temat filmu były rzeczywiście śmieszne, bo czarno na białym robili nadzieje dla kolesia. nikt by się nie bawił w zamienianie trumien.
Ojej pomyliłam się o dwa lata. Pisałam na szybko no cóż. I co z tego? Nie wolno sie pomylić. Niech będzie że 8. TO nie zmienia faktu że z gimnazjum wyrosłam.
Mam nadzieję, ze więcej nie będziemy wracać do tego. Bo też nie popieram przepychanek.
Przeczytałam całą tę dyskusję i muszę stwierdzić, że nakarmiłaś trolla aż po uszy :)
"od pierwszych absolwentów minęło maks 8 lat" -> czyli wychodzi na to że skończyłam gimnazjum mając 18 lat?
Hm.. :D
Możliwe, że Mark White nigdy nie istniał, a tym nazwiskiem się posługują, bo znają je na pamięć - w razie kryzysu je podają. Może kolesia nigdy tam nie było, a dzwonił ze swojego biura i symulował, że go znajdą. Chociaż najprawdopodobniejsze jest, że Marka White'a znaleźli dopiero po trzech tygodniach, zamiast głównego bohatera... Film mnie zabił, na końcu aż dreszcz, ale dałam niską ocenę, bo nudziło mnie jego oglądanie, równie dobrze mogłabym wysłuchać takiej audycji radiowej.
pavi12, wysil wyobraźnię, i zamień się z EM.... miejscami.
milutka by była rozmowa, prawda ?
idź trolować gdzie indziej, nikt cie tu nie lubi.
ale on od samego początku zapisywał numery telefonów .... to też niby przenieśli? pomyśl....
To nie filozofowanie, to sherlockowanie. Słabe zresztą. Najłatwiej na prostym scenariuszu popisywać się inteligencją i wyobraźnią... Przy poważniejszych strach brylować na forum, bo nie bardzo wiadomo, o co kaman w dyskusji, mam rację? Sorry, ale historia jest prosta, jak konstrukcja cepa, a pseudointelektualiści zakładają 500 wątków, żeby podzielić się swoimi przemyśleniami.
Moim zdaniem gdyby ratujący odnaleźli trumnę z jakimkolwiek innym ciałem lub nazwiskiem na nim, to nie byloby to tak dramatyczne, jak w momencie kiedy okazuje się, że to jest Mark White. Była to sekunda i nikt nie miał czasu na szukanie wymówki i kłamstwa dla Reynoldsa kto mógłby być w tej drugiej trumnie; powiedzieli to co zobaczyli. Niesie to wiadomość, że tak naprawdę nikogo (lub prawie nikogo) nigdy nie uratowali i że sytuacja bohatera była od początku tragiczna, jednakże został on okłamany w celu dodania nadziei lub też usprawiedliwienia się przed samym sobą osób ratujących.
Napis został wykonany przez Paula, ale jak się kręci film, to czasem zdarzają się drobne błędy, takie jak tu, kiedy napis jest ciut inny. Mogę się założyć, że było kilka drewnianych trumien, a nie tylko jedna, podczas kręcenia całego filmu.
W ostatniej chwili Paul dowiaduje się, że został oszukany, nie odnaleźli na czas Mark'a White, ani jego nie odnajdą na czas. Oni kopali i widzieli trumnę Marka White ( co dokładnie mówi w ostatnich chwilach mężczyzna odpowiedzialny za akcję ratunkową).
Poza tym na 100 % wzajemnie by się słyszeli, w końcu w słuchawce słychać krzyki, kopanie, a Paul nie słyszał nic.
dołączając się mody na komplikowanie spraw i doszukiwanie się zagmatwanych wyjaśnień, inspirując się paroma innymi filmami, przyszedł mi do głowy jeszcze taki pomysł: Ten facet który szukał Paula telefonował z przyszłości. Gdy pod koniec filmu powiedział, że znalazł trumnę White'a, to tak naprawdę była trumna Paula, a myślał, że to White ze względu na wykonany wewnątrz napis. Co Wy na to? :)
A to, że ten facet z telefonu kłamał o Whicie można się było łatwo domyśleć po tym, jak powiedział, że White pewnie sobie teraz wesoły do szkoły chodzi, czy coś takiego.. Strasznie dziwne to było.
Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że gdy facet od telefonu opowiadał tą bajkę o Marku W, to bohater zapisał to nazwisko w ramce, sam, wcześniej tego napisu nie było.
Wszystko fajnie, tylko że to nie jest film Sci-Fi :) Czasami warto jest obejrzeć jakiś dokument lub poczytać w jaki sposób kręci się filmy i wtedy łatwiej jest nam odróżnić wpadkę od celowego zabiegu. W tym przypadku jest to ewidentnie wpadka nie mająca nic wspólnego z fabułą filmu.
Jestem zdziwiona ile interpretacji zakończenia znajduję tutaj, dla mnie wydawało się proste, ale może się mylę:) koleś daje Paulowi nadzieję, że mogą go uratować i kłamie, że znaleźli Marka White'a - Paul w tym momencie zapisuje sobie nazwisko White'a w "swojej" trumnie żeby pamiętać, że jest ta nadzieja. Na końcu rebeliant prowadzi ich do trumny najpewniej, w której jest Mark White - jedno co mnie zastanawia, skoro rebeliant powiedział, że zaprowadzi ich tam "gdzie zakopany jest amerykanin" to zastanawia mnie czemu Mark White przeżył będąc tak długo zakopanym - więc może nie przeżył i znaleźli jego ciało, albo miał lepsze warunki.
Dokładnie, więc wytłumaczenie, że jak stracił przytomność został przeniesiony do trumny Marka, a Mark do jego jest w ogóle bez sensu. Gdyby nawet zostali zamienieni miejscami "pochówku" to wątpię, żeby porywacze zamienili ich trumny.
Nie no White raczej nie żył.
Chyba założyłam, że White przeżył, bo rebeliant użył słów "buried alive" - a ja zamiast buried, uczepiłam się alive. ;)
"burried alive" czyli fakt, iż został pogrzebany żywcem mogli wywnioskować z tego co zastali wewnątrz trumny, niekoniecznie znajdując żywego White'a, myślę, że było wręcz przeciwnie, nie było słychać w telefonie nic co wskazywałoby na odnalezienie żywego White'a. Dołączam się do opinii większości użytkowników, bez szukania drugiego dna, zrobili mu nadzieję a tak naprawdę White został odnaleziony i tyle.
Ale tego trochę nie rozumiem. Schwytany muzułmanin wiedział po schwytaniu że pan delikatnie mówiąc przesrane u władz koalicyjnych. Uratowanie żywego gościa z trumny było by jego jedyną szansą na jakiekolwiek złagodzenie kary. Dlaczego więc doprowadziłby ich do złej trumny - z czystej zemsty nawet w tak złym dla siebie momencie?
A teorie że to była wcześniejsza trumna White'a nie wydają się sensowne. Po co wykopywaliby zabitego White'a jeżeli wystarczyłoby znaleźć/zbudować następną trumnę? Nie widzę sensu i bardziej dopatrywałbym się błędu twórców którzy niedokłądnie odtworzyli napis który miał być tym samym.
Poza tym dziwna jest ta końcowa scena - niby ginie a widać że zrobiła się już na tyle duża dziura że widać już było światło. Po prostu pojedyńczy fragment ziemi się usunął? Rzeczywiście raczej mało co mogło by sugerować że go naprawdę odkopywali i po prostu ścieli film chwilę wcześniej żeby widzowie rozkminiali.
"Dowodzi tego napis "Mark White" w trumnie, specjalnie nam pokazany w 44 min (pisany przez Paula) i 66 min (zupełnie inny, prawdopodobnie napisany przez samego White trzy tygodnie wcześniej). Porównajcie napisy, pomyślcie nad tym."
napis jest bardzo podobny, nie do odróżnienia przez kilka sekund filmu, jeśli się różni to tylko drobny błąd techniczny... gdyby faktycznie tak było to by specjalnie zrobili zupełnie inny napis, np bez ramki aby można było od razu stwierdzić różnicę :)